Gdy spotkali się pierwszy raz, mówili o planach dotyczących podbicia ligi – stworzenia prawdziwej dynastii, która zostawi za sobą kawał historii. Problemy zaczęły się już w Houston, ale na tym etapie panowie bezgranicznie sobie ufali. Projekt się rozpadł, a mimo to James Harden szukał Daryla Moreya i znalazł go ponownie w Filadelfii. Nic nie wskazywało na to, by mieli siebie dość. Wszystko popsuła najwyraźniej niespełniona obietnica.
W Houston Daryl Morey dostał wolną rękę do działania. Miał zbudować zespół gotowy rywalizować z czołówką Zachodniej Konferencji. Problem polegał jednak na tym, że musiał znaleźć sposób bez wydawania dużych pieniędzy. James Harden grał wówczas w Oklahomie City Thunder jako pierwsza opcja z ławki. Już w trakcie ostatniego sezonu z Kevinem Durantem i Russellem Westbrookiem było jasne, że Harden chce zmienić otoczenie, aby być “jedynką”. Sam Presti – generalny menadżer OKC był tego świadom, więc dogadał transfer z Houston Rockets.
Morey nie miał pieniędzy, ale miał plan, który zakładał zbudowanie drużyny w oparciu o… matematykę. A mówiąc ściślej – o zaawansowane statystyki, coś jak Brad Pitt w “Moneyballu”. Harden był dla jego planu kluczowy, ponieważ swoją wszechstronnością po atakowanej stronie produkował ofensywę i robił to w bardzo wydajny sposób. Większym wyzwaniem okazało się dla niego dokooptowanie zawodników, którzy będą do tego planu pasować. Morey miał kilka podejść, ale żadne nie przyniosło oczekiwanego rezultatu.
Harden w Houston rozgrywał najlepsze lata swojej kariery. Wyrósł na gracza kalibru MVP. W sezonie 2018/19 notował średnio 36,1 punktu, 6,6 zbiórki, 7,5 asysty i 1,8 przechwytu trafiając 44,2% z gry i 36,8% za trzy. Zmorą dla Rockets byli jednak Golden State Warriors. Ekipa Stephena Curry’ego co chwilę stawała na drodze do szczęścia Hardena i Moreya. W październiku 2020 roku generalny menadżer Rox opuścił stanowisko. Kilka miesięcy później Harden został przehandlowany do Brooklyn Nets i to mógł być koniec ich wspólnej przygody.
Morey był jednak szanowanym specjalistą. Było jasne, że prędzej czy później znajdzie dla siebie nowe miejsce i nowe możliwości. Liczył na to, że dostanie szansę w zespole, w którym jego ręce nie będą aż tak mocno związane z powodu finansowej odpowiedzialności. W Philly chcieli postępować racjonalnie, ale byli gotowi na uzasadniony wydatek. Morey zaledwie kilka tygodni po opuszczeniu Rockets został ogłoszony jako nowy sternik Philadelphii 76ers. Już przed lutowym trade-deadline w 2021 mówiło się o jego chęci sprowadzenia do Miasta Braterskiej Miłości swojego przyjaciela.
Panowie znaleźli się we wrześniu 2022 roku, gdy Brooklyn Nets przehandlowali Hardena do Philly. Znów byli połączeni i znów mogli snuć plany dotyczące podbicia ligi, tym razem mając obok gracza, jakiego zabrakło im w Houston – Joela Embiida. Jednak Harden zaczął mieć problemy zdrowotne, które odbijały się na jego produktywności. Latem ubiegłego roku uzgodnił z Moreyem 2-letni kontrakt z opcją na sezon 2023/24 za niespełna 70 milionów dolarów. Wziął mniej, by Morey mógł wydać więcej.
Niewykluczone, że był to moment newralgiczny dla obecnej sytuacji. Jeśli wierzyć Hardenowi, Daryl Morey obiecał mu wówczas, że latem 2023 roku podpisze z zawodnikiem nowy maksymalny kontrakt. Tak twierdzi 33-letni koszykarz. Zatem Harden żył w przekonaniu, że bez względu na to, jak spisze się w sezonie 2022/23, otrzyma ogromne pieniądze. Perspektywa mogła się w międzyczasie odrobinę zmienić. Harden nadal jest wybitnym koszykarzem, ale czy zasłużył na wypłatę, która zabije szanse 76ers na zbudowanie konkurencyjnej rotacji?
W 58 meczach sezonu 2022/23 notował średnio 21 punktów, 6,1 zbiórki i 10,7 asysty trafiając 44,1% z gry i 38,5% z dystansu. W play-offach miał mecze, w których wyglądał fenomenalnie, a także mecze, gdy był cieniem tego samego zawodnika. Niewykluczone, że Harden jest już sfrustrowany brakiem sukcesów. Stąd jego kapryśność; stąd jego prośby o transfer, gdy tylko coś nie idzie po jego myśli. Stał się ofiarą własnej pogoni za mistrzostwem i w międzyczasie wypracował złe nawyki.
– Dla mnie to jest chora sytuacja. Gość prosił o sześć różnych transferów i teraz gada jakieś bzdury o kimś [Moreyu], kto stara się znaleźć transfer i zyskać w zamian konkretną wartość. Myślisz, że po prostu wymusisz swoje odejście? – mówi Channing Frye. – [Harden] nie jest już graczem z TOP 10 ligi i nigdy nie pokazał gry na poziomie, który mógłby poprowadzić jego zespół do mistrzostwa. Sprawa jest zupełnie inna, gdy o transfer prosi KD czy LBJ. Mówimy o 76ers, którzy są gotowi do walki o tytuł, więc dokąd Ty chcesz odejść? – dodał.
Harden celowo uderzył w Moreya podczas swojego pobytu w Chinach. Wszyscy doskonale pamiętają, jak menedżer stanął w obronie obywateli Hongkongu, którzy bronią się przed narzucaniem ze strony Chin własnego prawa. Morey jest w Kraju Środka swego rodzaju persona non grata i Harden doskonale o tym wie. Postanowił więc bardzo wyraźnie podkreślić swój przekaz, wykorzystując sprzyjającą mu publikę. Można odnieść wrażenie, że to nie wpłynie na to, jak 76ers do tej pory działali. To wszystko jest jednak tykającą bombą.
Harden twierdzi, że jego relacje z Moreyem są już nie do naprawienia. W międzyczasie działaniom GM-a Sixers przygląda się już liga. Obietnica, jaką miał złożyć Hardenowi mogła być niezgodna z praktyką. Koszykarz nie ma zamiaru pojawiać się na obozie przygotowawczym, a na domiar złego dziwną aktywnością wykazuje się Embiid. Ptaszki ćwierkają, że kwestią czasu jest moment, w którym MVP będzie miał dość i poprosi o transfer. W sezon 2023/24 ekipa prowadzona przez Nicka Nurse’a wkroczy na bardzo niepewnym gruncie.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET