Nikt już nie przeskoczy Milwaukee Bucks w tym sezonie zasadniczym. Podopieczni trenera Mike’a Budenholzera już na pewno zakończą sezon z najlepszym w NBA bilansem, a to za sprawą środowej wygranej nad Chicago Bulls. Pod nieobecność Giannisa Antetokounmpo tym razem pierwsze skrzypce zagrał Bobby Portis, który zakończył spotkanie z dorobkiem 27 punktów i 13 zbiórek.
Jeszcze w pierwszej połowie meczu z boiska zejść musiał jednak niestety Khris Middleton. Powodem były problemy z kolanem, które dokucza skrzydłowemu tak naprawdę od miesięcy. Na ten moment nie wiadomo, czy 31-latek będzie w stanie wystąpić w dwóch ostatnich spotkaniach sezonu zasadniczego. Wydaje się, że Bucks podejdą do tego tematu ostrożnie. Tym bardziej że ich pierwsze miejsce na Wschodzie jest już przesądzone.
Nie da się jednak ukryć, że takie obrazki nie napawają optymizmem:
Middleton zmaga się z problemami zdrowotnymi od dłuższego czasu. Rok temu opuścił większość meczów fazy play-off z powodu kontuzji więzadła MCL w lewym kolanie. Obecnego sezonu nie rozpoczął zgodnie z planem przez operację nadgarstka. Potem gdy wrócił, odezwało się prawe kolano, przez które pauzował 18 meczów. Z powrotem na parkiecie pojawił się w drugiej połowie stycznia, ale od tego czasu opuszczał też pojedyncze spotkania, nie grając w meczach dzień po dniu.
Kilka tygodni temu 31-latek zabrał głos w tej sprawie, stwierdzając że nie jest to nic poważnego. – Tak naprawdę zmagam się z czymś takim każdego lata, gdy przygotowuję się do sezonu. Kolano musi z powrotem przyzwyczaić się do skakania i biegania, gdy przez dłuższy czas nie pracowało – powiedział w rozmowie z The Athletic. Fani Bucks mają nadzieję, że Middleton ma rację, bo jeśli nie będzie on w 100 procentach zdrowy, to mistrzom z 2021 roku ciężko będzie wrócić do finałów.