Zaraz po tym, gdy Derrick Rose zdecydował się dołączyć do Memphis Grizzlies, pojawiły się sugestie, że może być także mentalnym wsparciem dla Ja Moranta. Jednak w trakcie media-day weteran ligowych parkietów w bardzo jasny sposób wyraził się na temat swojego podejścia. Dołączył do drużyny, by przede wszystkim pomóc jej na parkiecie i na tym się skupia.
Nie da się ukryć, że Derrick Rose powoli wkracza na ostatnią prostą swojej przygody z koszykówką. W Minnesocie i Nowym Jorku zdołał się odbudować. U Toma Thibodeau był wsparciem z ławki. W poprzednim sezonie utknął jednak na jej końcu, bowiem trener nie widział dla niego miejsca na parkiecie. Rose nie chciał, by tak wyglądała jego kariera, dlatego postanowił zmienić otoczenie i wrócić do Memphis, gdzie grał w college’u. Porozumiał się z Grizzlies w sprawie 2-letniego kontraktu za 6,5 miliona dolarów.
W pierwszej części sezonu będzie pełnił niezwykle ważną rolę, bowiem poza grą z powodu zawieszenia będzie Ja Morant. Młody lider rotacji Grizzlies wróci po 25 meczach przymusowej absencji. W tym czasie Rose ma zadbać m.in. o to, by utrzymać zespół w rywalizacji z czołówką Zachodniej Konferencji, bowiem do rozgrywek 2023/24 ekipa przystępuję z chęcią walki przeciwko absolutnie najlepszym. W trakcie dnia dla mediów Rose był bardzo pewny siebie. Kibicom spodobało się jego zdroworozsądkowe podejście.
– Nie jestem tutaj po to, aby Cię niańczyć – to słowa Rose’a do Ja Moranta. Weteran zdradził mediom, o czym panowie rozmawiali. – Nie jestem tutaj po to, by za tobą chodzić i Cię wspierać. Jestem tutaj po to, aby cały czas na Ciebie naciskać – dodał. Morant otrzymał od NBA zgodę na to, by podróżować oraz trenować z zespołem, co jest dla Memphis Grizzlies bardzo dobrą informacją. To pozwoli mu znacznie szybciej wrócić do gry na najwyższym poziomie. Tak czy inaczej – obecność Rose’a powinna mu bardzo pomóc.
W Memphis muszą być jednak świadomi, że Rose chce przede wszystkim grać w koszykówkę, więc będzie z Morantem rywalizował. – Nadal mam wiele do zaoferowania – stwierdził 34-letni rozgrywający. – Wiele ludzi porównuje nasze style gry, ale on jest na zupełnie innym poziomie – mówi dalej Rose. – Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego musimy go naciskać i podpowiadać, gdy zaczyna być zbyt lekkomyślny… i gdy mówię lekkomyślny mam na myśli jego zachowanie na parkiecie – zakończył.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET