Dyrektor generalny Denver Nuggets Calvin Booth przyznał, że oddał Bonesa Hylanda do Los Angeles Clippers, ponieważ nie mógł sobie pozwolić na to, by mieć w składzie dwóch zawodników, którzy nie potrafią bronić. Mówiąc to miał na myśli Hylanda i Michaela Portera Jr. Ostatecznie postawił na tego drugiego, ponieważ Porter miał wyższy kontrakt i jest jednym z najlepszych strzelców aktualnie w NBA.
Bones Hyland rozwijał się, by być najważniejszym rezerwowym Denver Nuggets, w drugim sezonie na zawodowych parkietach osiągał średnio 12,1 punktu, trafiając 37,8 proc. rzutów za trzy. Zespoły szukają takich graczy — niezarabiający przesadnie dużo zadaniowiec, który może rozwinąć się w dużą gwiazdę. Dyrektor generalny zespołu z Kolorado musiał jednak podjąć bolesną decyzję — oddał Hylanda w lutym w zamian za Thomasa Bryanta i wybory w drugiej rundzie draftu.
W rozmowie z The Ringer Booth jasno pokazał, jakie stały przed nim wyzwania w momencie, gdy podejmował taką decyzję. Musiał wybrać pomiędzy Hylandem i Michaelem Porterem Jr. Oddanie Hylanda było jednym z pierwszych ruchów Bootha. Młody gracz co prawda zdobywał punkty jak na zawołanie, ale był problemem w obronie. Nie robił też dużo więcej poza rzucaniem do kosza. Mimo młodego wieku i wyraźnego potencjału Nuggets oddali go do Los Angeles Clippers za dwa wybory drugiej rundy.
— Wiedziałem, że nie mogę mieć w składzie dwóch zawodników, którzy nie bronią i nie mogliśmy mieć dwóch zawodników, którzy najpierw grają pod siebie. Mike zarabia 30 mln dol. Jest jednym z najlepszych strzelców w NBA. Więc Bones, nie było tu dla ciebie miejsca — powiedział Booth i pokazał tym samym, jak brutalnym biznesem jest NBA.
Hyland może zostać jednym z ważniejszych rezerwowych w NBA i wnieść dużo do rotacji Clippers już w najbliższym sezonie. W Los Angeles powinien pomagać Russellowi Westbrookowi. Porter został w składzie, a Nuggets z nim w składzie kilka miesięcy później świętowali mistrzostwo NBA. Można więc uznać, że ruch Bootha był jak najbardziej trafiony.
***