Saga transferowa z Jamesem Hardenem w roli głównej nie ma końca. Po zaskakujących słowach zawodnika o swojej relacji z Darylem Moreyem do akcji wkroczyła NBA, której nie spodobał się komentarz 33-latka. Obrońca zapłaci teraz srogą grzywnę.
Philadelphia 76ers znaleźli się w bardzo niewygodnym położeniu. James Harden dał im do zrozumienia, że nie chce kontynuować gry w ich barwach, a po wykorzystaniu opcji zawodnika miał rzekomo dogadać się z generalnym menadżerem – Darylem Moreyem – że ten momentalnie znajdzie mu nowy klub. Tygodnie mijają, a 33-latek dalej pozostaje jednak graczem „Szóstek”.
Przebywający w Chinach Harden stracił cierpliwość i w obecności kibiców oraz mediów bezpośrednio nazwał Moreya „kłamcą”, gwarantując jednocześnie, że nie będzie już grał dla zespołu, którego częścią jest wspomniany GM. Choć Sixers zakończyli już poszukiwania potencjalnej wymiany z uwagi na brak sensownych możliwości, to teraz szanse na otrzymanie wartościowej oferty za Hardena jeszcze bardziej zmalały.
Wróćmy jednak do słów Hardena. Liga stanowczo zareagowała na słowa obrońcy z 14 oraz 17 sierpnia i zdecydowała się ukarać go karą w wysokości 100 tysięcy dolarów. Włodarze podkreślili, że śledztwo uwzględniało również bezpośrednią rozmowę z 33-latkiem o całej sprawie.
– NBA ogłosiła dziś, że obrońca Philadelphia 76ers James Harden został ukarany grzywną 100 tysięcy dolarów za publiczne wypowiedzi z 14 i 17 sierpnia wskazujące, że nie wywiąże się ze swoich obowiązków, do których przywiązany jest kontraktem, dopóki nie zostanie wymieniony do innego zespołu – czytamy w komunikacie NBA.
Całkiem niedawno przedstawiciele NBA interweniowali już w podobnej sytuacji i zapowiedzieli stanowczą rekację przy każdej tego typu okazji. Wówczas chodziło o zachowanie agenta Damiana Lillarda, który miał ostrzegać potecjalnych chętnych przed wymianą po rozgrywającego sugerując, że ten nie ma zamiaru reprezentować barw innego zespołu niż Miami Heat.
Opinie o karze dla Hardena są w środowisku NBA podzielone. Dziennikarz The Athletic – Sam Amick – pisze, że „najwyraźniej 100 tysięcy dolarów to cena szczerości”, sugerując jednocześnie, że zawodnik mógł w sprytny sposób powiązać swoje słowa z inną sytuacją, zakłamując tym samym nieco rzeczywistość, a jednak otwarcie przyznał, że miał zostać okłamany.
Dziennikarz przypomniał również, że w przeszłości za podobne komentarze grzywną w wysokości 50 tysięcy ukarani zostali Anthony Davis i Dewayne Dedmon. Te były jednak publiczne. Jeżeli zawodnik domaga się wymiany w tajemnicy przed mediami, nie grozi mu żadna grzywna. Wg przepisów NBA maksymalna kwota kary w tym przypadku to nawet 150 tysięcy.
Wciąż nie wiemy, jakiego końca opery mydlanej z Moreyem i Hardenem w rolach głównych możemy się spodziewać. Wydaje się, że naprawienie ich relacji jest już niemal nieprawdopodobne, ale Sixers nie chcą oddawać go za „grosze”, a już na pewno nie będą chcieli robić mu przysługi i oddać go do Los Angeles Clippers, których James wskazał jako swój preferowany kierunek.