Dość niespodziewanie Philadelphia 76ers wygrała w pierwszym meczu serii z Boston Celtics w TD Garden. Przed meczem gości skazywano na pożarcie, bowiem do gry przystąpili bez wsparcia Joela Embiida. To jednak oznaczało, że więcej swobody w kontekście zdobywania punktów miał James Harden.
Sixers ostatecznie wygrali 119:115, a James Harden skończył mecz z dorobkiem 45 punktów (17/30 z gry, 7/14 za trzy), sześciu asyst i dwóch przechwytów. Pod nieobecność Joela Embiida to na niego spadła dużą część obowiązków ze zdobywaniem punktów i obrona Boston Celtics była wyraźnie zaskoczona poziomem intensywności, jaki narzucił Harden. Ten najlepsze lata ma już za sobą, ale poprzedniej nocy udowodnił, że ciągle stać go na wielkie występy. Wysłał C’s sygnał, by absolutnie go nie lekceważyli.
Zaraz po meczu Harden odniósł się do krytyki jego stylu gry, jaka pojawiała się na przestrzeni ostatnich miesięcy. – Przez cały rok ludzie oczekiwali, że będę zdobywał dużo punktów – zaczął. – Spodziewali się Jamesa Hardena notującego 40, 50 punktów. Potem mówili, że przecież nie możesz wygrywać w ten sposób meczów. A gdy zacząłem zdobywać po 20 punktów i 11 asyst to stwierdzili, że nie jestem już tym samym Jamesem Hardenem, co kiedyś – dodał, zrzucając wszystko, co leżało mu na sercu.
Gdy Harden opuścił Houston i zaczął grać u boku innych gwiazd, jego styl faktycznie się zmienił. Zaczął w większym stopniu angażować swoich kolegów oraz wykorzystywać fakt, że miał wsparcie All-Starów. W Philly od kilku sezonów pierwszoplanową rolę odgrywa Joel Embiid i to wokół niego toczy się gra. Harden nie mógł z tym walczyć, więc postanowił się zaadaptować tak, by w jak największym stopniu wykorzystać swoje umiejętności. – Nie ma w lidze wielu graczy, którzy tak potrafią – mówił o swojej umiejętności do zmiany stylu w zależności od tego, czego wymaga sytuacja.
Zatem Sixers w serii z Celtics prowadzą 1-0 i przed nimi drugi mecz w TD Garden. Nadal nie ma pewności, czy Embiid wróci do gry. Zawodnik stara się uporać z kontuzją kolana i choć brał udział w rzutówce przed meczem numer jeden, decyzja odnośnie jego gotowości do powrotu zapadnie zapewne tuż przed rozpoczęciem spotkania. Zaraz po zwycięstwie w meczu numer jeden, Harden krzyczał do swoich kolegów: “To tylko jeden mecz, to tylko jeden mecz!” i odesłał wszystkich z powrotem do szatni. Wyraźnie przejął się rolą lidera.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET