Tego nie spodziewali się chyba nawet kibice Los Angeles Lakers. W poniedziałek bohaterem ich drużyny okazał się Lonnie Walker IV, który w czwartej kwarcie przeciwko Golden State Warriors zdobył aż 15 punktów, upewniając się, że to gospodarze zwyciężą w tym starciu. Ostatnim rezerwowym Lakers, który zaliczył taką czwartą kwartą w fazie play-off NBA, był Kobe Bryant, kiedy w 1997 roku zapisał na konto 17 oczek przeciwko Utah Jazz.
Walker IV jeszcze kilka dni temu nie miał nawet miejsca w rotacji Lakers. 24-latek dobrze rozpoczął sezon w barwach LAL, lecz problemy zdrowotne oraz zmiany w składzie spowodowały, że w połowie rozgrywek stracił minuty. Długo musiał czekać na swoją szansę. Nieźle wypadł w drugim meczu serii przeciwko GSW, a choć wybiegł na parkiet dopiero wtedy, gdy wynik meczu był już rozstrzygnięty, to trener Darvin Ham wynagrodził go za dobrą postawę.
Już w trzecim meczu były gracz San Antonio Spurs dał Lakers solidne minuty, ale nikt chyba nie przypuszczał, że zamieni się w takiego kata w czwartej odsłonie poniedziałkowego starcia. To głównie dzięki niemu Lakers utrzymali przewagę parkietu i w meczu numer pięć w San Francisco będą mieli szansę zamknąć tę serię i awansować do finałów konferencji. A przecież w poniedziałek przegrywali w pewnym momencie drugiej połowy nawet 12 punktami.
Nic więc dziwnego, że Walkera IV po spotkaniu chwalili m.in. Ham czy LeBron James. – Jest tak młody, a mimo to pokazał wielki profesjonalizm, będąc gotowym do gry, gdy został wywołany na parkiet. Nie wygralibyśmy, gdyby nie on. Tego jestem pewien – stwierdził skrzydłowy LAL. Dość powiedzieć, że od 1997 roku jeszcze tylko czterech innych graczy Lakers potrafiło zdobyć w czwartej kwarcie meczu play-offs co najmniej 15 oczek: wspomniani już Kobe i LeBron oraz Shaq O’Neal i Pau Gasol.