To był kolejny wielki mecz LeBrona Jamesa. Lider Cleveland Cavaliers wspiął się na absolutne wyżyny swojego talentu w ostatnich dwóch meczach i dzięki jego dyspozycji ekipa z Ohio wraca do Oakland na mecz numer siedem tegorocznych finałów NBA. Tylkom dwóm drużynom, spośród 32, które w finałach przegrywały 1-3, udało się doprowadzić do rozstrzygającego starcia.
GOLDEN STATE WARRIORS – CLEVELAND CAVALIERS 101:115
Cleveland Cavaliers mieli w tym pojedynku momenty nieuwagi, w których przez niedokładnie zamykanie pozycji i zbyt dużo miejsca zostawionego strzelcom – tracili przewagę i dawali Golden State Warriors nadzieję. Jednak przez zdecydowaną większość starcia, ekipa z Ohio kontrolowała swoją przewagę i w efekcie nie pozwoliła rywalowi ani razu objąć prowadzenia. Kluczowa dla losów pojedynku okazała się pierwsza kwarta, którą zawodnicy Tyronna Lue wygrali 31:11, całkowicie dominując nad rywalem.
11 punktów to najgorsza punktowo kwarta Warriors w całym sezonie. Drużyna Steva Kerra przez aktywną obronę Cavaliers, była całkowicie pozbawiona swojego naturalnego ofensywnego rytmu. Rzuty nie wpadały i były oddawane z nieprzygotowanych pozycji. GSW skończyli tę odsłonę z 5/22 FG. Natomiast Cavaliers atakowali, wykorzystując straty i napędzając grę w kontratakach. Znakomicie wyglądał walczący na tablicach i ścinający Tristan Thompson. Wysoki zdobył w tej odsłonie 7 punktów i 9 zbiórek. Mecz skończył z dorobkiem 15 oczek i 16 zbiórek, będąc obok LBJ-a jednym z bohaterów.
W drugiej kwarcie uaktywnił się Stephen Curry. Goście z Oakland grali znacznie lepiej, gdy MVP agresywnie atakował kosz i próbował częściej z dystansu. Zakończył tę kwartę z 15 punktami, ale 13 oczkami odpowiedział Kyrie Irving. Dla jedynki Cavs to był nieco inny mecz, ponieważ w drugiej połowie w głównej mierze przyglądał się dominacji swojego kolegi – LeBrona Jamesa. Warriors trzecią kwartę rozpoczynali z 14-punktową stratą, ale musieli zachować ostrożność, bo 3 faule na swoim koncie mieli Draymond Green i Curry.
Kerr po wyjściu z szatni starał się wykorzystać obecność na parkiecie Kevina Love’a, który także miał w tym meczu problemy z przewinieniami. Klay Thompson mając piłkę w rękach atakował pick-and-rolla, w którym Kev switchował na obwodzie. Zawodnik Warriors po zmianie krycia był w stanie wykreować wystarczająco dużo przestrzeni i trafił dwie trójki z rzędu. Za chwilę dołożył lay-up i osobisty pościg 8:0 gracza, zniwelował stratę do 8 punktów. Thompson zdobył w tej odsłonie 15 oczek.
Jednak Cavaliers na każdy run przeciwnika, odpowiadali własnym, korzystając z szybkiego ataku, w którym kończyli akcję blisko obręczy wykorzystując fakt, że Warriors nie mieli rim-protectora. Draymond Green musiał grać bardzo zachowawczo, bo mając na koncie 3 faule, mógł szybko złapać kolejne, gdyby zaczął agresywnie bronić kosza. Gospodarze wygrali 19:10 w rywalizacji na punkty z kontrataku. Zdominowali także pomalowane zbierając 45 piłek do 35 GSW i wygrywając 42:30 w punktach. Warriors natomiast oddali w tym meczu aż 39 prób z dystansu. 15 znalazło drogę do kosza.
Finałową kwartę Cavaliers rozpoczynali z 9-punktowym prowadzeniem, które na pewnym etapie zostało ucięte do 7 punktów. Prowadzeni przez Jamesa Cavs nie spanikowali. Oddali piłkę w ręce 4-krotnego MVP, który notując 17 punktów, 4 asysty i 2 bloki w niespełna 10 minut finałowej odsłony, otworzył Cavaliers drogę do meczu numer 7. W międzyczasie z parkietu za szósty faul został wyrzucony Steph. Lider GSW zdenerwował się do tego stopnia, że zaczął krzyczeć na sędziego i rzucił swoim ochraniaczem na zęby w fana, którego jednak przeprosił.
Miejsce kontuzjowanego Andrew Boguta zajął w wyjściowej piątce zazwyczaj pierwszy rezerwowy Golden State Warriors – Andre Iguodala. Był rzecz jasna głównym defensorem na LeBrona Jamesa. Jednak im dalej w mecz, tym bardziej Iggy’ego bolały plecy. Zawodnik łapał mocne skurcze, które praktycznie wyjęły go z gry w ataku. Uraz wygląda na poważny i nie mamy pewności, czy Iguodala będzie w stanie zagrać ostatni mecz serii.
Curry skończył z 30 punktami (8/20 FG, 6/13 3PT) i 4 stratami. 25 oczek z 21 rzutów Klaya Thompsona. Z ławki 14 oczek (4/6 FG, 2/3 3PT) zapewnił Leandro Barbosa. LeBron James po raz drugi z rzędu przekroczył granicę 40 punktów i po raz drugi z rzędu zanotował 41 (16/27 FG, 3/6 3PT). Dołożył do tego 11 asyst, 8 zbiórek, 4 przechwyty i 3 bloki. 14 punktów J.R. Smitha, którego trójki były bardzo pomocne w drugiej połowie. 23 punkty z 18 prób Irvinga, poza tym 3 asysty, 2 przechwyt i 2 bloki.
Mecz numer 7 w nocy z niedzieli na poniedziałek o 2:00 w Oracle Arena.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET