To nie jest udana seria finałów konferencji dla LeBrona Jamesa. Przynajmniej na razie. Skrzydłowy Los Angeles Lakers po dwóch meczach nie ma na koncie ani jednej trafionej trójki, a jego drużyna wraca do Miasta Aniołów bez zwycięstwa. 38-letni James szczególnie w drugim spotkaniu w Denver wyglądał jak… zwykły śmiertelnik. Spudłował kilka prostych rzutów, a do tego przydarzyła mu się taka sytuacja w akcji sam na sam z koszem:
Łącznie w dwóch meczach przeciwko Nuggets spudłował wszystkie 10 prób z dystansu. A jakby tego było mało, pod koniec drugiego spotkania podkręcił kostkę, upadając na nogę Anthony’ego Davisa:
Nie od dziś wiadomo, że James w tegorocznej fazie play-off NBA nie jest w pełni zdrów. Kontuzja stopy, jakiej doznał w lutym tego roku, według lekarzy wymagała operacji, przez którą LBJ nie mógłby już w tym sezonie zagrać. LeBron zdecydował się jednak nie poddawać operacji i dziś jest razem z Lakers w finałach konferencji, natomiast nie da się ukryć, że problemy zdrowotne mu przeszkadzają, a podkręcenie kostki na pewno nie pomoże.
38-latek nie zamierza jednak opuszczać kolejnego spotkania. W pomeczowej rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że będzie gotów do gry w sobotnim starciu numer trzy serii finałów konferencji. – Nic nie powstrzyma mnie przed graniem – oznajmił James. Fani Lakers muszą mieć jednak nadzieję, że LeBron nie tylko zagra, ale wejdzie na wyższy poziom. W przeciwnym razie kalifornijskiej drużynie może być ciężko odrobić straty przeciwko Nuggets.