Miami Heat potrzebują zrobić ostatni krok, ale robią go od trzech meczów i sytuacja stała się dla nich naprawdę niekomfortowa. Na siódme spotkanie serii finałów wschodu zespoły przenoszą się do Bostonu, gdzie to Celtics będą postrzegani w charakterze faworyta. Jimmy Butler odniósł się do ostatniej porażki swojego zespołu.
Niemal przez całe play-offy Jimmy Butler ciągnął zespół na własnych barkach, czasami samodzielnie decydując o wynikach swojej drużyny. Jednak w ostatnim czasie lider Miami Heat nie gra na poziomie, do jakiego nas przyzwyczaił. Poprzedniej nocy dał swojej drużynie prowadzenie 103:102 wykorzystując trzy rzuty wolne na trzy sekundy przed końcem, ale potem Heat nie upilnowali wchodzącego pod kosz Derricka White’a, który dobitką na 0,2 sekundy przed końcem zapewnił Boston Celtics siódmy mecz w serii.
Butler w trakcie spotkania z dziennikarzami wziął za tę porażkę winę na siebie. – Mamy do wykonania konkretne zadanie i jesteśmy w tym razem, bez względu na to czy gramy u siebie, czy na wyjeździe – mówił Butler. – Powiedziałem chłopakom na ławce i powtórzyłem to w szatni, że gdybym tylko grał lepiej, nie bylibyśmy w tym położeniu. Jestem szczery. Cały czas się jednak uśmiecham, bo wiem, że moi koledzy pójdą razem ze mną. Jeśli ja będę grał lepiej, cała drużyna również będzie prezentowała się lepiej – dodał.
Heat mogą znaleźć się po złej stronie historii, jeśli przegrają siódmy mecz serii z Celtics. Żadna drużyna w historii NBA nie przegrała serii, gdy prowadziła w niej już 3-0, więc Celtics mają szansę na coś absolutnie historycznego. Butler w trzy kwarty meczu numer sześć zanotował tylko 9 punktów trafiając 2/15 z gry. Dopiero w finałowej odsłonie zanotował 15 oczek i był bliski wprowadzenia Heat do finału. Skończył mecz z dorobkiem 24 punktów, 11 zbiórek oraz 8 asyst. W jego grze widać jednak oznaki zmęczenia.
Bez względu na to, czy z Butlerem wszystko jest w porządku, w meczu numer siedem nie będzie mógł kalkulować, jeśli chce wprowadzić swoją drużynę do rywalizacji z Denver Nuggets. Trener Erik Spoelstra na konferencji prasowej zapowiedział zwycięstwo swojego zespołu podkreślając, że liczy na swoich liderów. Mecz odbędzie się w TD Garden i możemy się spodziewać potężnej wrzawy z trybun. Rok temu Celtics awansowali do finału po serii z Miami Heat, którą wygrali… 4-3. Czyżby powtórka?
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET