Kontuzja, jakiej Paul George doznał dwa lata temu w trakcie sparingowego meczu kadry USA, miała odebrać zawodnikowi pewność siebie. Drastyczne złamanie nogi lidera Indiany Pacers było dla gwiazd NBA ostrzeżeniem, które kazało się dobrze zastanowić, czy na pewno chcą przesilać organizm przy okazji reprezentacyjnych obowiązków.
Jednak Paul George po długiej rehabilitacji i pełnym sezonie gry, wraca do zespołu Mike’a Krzyżewskiego i nie ma żadnych wątpliwości, co do decyzji o kontynuowaniu przygody z koszykówką reprezentacyjną. Kolejne wspomnienia, w tym wypadku Igrzyska Olimpijskie w Rio De Janeiro, mają pomóc zawodnikowi Indiany Pacers zastąpić te sprzed dwóch lat, gdy jego kariera All-Stara i lidera drużyny zawisła na włosku.
Wówczas George otrzymał ogromne wsparcie od całej koszykarskiej rodziny. – Chcemy byś do nas wrócił w 2016 – mówił do George’a trener Krzyżewski. Po kontuzji nie ma już śladu. George ma za sobą przyzwoity sezon regularny z Indianą. W 81 meczach notował 23,1 punktu, 4,1 asysty, 7 zbiórek i 1,9 przechwytu trafiając 41,8 FG% oraz 37,1 3PT%. Mimo intensywności NBA, zachował wystarczająco dużo siły, by latem dołączyć do reprezentacji.
Coach K nie mógł mu odmówić miejsca w dwunastce, która za kilka dni wyruszy do Rio. – Jestem tu z konkretnego powodu. Nie jestem gościem, którego Coach K postanowił zabrać przy okazji – mówił PG 13 w rozmowie z The Vertical. Kontuzja stała się dla niego „wybojem na drodze”; małą przeszkodą, która mimo swojej okropności nie odwróciła uwagi zawodnika od kontynuowania rozwoju, nabierania doświadczenia i walki w środowisku najlepszych koszykarzy na świecie.
Koledzy z kadry nie ukrywają, że dostrzegli zmianę w zachowaniu Paula. Przed mistrzostwami świata w Hiszpanii jego pozycja w kadrze była niepewna. Kilkunastu graczy starało się znaleźć w łasce Coacha K. Natomiast już w trakcie przygotowań do Igrzysk, George wydaje się być w odpowiednim miejscu dla swojej kariery. Pozostaje bardzo spokojny wobec całego procesu. W pierwszym sparingowym meczu z Argentyną, wyszedł z ławki i zdobył 18 punktów trafiając 7/11 z gry. Mike Krzyżewski także wyciągnął lekcję. Nauczony doświadczeniami sprzed dwóch lat, stara się uczulić zawodników na wszelkie niepotrzebne aktywności na parkiecie.
– Wrócił do nas nie tylko fizycznie, ale także mentalnie, emocjonalnie. Wrócił także jego instynkt – podkreśla Coach K. – Gra teraz najlepszą koszykówkę w swojej karierze – dodał na temat postawy George’a. Dla gracza obecność w drużynie olimpijskiej to jak spełnienie kolejnego marzenia. Złoto nie jest co prawda Amerykanom zagwarantowane, ale PG doskonale wie, że stanął przed wielką szansą. – Postanowiłem, że gdy jestem na parkiecie to w ogóle nie będę myślał o tym, co się wydarzyło – przyznaje gracz.
W rotacji Mike’a Krzyżewskiego zawodnik Pacers może grać na trzech pozycjach z uwagi na szeroką skalę swojego talentu. Nie wiemy jeszcze jak będzie wyglądała pierwsza piątka reprezentacji. W gruncie rzeczy skład jest tak głęboki, że sztab szkoleniowy może dokonywać zmian meczu po meczu. Wychowanek Fresno State pozostaje skupiony na grze. Stara się za wszelką cenę unikać myśli o tym, że znów mógłby doznać kontuzji. Dla George’a czas na nowe – przyjemniejsze – wspomnienia.
fot. Mark Runyon | http://basketballschedule.net/
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET