Kameruński podkoszowy BM Slam Stal, Alexis Wangmene opowiada o pomocy ze strony generalnego menadżera San Antonio Spurs, R.C. Buforda. Mówi także o Timie Duncanie, życiu w Ostrowie Wielkopolskim i znaczeniu swojego nazwiska.
Alexis Wangmene dołączył do drużyny BM Slam Stal w trakcie sezonu, dokładnie 6 listopada 2015 roku. Od tego czasu beniaminek TBL wygrał sześć na dziewięć rozegranych meczów. Kameruńczyk okazał się dużym wzmocnieniem strefy podkoszowej i szybko został ważnym elementem w układance Zorana Sretenovica, regularnie pojawiając się w wyjściowej piątce żółto-niebieskich.
26-latek dwa minione lata spędził w Słowenii. Tam zdarzyło mu się być MVP 18. rundy. Występował w rozgrywkach Ligi Adriatyckiej, a także przyczynił się do tego, iż zespół KK Krka Novo Mesto zdobył Puchar Słowenii. Ale nie o wynikach sportowych Alexisa Wangmene będzie w tym artykule. Sympatyczny, czasem niezdarny na parkiecie, ale zawsze oddający całe serce w walce Kameruńczyk, to postać niezwykle intrygująca.
Adoptowany przez GM’a San Antonio Spurs
Południowa Afryka, Johannesburg. Pewnego dnia w 2004 roku obywał się tam camp, noszący nazwę NBA Bez Granic. Dla wielu młodych chłopaków była to niezwykła szansa. Swoich sił spróbował także 14-letni wówczas Alexis Mang-Ikri Wangmene, któremu zdarzało się grać w koszykówkę na podwórkowych boiskach od samego rana aż do zmroku.
Ten dzień okazał się przełomowym w życiu Kameruńczyka. Do Afryki wybrał się także generalny menadżer San Antonio Spurs, R.C. Buford. Skromny, pracowity i zdolny młodzieniec rzucił się w oczy sternika Ostróg. Alexis urzekł także żonę R.C. Buforda, Beth. Małżeństwo zaoferowało mu pomoc, wzięło do Stanów Zjednoczonych, zaadaptowało i traktowało niczym syna. Wangmene edukował się i uczył koszykarskiego rzemiosła, obcując przy tym z największymi w tej dziedzinie.
– Dzięki R.C. Bufordowi miałem szansę poznać kilku wielkich graczy. Ostatnio byłem w Republice Południowej Afryki na campie. Tam wspólnie z Borisem Diawem prowadziliśmy zajęcia dla młodych koszykarzy. Wokół San Antonio Spurs było wielu świetnych ludzi. Naprawdę doceniam to, że miałem szansę ich poznać – mówi środkowy BM Slam Stal.
Plakat Tima Duncana
Ogromne znaczenie w koszykarskim życiu dla Alexisa Wangmene miał legendarny zawodnik San Antonio Spurs, Tim Duncan. Spytany o wzór godny naśladowania, Kameruńczyk odpowiedział błyskawicznie i z pełnym przekonaniem. – Tim Duncan, to chyba największy zawodnik, którego miałem okazję poznać. Po pierwsze, dlatego że miałem okazję z nim trochę porozmawiać. Przede wszystkim o koszykówce, ale nie tylko. Widziałem jego treningi i to jak ciężko pracuje, żeby być w tym miejscu, w którym jest. Kocham go jako gracza. Ale jest jeszcze drugi aspekt – jego osobowość i charakter. Poza parkietem to świetny człowiek. Wspaniale oglądać jego pewność siebie. To jeden z zawodników, który wywarł największy wpływ na moją karierę.
Alexis Wangmene wzorował się na Timie Duncanie od samego początku. Nigdy nie spodziewał się jednak, iż pozna swojego idola. – Miałem ogromny plakat Tima Duncana na ścianie. Kiedy się spotkaliśmy, on go podpisał. To było dla mnie duże przeżycie. Ilekroć przeżywałem trudne chwile, patrzyłem na ten plakat i motywowałem się do działania. Duncan to naprawdę miły facet. Mogę go nazwać swoim przyjacielem.
Polska. Jak wypada w twoich oczach?
Alexis Wangmene dorastał w Kamerunie. Edukował się w Stanach Zjednoczonych, gdzie przez sezonów grał w koszykówkę na uczelni Texas. Ostatnie dwa ubiegłe lata spędził w Słowenii. W rozgrywkach 2015/2016 reprezentuje barwy beniaminka Tauron Basket Ligi, BM Slam Stal. Co podoba mu się w Ostrowie Wielkopolskim?
– W Polsce uwielbiam jedzenie. Jestem ogromnym fanem jedzenia w ogóle. Nie sprawia mi problemu poznawanie regionalnych potraw. Bez względu na to, gdzie jestem, muszę spróbować czegoś nowego. W Polsce jestem fanem zupy z jajkiem – żurku. To moja ulubiona i najlepsza zupa na świecie! Denerwuje mnie tak szybko zapadający zmrok. Po godzinie 16 jest tak ciemno, że bez światła nie zobaczysz niczego. Są jednak tego plusy. Dla mnie to świetny czas, żeby pojeździć po mieście i sprawdzić, co się dzieje. Lubię w ten sposób poznawać nowe miejsca. Ludzie w Polsce są bardzo mili. Wszyscy przyjęli mnie tu świetnie. Doceniam ich otwartość i to, że nie mają żadnych barier. Uwielbiam, że w mieście można spotkać wiele rodzin. Ostrów Wielkopolski jest jak jedna wielka rodzina. Wszyscy się znają i zawsze zatrzymają się, żeby porozmawiać. Jestem wychowany w dużej społeczności i doceniam to, że w Ostrowie czuję się podobnie jak w domu. W dużych miastach kontakt jest utrudniony. Ludzie wszędzie się spieszą. Trudno jest poznać ludzi, przystanąć na chwilę i porozmawiać. Tutaj nie ma takiego problemu.
„Posiadający moc”
Niewielu wie, iż Alexis Wangmene to niepełne dane kameruńskiego podkoszowego. Wyjaśnia to sam zawodnik: – Ikri to nazwisko mojego ojca. Z kolei u mnie to środek mojego nazwiska. Wiem, że dla Europejczyków to brzmi trochę śmiesznie, ale tak wygląda to w rzeczywistości. Jeśli chodzi o znaczenie, to moje kameruńskie nazwisko oznacza „posiadający moc”. W domu mama mówiła do mnie Alexis, ale przyjaciele używają skróconego imienia – Alex. W paszporcie natomiast jest moje pełne imię i nazwisko: Alexis Mang-ikri Wangmene. Nazwisko jest długie, dlatego postanowiłem wyciąć środek i w Europie jestem znany jako Alexis Wangmene (śmiech).
Założyciel i fundator. „Zbudujmy bibliotekę razem”
Otrzymał wsparcie, wyrwał się z kraju Trzeciego Świata, ale nigdy nie zapomniał o korzeniach. Nigdy nie przestał kochać zakątka, skąd pochodzi. Świata, w którym dorastał. Świadom tego, jak było to ciężkie, Wangmene założył fundację, aby pomagać dzieciom w Afryce. Chodzi między innymi o budowanie bibliotek. Wesprzeć organizację może absolutnie każdy. Wystarczy odwiedzić stronę „Pomóż zbudować bibliotekę w Północnej Ghanie„.