Są jedną z największych rewelacji trwającego sezonu, a od przyszłych rozgrywek mogą być jeszcze silniejsi. Władze Sacramento Kings poleciały w ten weekend do Grecji, by na własne oczy przekonać się, jak spisuje się Sasha Vezenkov, czyli mocny kandydat na MVP tegorocznego sezonu Euroligi.
Po raz pierwszy od 2006 roku drużyna Sacramento Kings zakończy sezon „na plusie”. Królowie są też na najlepszej drodze do tego, by przerwać koszmarną passę kolejnych sezonów bez awansu do fazy play-off NBA. Na ten moment z bilansem 43-27 zajmują drugie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej NBA, prezentując znakomitą wręcz ostatnio formę. Dość powiedzieć, że Kings wygrali 11 z 13 spotkań rozgrywanych po przerwie na All-Star Weekend.
Fani kalifornijskiej drużyny mają więc sporo powodów do radości. Ekscytować może też forma gracza, który do Kings może trafić w przyszłym sezonie. Na europejskich parkietach świetnie spisuje się bowiem Sasha Vezenkov, do którego prawa pozyskali w czerwcu ubiegłego roku podczas draftu, oddając w zamian prawa do wyboru numer 49.
Vezenkov został wybrany w drafcie do NBA już w 2017 roku, kiedy to z 57. numerem postawili na niego Brooklyn Nets. Bułgar pozostał jednak w Europie i z roku na roku prezentował się coraz lepiej, a w trwających rozgrywkach jest już zdecydowanie jednym z najlepszych zawodników Euroligi i mocnym kandydatem na MVP sezonu. Skrzydłowy notuje bowiem średnio 18.2 punktów oraz 7.2 zbiórek w barwach Olympiakosu Pireus, który z bilansem 21-8 przewodzi w tabeli.
W weekend władze Kings specjalnie przyleciały więc do Grecji na pojedynek Olympiakosu z Panathinaikosem. O świetnej formie Vezenkova dobrze wiedzą też obecni gracze Kings. Już kilka tygodni temu m.in. Domantas Sabonis mówił, że byłoby świetnie, gdyby 27-latek dołączył do ich drużyny. – Jest świetnym graczem, to duży talent. Radzi sobie świetnie w Europie. Nie wiem, co dokładnie planuje, ale bardzo chcielibyśmy, by do nas dołączył – stwierdził litewski podkoszowy.