Minionej nocy swój pierwszy występ na parkietach NBA w tym sezonie zaliczył Draymond Green. Powrót skrzydłowego oznaczał, że po raz pierwszy w karierze mecz na ławce rezerwowych rozpoczął Chris Paul. Jak w nowej i wyjątkowo dla siebie niecodziennej roli poradził sobie rozgrywający?



Po kilku tygodniach przerwy borykający się z kontuzją kostki Draymond Green został finalnie dopuszczony do gry. Skrzydłowy opuścił wszystkie przedsezonowe spotkania Golden State Warriors, a także dwa pierwsze mecze rozgrywek zasadniczych. Jego miejsce w wyjściowej piątce zajął wówczas Chris Paul, co wyraźnie obniżyło średni wzrost składu Wojowników.

CP3 zapowiadał, że dla dobra zespołu gotów jest do poświęceń i właśnie do takowego poświęcenia doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Swój 1366. mecz w NBA, w którym rywalem GSW byli Houston Rockets, rozgrywający rozpoczął z ławki rezerwowych. Co ciekawe, dla 38-latka był to dopiero pierwszy mecz w profesjonalnej karierze, który rozpoczął poza wyjściowym składem.

Green zaczął mecz obok Stephena Curry’ego, Klaya Thompsona, Andrew Wigginsa oraz Kevona Lonneya, czyli w spodziewanym towarzystwie. Przed jego rozpoczęciem przyznawał, że nie jest świadomy żadnych ograniczeń czasowych (ani tego, czy wystąpi w pierwszej piątce) i ostatecznie spędził na parkiecie 20 minut (4 punkty, 5 zbiórek, 5 asyst).

– W pierwszej połowie czułem się fatalnie. Było tak, jakby mecz był dla mnie zbyt szybki. Nie czułem odpowiednio swoich nóg. W drugiej połowie było już zdecydowanie lepiej. Odczułem wówczas, że gra zaczęła dla mnie zwalniać – komentował swój występ Draymond.

Po raz pierwszy na parkiecie Chris Paul pojawił się po sześciu minutach gry przy niekorzystnym dla Wojowników wyniku 7:13. Już po kilkunastu sekundach odnotował pierwszą asystę przy trójce Thompsona. Chwilę później dołożył kolejną, ale Warriors przez kilka następnych minut musieli gonić wynik.

Kiedy GSW się rozkręcali, statystyki nabijał też CP3, który pierwszą połowę oprócz dwóch punktów zakończył z dorobkiem siedmiu asyst, czterech zbiórek oraz jednego przechwytu. Choć Paul przez cały wieczór nie błyszczał skutecznością (2/6 na początku czwartej odsłony), to z nim na parkiecie Warriors byli zdecydowanie efektywniejsi (wskaźnik +/- na poziomie +20), choć prowadzili wówczas różnicą zaledwie dwóch „oczek” (81:83).

W końcówce przyjezdni z San Francisco ze Stephenem Currym na czele przejęli inicjatywę i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę (95:106). CP3 spędził ostatecznie na parkiecie 27 minut i w tym czasie zdobył osiem punktów (3/8 z gry), siedem asyst, pięć zbiórek i jeden przechwyt (+22).

– Chodzi o robienie czegokolwiek, by pomóc drużynie wygrać, nawet jeżeli oznacza to, że nie będę kończył niektórych spotkań. Kiedy twoja kariera trwa wystarczająco długo, by niektóre rzeczy zaczęły się zmieniać, to będą one inaczej wyglądać – mówił po meczu Paul.

– Sposób, w jaki Chris ze wszystkim sobie poradził, to coś wielkiego. Po prostu skinął głową i powiedział „jedziemy z nimi”. Nigdy nie robił z tego problemu. Kiedy weteran, świetny zawodnik, All-Star, pokazuje tego typu poświęcenie, to ustawia to ton dla całego zespołu – komentował postawę rozgrywającego Steve Kerr.

Możemy spodziewać się, że z czasem Draymond Green wróci do swoich 28-32 minut na mecz. Nie ograniczy to jednak roli Chrisa Paula, który z oczywistych powodów na parkiecie przydzielone ma nieco inne obowiązki.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    5 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments