Już ponad trzy tygodnie temu Damian Lillard zażądał wymiany od władz Portland Trail Blazers. Mimo tego jak do tej pory wciąż nie zmienił jeszcze klubowych barw. Najbardziej chciałby trafić do Miami Heat. Nie ma w zasadzie on innego miejsca na swojej liście. Frustrują się więc władze ekipy z Florydy, które chciałyby już dopiąć transferu, by móc przygotowywać się do nowego sezonu z Lillardem w składzie. Kiedy ta saga może więc się zakończyć?



Bardzo wolno idą rozmowy między władzami Portland Trail Blazers a Miami Heat w sprawie wymiany Damiana Lillarda. Złośliwi mogliby powiedzieć, że nie idą w ogóle. Dame na początku lipca wreszcie zażądał transferu, ale do jednego konkretnego klubu – do Heat. Na ten moment trudno jednak stwierdzić, czy 33-latek rzeczywiście wyląduje na Florydzie, a jeśli tak, to ewentualnie kiedy to nastąpi. Heat są ponoć coraz bardziej sfrustrowani tym, że negocjacje z Blazers zmierzają donikąd.

Takie informacje przekazał Chris Haynes z TNT, według którego Blazers z jednej strony mówią Heat, by ci złożyli po prostu najlepszą ofertę, ale gdy Heat pytają, co właściwie Blazers by chcieli, to jak do tej pory nie otrzymali konkretnej oferty. – Władze Heat uważają, że rozmowy te mogłyby troszeczkę przyspieszyć, gdyby tylko władze Blazers powiedziały, czego tak właściwie oczekują. Miami nie ma odpowiednich narzędzi, by ten transfer zrobić, więc chcą wiedzieć, jak działać, by wymiana doszła do skutku – twierdzi Haynes.

Tymczasem Joe Cronin, a więc generalny menedżer Blazers, jakiś czas temu w rozmowie z dziennikarzami potwierdził w zasadzie, że jest skłonny poczekać nawet kilka miesięcy na odpowiednią ofertę za Lillarda. Co więcej, niektórzy spekulują, że Blazers nie spieszą się z transferem, bo po cichu nadal liczą, że Lillard jednak zmieni zdanie i wycofa swoje żądanie. Ta saga może więc potrwać jeszcze kilka miesięcy albo nawet dłużej, biorąc pod uwagę, że 33-letni Dame ma jeszcze ważny kontrakt na kilka sezonów.

Blazers oczywiście woleliby, aby kilka klubów biło się o Lillarda. Ten jednak – poprzez swojego agenta – ograniczył się tylko i wyłącznie do Heat. A to sprawiło, że inne drużyny nie są zbyt chętne do sięgnięcia po Lillarda, choć kilka zespołów miałoby do zaoferowania więcej, niż Heat. Z kolei Heat nie chcą oferować wszystkiego, co mają, bo zdają sobie sprawę, że na ten moment są jedynym zespołem, do którego chciałby trafić Lillard. Koło się zamyka. Pytanie, kto mrugnie jako pierwszy.

CO MOGĄ ZAOFEROWAĆ HEAT?

Ale co tak właściwie mogą zaoferować Heat? Jeśli chodzi o wybory w drafcie, to na ten moment mogą zaproponować dwa wybory w pierwszej rundzie draftu NBA w 2028 oraz 2030 roku, jak również prawo do zamiany wyborów w 2024, 2027 i 2029 roku. Jeśli natomiast chodzi o zawodników, to można uznać, że Jimmy Butler oraz Bam Adebayo są wyłączeni z negocjacji. Trudno też sobie wyobrazić, by Blazers mieli przejąć Duncana Robinsona i jego kontrakt, skoro to nie byłoby dla nich wartością dodaną.

A to oznacza, że dla ekipy z Portland najbardziej wartościowi będą tacy gracze jak Caleb Martin, wybrany w pierwszej rundzie ubiegłorocznego draftu Nikola Jović oraz wybrany w pierwszej rundzie tegorocznego naboru Jaime Jaquez Jr. Wydaje się jednak, że to dość mało. Heat chcieliby, żeby głównym elementem paczki transferowej był Tyler Herro, lecz Blazers mają już w składzie kilku utalentowanych obrońców i Herro, który za najbliższe cztery lata zarobi 120 milionów dolarów, nie jest dla nich apetyczny.

W związku z tym Blazers woleliby, aby Herro trafił do innej drużyny w zamian za wybory w drafcie, które mogłyby z kolei trafić do nich. W wymianie może też wziąć udział Kyle Lowry. Weteran oczywiście nie będzie dla Blazers żadnym wielkim wzmocnieniem, ale może sprawdzić się jako mentor dla młodych gwiazd jak Scoot Henderson czy Shadeon Sharpe, a jego kończący się po sezonie 2023-24 kontrakt wart prawie 30 milionów pozwoli ekipie z Oregonu na uwolnienie trochę środków latem przyszłego roku.

CZEGO OCZEKUJĄ BLAZERS?

Wiemy już, co mogą zaoferować Heat. Ale czego tak właściwie oczekują Blazers za 33-letniego Lillarda? Według pierwszych doniesień chcieliby otrzymać łącznie cztery wybory w pierwszej rundzie draftu oraz dwóch jakościowych graczy. Heat mogą na ten moment zaproponować tylko dwa takie wybory plus ewentualnie jeden lub dwa dodatkowe, które pozyskaliby w wymianie Herro do innej drużyny. W teorii są więc blisko spełnienia żądania Blazers. Dochodzi jednak jeszcze kwestia dwóch zawodników.

Nie wiadomo bowiem, z jakich konkretnie graczy Blazers byliby zadowoleni. Ostatnie transfery gwiazd nie pomagają zbytnio w ustaleniu jakiegoś precedensu, choć Blazers mogą patrzeć na przykład na Utah Jazz czy Brooklyn Nets, którzy zyskali Lauriego Markkanena oraz Mikala Bridgesa za odpowiednio Donovana Mitchella i Kevina Duranta. Jasne jest więc, że Heat nie mogą zaproponować zawodników takiego kalibru, szczególnie że najbliższy tego standardu Herro jest w Portland niepotrzebny.

Jednocześnie w Oregonie muszą mieć na uwadze to, że jeśli Heat oferują im swoje wybory w drafcie w 2028 oraz 2030 roku, to władze Blazers mają na wyciągnięcie ręki potencjalnie bardzo wartościowy zwrot. Lillard dopiero co świętował 33. urodziny, a Butler będzie miał 34 lata na starcie sezonu. Pat Riley ma już z kolei 78 wiosen na karku. Do końca tej dekady Heat mogą znacznie obniżyć loty. W przeszłości nawet za rządów Rileya ich wybory lądowały przecież w topce draftu.

KTO MRUGNIE JAKO PIERWSZY?

Być może pojawienie się w wyścigu o Lillarda nowego gracza popchnęłoby całą sprawę do przodu. Dame co prawda chce grać tylko w Miami, ale trudno sobie wyobrazić, by w odpowiedniej sytuacji nie zmienił zdania, jeśli miałoby to oznaczać na przykład realną walkę o tytuł. Ciekawym kierunkiem byłaby więc Filadelfia, gdzie rozgrywający połączyłby siły z Joelem Embiidem. Przeszkodą jest jednak fakt, że 76ers mają w tej chwili do oddania tylko jeden wybór w pierwszej rundzie draftu w 2030 roku.

Z drugiej strony, ewentualny transfer Jamesa Hardena do Los Angeles Clippers mógłby pomóc im odbudować kapitał transferowy. Co więcej, mogą zaproponować Tyrese’a Maxeya, który na pewno ma większą wartość od wspomnianego Herro. Też jest co prawda obrońcą, więc może niekoniecznie jest odpowiedni dla Blazers, natomiast w przypadku trójstronnej wymiany mógłby zapewnić Blazers dodatkowe wybory w drafcie, gdyż nie ma wątpliwości, że znajdą się kluby, które zapłacą za niego więcej, niż za Herro.

Całkiem sprytnym rozwiązaniem ze strony obozu Lillarda mogłoby być więc rozszerzenie listy klubów, do których rozgrywający chciałby trafić – nawet jeśli miałaby to być tylko ściema, która popchnie Heat i Blazers do bardziej zaawansowanych rozmów. W przeciwnym razie przynajmniej na ten moment trudno sobie wyobrazić, by Heat i Blazers mieli się w najbliższej przyszłości dogadać. Żadna ze stron nie chce mrugnąć jako pierwsza, bo jak do tej pory żadna nie miała powodu, żeby to zrobić.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    6 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments