Za nami dwa spotkania, o których rezultacie rozstrzygnęły dopiero końcówki. Pomimo nieobecności Joela Embiida Philadelphia76ers zdołali pokonać Boston Celtics w TD Garden i odebrać im tym samym przewagę własnego parkietu. Bohaterem Szóstek był James Harden, który zdobył ostatecznie 45 punktów i w ostatnich sekundach meczu trafił kluczową trójkę. Równie ciekawie było w Denver, gdzie po świetnej końcówce Nuggets drugi raz z rzędu ograli Phoenix Suns. Świetnie spotkanie ma za sobą Nikola Jokić, który poprowadził swój zespół do zwycięstwa z dorobkiem 39 „oczek”.



Boston Celtics – Philadelphia 76ers 115:119 (0-1)

Statystyki

  • Największe przedmeczowe obawy sympatyków Philadelphia 76ers ostatecznie się potwierdziły – kontuzja Joela Embiida okazała się na tyle poważna, że nie mógł on wystąpić w pierwszym meczu serii z Boston Celtics. Na wysokości zadania od początku stawał jednak James Harden, którego skuteczność 5/5 z gry szybko wyprowadziła Szóstki na prowadzenie (13:19).
  • Po przerwie na żądanie Celtowie odpowiedzieli jedank serią 13:2, dzięki czemu to oni mieli teraz kilkupunktową przewagę, która mniej więcej w takiej postaci utrzymywała się do końca pierwszej odsłony. Sixers wyraźnie odczuwali brak Embiida w defensywie. Celtowie nie mieli większych problemów z wykończeniem akcji, kiedy już udało im się przedostać pod kosz rywala (38:31).
  • Sixers próbowali tworzyć akcje opierające się na wielu podaniach, ale obrona gospodarzy była w stanie czytać grę swojego rywala. Przyjezdni musieli zatem polegać na indywidualnych atakach i skuteczności z dystansu. Nie do zatrzymania jednak był Jayson Tatum, który w drugiej kwarcie zdobył 20 punktów (z 28 swojego zespołu) i sprawił, że przewaga Celtics wzrosła nawet do 13 „oczek” (63:50). Seria punktowa Philly w końcówce sprawiła, że na przerwę podopieczni Doca Riversa chodzili ze stratą jedynie trzech „oczek” (66:63).
  • Sixers dobrze weszli w drugą połowę meczu i po trafieniach Tyrese Maxey’ego, Tobiasa Harrisa, Paula Reeda i Hardena odzyskali prowadzenie (72:74). Ich skromna przewaga utrzymywała się do końca trzeciej odsłony, którą Tatum zamknął trafieniem niemal na równi z syreną, co z kolei doprowadziło do remisu (87:87). Przed ostatnią odsłoną końcowy rezultat był zatem sprawą otwartą.
  • Początek czwartej kwarty układał się lepiej dla Celtów, którzy objęli pięciopunktowe prowadzenie i mieli możliwość dalszego odskoczenia z wynikiem. Raz jeszcze na wysokości zadania stanął jednak Harden, którego trafienia raz jeszcze dały Sixers prowadzenie (96:99). Regularna wymiana ciosów doprowadziła do wyrównanej końcówki.
  • Po dwóch celnych osobistych Paula Reeda (113:112) Celtics mieli okazję, by odpowiedzieć, ale nie zdołali poprawnie rozegrać swojej akcji, przez co piłka trafiła w ręce Maxey’ego, który bez żadnych problemów wykończył kontratak. Chwilę później po faulu na linii stanął Tatum i wykorzystał swoje dwie próby, ale na odpowiedź Hardena nie trzeba było długo czekać. Obrońca wziął sprawy w swoje ręce i na 8,1 sekundy przed ostatnią syreną ponownie dał Philly prowadzenie (115:117). – Pracuję nad tym rzutem każdego dnia. Mam pewność siebie, by oddać taką próbę – mówił po meczu.
  • Boston wciąż był w grze. Po wznowieniu zza bocznej linii po przerwie na żądanie Celtowie popełnili jednak błąd i stracili panowanie nad piłką, co doprowadziło do faulu Tatuma, który wysłał na linię Reeda. Zastępca Embiida wykorzystał dwie próby z linii i ustalił tym samym ostateczny rezultat meczu.
  • To spotkanie było prawdziwym show Jamesa Hardena. Obrońca Sixers zdobył 45 punktów (rekord kariery w play-offach; 7/14 za trzy) i rozdał sześć asyst, a po meczu uspokajał celebrację swoich partnerów i odsyłał ich do szatni. Tyrese Maxey dołożył 26 „oczek”, a Tobias Harris 18. Double-double odnotował z kolei Paul Reed, autor 10 punktów i 13 zbiórek.
  • Po stronie Celtics dwoił się i troił Jayson Tatum, autor 39 punktów, 11 zbiórek i pięciu asyst (14/25 z gry). Jaylen Brown błysnął skutecznością (8/10 z gry, 3/4 za trzy) i dorzucił 23 „oczka”. Dobrze wypadł też wchodzący z ławki rezerwowych Malcolm Brogdon, który zanotował 20 punktów.

Denver Nuggets – Phoenix Suns 97:87 (2-0)

Statystyki

  • Od pierwszych minut obie strony miały poważne problemy ze skutecznością. Denver Nuggets zaczęli od 0/6 zza łuku, ale Phoenix Suns również mieli kłopoty z odnalezieniem drogi do kosza. W ataku wyróżniali się co prawda Nikola Jokić, Devin Booker i Deandre Ayton, ale pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem zaledwie 18:21 na korzyść Słońc.
  • Na początku drugiej kwarty ofensywa przyjezdnych wyglądała równie kiepsko. W pewnym momencie sympatycy Suns musieli czekać ponad pięć minut na punkty swoich ulubieńców. Niemoc przerwał wówczas Kevin Durant, który trafił zza łuku po spudłowaniu pięciu poprzednich prób za trzy. W międzyczasie Nuggets kontynuowali swoją ofensywę, która doprowadziła do serii 14:3 i prowadzenia różnicą sześciu „oczek” (30:24).
  • Ofensywa Phoenix w porę się jednak rozkręciła, z kolei ich obrona stała się szczelniejsza. Deandre Ayton i Devin Booker napędzali ich ataki, dzięki czemu to Suns schodzili na przerwę z nieznaczną przewagą (40:42).
  • Po przerwie Słońca miały kilka dobrych okazji, by odskoczyć z wynikiem. Pod koniec trzeciej odsłony przyjezdni dwukrotnie powiększali swoją przewagę do siedmiu „oczek”, ale za każdym razem w porę odpowiadali Bruce Brown czy Jokić. Serbski środkowy zdobył dziewięć punktów z rzędu na zakończenie tej części i Suns w dalszym ciągu czuli oddech rywala na plecach (70:73). Suns pogorszyli swoją sytuację, kiedy chwilę wcześniej Durant popełnił czwarty faul. Monty Williams skorzystał z challenge’u, który ostatecznie okazał się nieskuteczny. Dodatkowo z gry z urazem wypadł wówczas Chris Paul, dla którego noc zakończyła się przedwcześnie.
  • Przez całą trzecią kwartę Suns utrzymywali się na prowadzeniu, ale na początku ostatniej części na wysokości zdania stanął Kenavious Caldwell-Pope, którego dwie trójki dały Nuggets przewagę (76:73). W kolejnych minutach na trafienia Duranta odpowiadali Jokić oraz Jamal Murray i tym samym Denver znaleźli się w nieco lepszej sytuacji. Suns całkowicie zawodzili wówczas pod względem skuteczności i przez ponad cztery minuty zaliczyli tylko jedno trafienie (86:81).
  • Końcówka spotkania należała w pełni do Nuggets. Najpierw kluczową trójkę dołożył Caldwell-Pope, chwilę później po pudle Camerona Payne’a trafił Murray, a następnie na trafienie Duranta odpowiedział Nikola Jokić (93:83). KD próbował pociągnąć swój zespół, ale przewaga Denver była zbyt duża, by 34-latek zdążył wpłynąć na końcowy rezultat przed ostatnią syreną.
  • Nikola Jokić był najlepszym punktującym swojego zespołu, zdobywając ostatecznie 39 punktów, 16 zbiórek i pięć asyst (17/30 z gry). W ofensywie wspierali go przede wszystkim Aaron Gordon (16 pkt) i Kentavious Caldwell-Pope (14 pkt). Jamal Murray dołożył 10 punktów i osiem asyst, ale trafił jedynie 3 z 15 rzutów z gry (0/9 za trzy).
  • Po stronie Suns ataki napędzali głównie Devin Booker (36 punktów, 6 asyst, 5 zbiórek) oraz nieskuteczny tej nocy Kevin Durant (24 punkty, 8 zbiórek; 10/27 z gry, 2/12 za trzy). Deandre Ayton dorzucił 14 „oczek” i zebrał osiem piłek. Chris Paul, który swój występ zakończył w trzeciej odsłonie, dołożył osiem punktów i sześć asyst.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    21 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments