Wyrusz w wyjątkową podróż z ulic Filadelfii – gdzie na koszykarskich boiskach wyróżniał się Joe Bryant, ojciec Kobego – przez Włochy, w których młody Kobe spędził z rodziną kilka lat – po Los Angeles, gdzie narodziła się legenda Kobego. Na rynku pojawiła się książka „W pogoni za nieśmiertelnością”.


Zamów książkę tutaj: https://bit.ly/3KHWM1q 

Kobe Bryant, legenda za życia, które zakończyło się za szybko i jakże tragicznie. W pogoni za nieśmiertelnością pokazuje nam go jako człowieka i wspaniałego koszykarza z perspektywy pierwszych ważniejszych doświadczeń. Ta książka to obowiązkowa lektura nie tylko dla fanów tego wyjątkowego sportowca, ale także osób po prostu kochających rywalizację – przyznaje Janusz Panasewicz, wokalista Lady Pank. 

Śmierć legendarnego sportowca w styczniu 2020 roku wstrząsnęła nie tylko światem sportu i celebrytów. Ta tragedia w pełni pokazała, jak istotną postacią był Bryant. Mike Sielski opowiada o często pomijanym i mniej znanym wczesnym okresie życia Kobego i ukazuje go od strony, jakiej wcześniej nie znaliśmy. Autor dotarł do wielu niepublikowanych wcześniej wywiadów z koszykarzem, przeprowadzonych w trakcie jego ostatniego sezonu gry w drużynie licealnej oraz na początku przygody z NBA. Przez ćwierć wieku taśmy z tymi rozmowami były niedostępnym rarytasem. Dziś możemy poznać ich zawartość i poznać myśli, marzenia i cele nastoletniego Kobego.

Kobe Bryant był Michaelem Jordanem mojego pokolenia. Ten sam styl grania, ta sama etyka pracy i charyzma, która wzbudzała szacunek i podziw wszędzie, gdzie się pojawiał. Ta książka odsłania kulisy narodzenia wyjątkowej „mentalności Mamby” – dodaje Aaron Cel, wielokrotny reprezentant Polski. 

To nie jest zwykła książka o koszykówce. To eksploracja tożsamości, opowieść o rozwoju ikony oraz o tym, jaki wpływ miał na wszystkich wokół Kobe nawet wtedy, gdy nie był jeszcze dorosły.

Fragment książki:

„Nie da się opowiedzieć historii Kobego Bryanta bez przytoczenia historii Lower Merion – okręgu, szkół, liceum oraz bardziej szczegółowo jego męskiej koszykarskiej drużyny, a także dziejów tego miejsca, jego różnorodności, stereotypów i skomplikowanej rzeczywistości. Otoczenie ukształtowało Kobego, lecz on sam również ukształtował otoczenie. Przybył tam niczym istota z kosmosu, doskonale świadom tego, że znalazł się w nowym dla siebie środowisku, chętny, by je poznać, lecz bez znajomości jego historii, zwyczajów i języka. Nie dał się zaszufladkować. Dotyczyła go jedynie część trendów i stereotypów związanych ze zmianami zachodzącymi w okolicy oraz w całym amerykańskim społeczeństwie. W niektóre z nich wpasował się bez problemu. Większość jednak stanowczo odrzucił.

Sam dom Bryantów – jego położenie oraz droga, jaką obrali, by się tam osiedlić – był w pewnym sensie anomalią. Fakt, że zamieszkali właśnie tam, stanowił wyłom w socjologicznych wzorcach, które od dawna definiowały Lower Merion. Były one związane przede wszystkim z jednym czynnikiem – kolejami pensylwańskimi. „Okolicę zwaną Main Line bardziej niż jakakolwiek osoba czy podmiot ukształtowały koleje pensylwańskie”, głosi historia tego regionu. Szefowie linii kupili firmę Philadelphia & Columbia Railroad od stanu Pensylwania w 1857 roku. Następnie nabyli farmy oraz połacie ziemi, by rozwinąć tereny znajdujące się zarówno wystarczająco blisko, jak i daleko od Filadelfii i przekształcić je w sanktuarium dla bogatych i pięknych. Jedna z osad, Bryn Mawr, przeistoczyła się w podmiejskie osiedle, lecz reszta okolicy stała się letnim schronieniem dla klasy wyższej. Po co zostawać w upalne lato w Filadelfii i narażać się na nieprzyjemne następstwa wdychania kurzu, smogu i trujących drobinek, których obecność w powietrzu wiązała się z industrializacją miasta, skoro można było oddychać pełną piersią czystym powietrzem, cieszyć się wonią azalii oraz budzić pośród jaworów, klonów czerwonych i wiązowców? Po dziś dzień Gladwyne w okręgu Lower Merion to jedna z najzamożniejszych okolic w Ameryce – druga najbogatsza na północnym wschodzie kraju według danych z 2018 roku. Podjazdy są tu niezwykle kręte i zapewniają mieszkańcom sporo prywatności. Niewiele tu chodników. Na 40-kilometrowym odcinku drogi ekspresowej Schuylkill znajdziemy zaledwie jeden zjazd prowadzący do Gladwyne. Jeśli kierowca go przegapi, jadąc na zachód od Filadelfii w stronę autostrady, następny znajdzie dopiero osiem kilometrów dalej. Gladwyne to pod każdym względem ekskluzywna okolica.

Wraz z rozwojem kolei pensylwańskich i pojawieniem się większej liczby stacji oraz pociągów zwiększała się także liczba uprzywilejowanych mężczyzn i kobiet z regionu filadelfijskiego, którzy pragnęli mieszkać właśnie przy Main Line. Przez pięć dekad – od końcówki XIX wieku po nastanie ery jazzu – posiadłości wyrastały przy Main Line jak grzyby po deszczu, a zamiast wody i słońca źródłem ich wzrostu były pieniądze. Stawiali je szefowie firm kolejowych, ich przyjaciele oraz deweloperzy i magnaci. „Życie w złotej erze było idealne, jeśli tylko ktoś miał mnóstwo pieniędzy – pisał James Michener, który urodził się w pobliskim hrabstwie Bucks w Pensylwanii. – Zimę spędzano na Florydzie. Latem kilka rodzin wprowadziło się do Newport, lecz większość wolała spokojną, wiejską okolicę Bar Harbor. Zazwyczaj ludzie mieli także mieszkania w mieście, przy sławnym filadelfijskim Rittenhouse Square. Resztę czasu spędzali w pałacach zbudowanych wzdłuż Main Line. Ich ogromne domy robiły wielkie wrażenie”. Stacje kolejowe charakteryzowała architektura w stylu wiktoriańskim. Właścicielem być może najbardziej okazałej budowli przy Main Line był Isaac Clothier, współzałożyciel sieci odzieżowych sklepów towarowych Strawbridge & Clothier. Mowa o Ballytore, jego domu stojącym w  Wynnewood, zbudowanym w 1885 roku. Był to zamek z wieżyczkami i ząbkowanymi murami oraz czterema stróżówkami, a także bramą umożliwiającą swobodny wjazd wozom konnym, a później automobilom. Do tego dochodziła wijąca się wokół połowy posiadłości zadaszona weranda. Najwidoczniej uznano, że fosa byłaby nazbyt wielką ekstrawagancją.

Na początku XX wieku okolicę zamieszkiwali głównie protestanci, a rejon ten miał opinię raju dla społeczności znanej jako WASP, czyli białych Anglosasów wyznań protestanckich. Tak jest zresztą do dziś. Zmiany demograficzne, które zaszły w tej okolicy w kolejnych latach, jedynie wzmocniły ten obraz – elita i biedni żyli teraz blisko siebie, a kontrast między tymi, którzy mieli wszystko, a tymi, którzy nie mieli niemal nic, stawał się coraz wyraźniejszy. Bliskość linii kolejowej zapewniała pracę. Nowi mieszkańcy zatrudniali pracowników fizycznych do budowy posiadłości, potrzebowali także służby. Włoscy kamieniarze osiedlali się w Narberth, a czarnoskórzy mężczyźni i kobiety znajdowali zatrudnienie przy pracach fizycznych oraz w domach – jako kamerdynerzy, pokojówki, szoferzy, praczki czy ogrodnicy – i urządzali się w szeregowcach i bliźniakach w miasteczku Ardmore. Wielu protestantów przeniosło się jeszcze dalej na zachód, do Radnor czy Conestogi, co stworzyło szansę osiedlenia się przy Main Line żydowskim i czarnoskórym rodzinom z południowego zachodu Filadelfii, które chciały wynieść się z miasta. Społeczność otwartego w 1894 roku liceum Lower Merion oraz drugiego okolicznego liceum, Harriton, które powstało w 1958 roku w związku z napływem nowych mieszkańców, stawała się coraz bardziej różnorodna, choć szkoły podstawowe i gimnazja, z których wywodzili się ich uczniowie, charakteryzowała często demograficzna jednorodność – były to placówki zdominowane odpowiednio przez czarnoskórych, Włochów, Irlandczyków czy Żydów. Ograniczenia czy zmowy przeciwko Żydom bądź czarnoskórym stanowiły paskudny znak tamtych czasów i choć coraz więcej obszarów przy Main Line otwierało się na różnorodność demograficzną, ślady rasizmu nie zniknęły z dnia na dzień. „Ludzie często nie zdają sobie sprawy, że w aktach notarialnych wielu domów z tej okolicy znajduje się zastrzeżenie, że nie można ich sprzedać czarnym – mówi Dayna Tolbert, której rodzina przeniosła się z Cincinnati do Bala Cynwyd. Tolbert dorastała po sąsiedzku z Bryantami i przyjaźniła się z całą trójką ich dzieci. – Dosłownie takie zapisy pojawiają się w przypadku umów: »Tego domu nie można sprzedać czarnym«. Mój powstał w 1926 roku. Mogliśmy się tu sprowadzić tylko dlatego, że pochodziliśmy spoza stanu, a sprzedający na podstawie umów nie mogli stwierdzić, że moi rodzice byli czarnoskórzy. Zorientowali się dopiero, gdy pojawiliśmy się na miejscu”.

Te ponure wici mrocznej przeszłości usiłowały pętać różne aspekty życia Kobego Bryanta.”

Zamów książkę tutaj: https://bit.ly/3KHWM1q 

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments