Po nieudanych dla wielu drużyn rozgrywkach sezon zmian w sztabach drużyn NBA trwa. Tym razem spoglądamy na północ, w stronę Toronto, gdzie Raptors mają nowego, mocnego kandydata do objęcia ich drużyny.
13 – tylu według informacji ESPN kandydatów na stanowisko pierwszego trenera przesłuchali w ostatnich tygodniach Toronto Raptors. Do siedziby klubu w Kanadzie zawitało wiele znanych w koszykarskim świecie nazwisk, jednak dotychczas nikt nie zrobił na przedstawicielach drużyny takiego wrażenia, jak były reprezentant kraju klonowego liścia. Mowa oczywiście o Steve Nashu.
Po zakończeniu zawodniczej kariery były znamienity rozgrywający został konsultantem w drużynie Golden State Warriors, po czym w 2020 roku dość zaskakująco wcielił siew rolę pierwszego trenera Brooklyn Nets. W naszpikowanej gwiazdami ekipie z Nowego Yorku na przestrzeni ponad dwóch sezonów szkoleniowiec zanotował bilans 94-67 (58,4%), po czym został zwolnionym na początku obecnych rozgrywek (przy stanie 2-5).
Jako zawodnik Nash dwukrotnie został laureatem statuetki MVP, siedmiokrotnie trafiał do drużyn All-NBA i ośmiokrotnie brał udział w Meczu Gwiazd. Podczas przygody z Nets trener nie sprawdził się głównie z powodu braku doświadczenia, co nie powinno być dużym problemem w Toronto. Na Brooklynie szkoleniowiec został rzucony od razu na głęboką wodę. Doświadczony sztab miał pomóc mu szczególnie w nadrobieniu braków defensywnych, co do końca było głównym mankamentem drużyny Nasha.
Wśród innych kandydatów na trenera Raptors znajdują się Adrian Griffin, czy Kevin Young.