Ostatnio Steve Ballmer przyznał, że świadomie przepłacił za Los Angeles Clippers. Czuł nieodpartą chęć przejęcia jednej z drużyn NBA i zbudowania wokół niej marki, dlatego zależło mu na dopięciu formalności. Jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie i nie ma problemów z tym, by dzielić się swoją wiedzą na temat tego, w jaki sposób sam dorobił się tak ogromnego majątku.
Jakiś czas temu Steve Ballmer wziął udział w podcaście, którego jednym z gospodarzy był Paul George, zawodnik Los Angeles Clippers. Panowie poruszyli wiele interesujących wątków. W pewnym momencie rozmowa zeszła na biznesowe dokonania Ballmera oraz sposób, w jaki dorobił się ogromnego majątku. Jest zdecydowanie najbogatszym spośród wszystkich właścicieli drużyn, co w teorii pozwala mu na wydawanie pieniędzy bez opamiętania. NBA od jakiegoś czasu próbuje go od tego powstrzymać.
W tym momencie „Forbes” wycenia jego majątek na 103 miliardy dolarów. Ballmer był jednym z szefów Microsoftu i bardzo bliskim współpracownikiem Billa Gatesa. Panowie po jakimś czasie zakończyli współpracę, ale Ballmer garściami czerpał z możliwości, jakie otworzyła mu branża. Na czym oparł swój sukces? W rozmowie z Paulem Georgem mówił o czterech elementach. Pierwszym z nich był naturalny talent. – Jestem dobry w liczbach i w tworzeniu konceptów – zaczął, podkreślając swoje strategiczne umiejętności.
Od dziecka wpajano mu, że ciężka praca zostanie wynagrodzona. Wypracował więc etykę pracy, za którą był chwalony przez swoich nauczycieli. – Klepali mnie po plecach, bo nikt w szkole nie starał się bardziej ode mnie – przyznał. – Jednak w drugiej klasie jeden z nauczycieli stwierdził, że tak naprawdę wcale nie jestem taki mądry; że nie jestem dobry z matematyki i przez to w kolejnej klasie miałem problemy – dodał. Ballmer przekuł to w motywację, by udowodnić nauczycielowi, że się mylił. Zatem fakt, że ktoś nie wierzył w jego możliwości, pomógł mu się rozwinąć.
Czwartym elementem było… szczęście. – Nienawidzę, gdy ludzie wszystko przypisują swoim umiejętnościom i geniuszowi. Na tak skomplikowanej drodze potrzebujesz mieć odrobinę szczęścia – przyznał. W trakcie swojego drugiego rok na studiach poznał Billa Gatesa i to była ta “odrobina szczęścia” w życiu Ballmera. Panowie stworzyli razem komputerowe imperium, które do tej pory przynosi Ballmerowi ogromne zyski. W międzyczasie poznał Paula Allena, również związanego z Microsoftem. Allen zmarł w 2018 roku, był właścicielem Portland Trail Blazers i wprowadził Ballmera do NBA.
Minęło 9 lat od przejęcia przez Ballmera LA Clippers. Zapłacił Donaldowi Sterlingowi 2 miliardy dolarów. Już wcześniej próbował sprowadzić koszykówkę z powrotem do swojego rodzinnego Seattle, ale mu się to nie udało. Gdy Clippers trafili na rynek, skonsultował inwestycję ze swoją rodziną i deszczowe miasto stanu Waszyngton zamienił na słoneczną Kalifornię. Wkrótce zespół przeniesie się do nowej areny w Inglewood – jednej z dzielnic LA. Ta powstała bez udziału środków publicznych, z czego Ballmer jest bardzo dumny.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET