Zaledwie 10 minut na parkiecie spędził w poniedziałek Jordan Poole w przegranym przez Golden State Warriors meczu numer cztery serii z Lakers. W tym czasie obrońca nie zdobył nawet punktu.
Tak naprawdę Poole ma spore problemy już od kilku spotkań. Na otwarcie serii zdobył 21 oczek (drugi najlepszy wynik w tych playoffs), lecz jego trójka w końcówce spotkania wywołała sporo kontrowersji. Od tego czasu jest on dla Warriors mało przydatny.
Sam zawodnik nie był w stanie odpowiedzieć dziennikarzom, z czego wynika ta słaba forma. – Naprawdę nie potrafię powiedzieć. Chciałbym mieć jakieś odpowiedzi – stwierdził 23-latek, który rok temu świetnie zastępował Stephena Curry’ego, a w trakcie fazy play-off NBA okazał się znakomitym rezerwowym, pomagając Wojownikom zdobyć mistrzowski tytuł. Latem GSW wynagrodzili go za to 4-letnim przedłużeniem kontraktu o wartości 128 milionów dolarów.
W trwających rozgrywkach Poole miał jednak kłopoty, aby nawiązać do tych dobrych momentów i grać na miarę swojego wielkiego kontraktu. Był i wciąż jest zbyt mało regularny. Nie oznacza to jednak, że trener Steve Kerr stracił już wiarę w 23-latka. – W poniedziałek postawiłem na innych graczy, którzy grali dobrze. Ale nie znaczy to, że Jordan nie może odegrać jeszcze dużej roli w kolejnych spotkaniach – oznajmił szkoleniowiec kalifornijskiego zespołu.
Warriors po porażce w czwartym meczu serii z Lakers stanęli w zasadzie nad przepaścią. W środę muszą wygrać, by przedłużyć swoje nadzieje na awans i uratować sezon. W tej chwili nie mają już bowiem żadnego marginesu na błąd, a rywalom wystarczy już tylko jedno zwycięstwo, by rozwiać marzenia GSW o obronie mistrzowskiego tytułu.