Sezon 2022/23 uzmysłowił, że zmiany dokonywane przez NBA idą w dobrym kierunku. Krótko po zakończeniu rozgrywek liga pochwaliła się liczbami dotyczącymi frekwencji na trybunach. Frekwencji najwyższej w całej jej historii.
– Gra ciągle się zmienia. Ciała zawodników są wystawione na mniejsze obciążenia niż jeszcze kilka lat temu. Przez to mogą grać więcej, a kibice chętniej będą przychodzili ich oglądać – przyznał w grudniu Adam Silver w jednym z oficjalnych komunikatów. – Musimy stale kontrolować sytuację i rozpoznawać zmiany. Musimy iść do przodu i znajdować kolejne sposoby na promocję produktu, jakim jest NBA w jego pełnej krasie – dodał wtedy komisarz.
Parę miesięcy po tych słowach liga ponownie ma się z czego cieszyć. „Produkt”, o którym wspomina Silver, staje się coraz chętniej oglądany, a NBA powiększa swoją przewagę nad pozostałymi zawodowymi ligami za oceanem. Jak czytamy, średnie zapełnienie hal w sezonie 2022/23 wyniosło 97%, a całkowita frekwencja przekroczyła 22,2 milionów widzów.
Poprzedni rekord frekwencji należał do rozgrywek 2017/18, gdy wyniosła ona 22,1 milionów. Ponadto aż 791 spotkań zostało całkowicie wyprzedanych, a średnia ilość widzów na trybunach przekroczyła 18 tysięcy. Wszystkie liczby są najlepszymi w historii NBA, które liga zawdzięczać może wyrównanej stawce w pierwszej połowie sezonu, dobrej dyspozycji zespołów z największych koszykarskich rynków, sukcesowi koncepcji turnieju play-in oraz spotkaniu w Alamodome pomiędzy Spurs a Warriors, będącym najchętniej oglądanym z hali meczem w historii (68 tys. 323 fanów).