Julius Randle najlepiej odnalazł się w zamieszaniu i trafił za trzy na 1,7 sekundy przed końcem, dając New York Knicks wygraną nad Miami Heat. Podkoszowy skończył mecz z 43 punktami. Paolo Banchero zanotował 31 punktów w wygranej Orlando Magic nad Charlotte Hornets. Dejounte Murray zanotował 41 punktów, najwięcej w karierze, a Atlanta Hawks przejechali się po Portland Trail Blazers. Brooklyn Nets odrobili 28 punktów straty i prowadzeni przez Mikala Bridgesa, ograli Boston Celtics. Z Kevinem Durantem w składzie Phoenix Suns nie dali żadnych szans Chicago Bulls. Oklahoma City Thunder przeszli się z kolei po Utah Jazz. Triple-double Nikoli Jokicia pozwoliło Denver Nuggets na ogranie Memphis Grizzlies. Klay Thompson poprowadził Golden State Warriors do ważnej wygranej w kontekście walki o play-offy, a Los Angeles Lakers musieli uznać wyższość Minnesota Timberwolves. Rzuty osobiste Domantasa Sabonisa na siedem sekund przed końcem umożliwiły Sacramento Kings ogranie Los Angeles Clippers.
Charlotte Hornets – Orlando Magic 106:117
- Paolo Banchero rzucił 31 punktów i w końcu trafił kilka rzutów za trzy punkty, co w nie było dla niego normą od początku lutego, w którym trafił zaledwie jedną z 33 takich prób. – To był trudny czas, ale koledzy z drużyny, trenerzy i bliscy wspierali mnie codziennie. Pracuję nad tym i wiem, że potrafię rzucać. Nie jestem najlepszym strzelcem, ale wiem, jak rzucać – powiedział po meczu. Dzisiaj trafił dwa z sześciu rzutów.
- Dla Hornets 29 punktów zanotował Kelly Oubre Jr., a Terry Rozier dorzucił 22 oczka. Mimo tego ich drużyna przegrała drugi mecz z rzędu od momentu kontuzji LaMelo Balla. – Nie będziemy co noc rzucać po 125 punktów. Gdy wróci P.J. Washington, to na pewno nam pomoże. To zupełnie inny świat. Ofensywa nie będzie łatwa, ale wygramy, jeśli będziemy grać dużo twardziej niż dzisiaj. Musisz wiedzieć, kim jesteś – powiedział trener Hornets Steve Clifford.
Atlanta Hawks – Portland Trail Blazers 129:111
- Dejounte Murray rzucił 41 punktów, co jest jego rekordem kariery, a nowy trener Hawks Quin Snyder, wygrał pierwsze spotkanie jako nowy trener ekipy z Georgii. Rozgrywający przewiduje, że za sterami Hawks Snyder wygra jeszcze przynajmniej kilka meczów. – Jest świetny. Jest tutaj po to, by wygrywać. Jesteśmy tutaj po to, by razem wygrywać – oznajmił Murray.
- Trae Young zanotował 23 punkty i 11 asyst – 15 oczek zanotował w trzeciej kwarcie. – To był dobry występ, bardzo zespołowy. Musimy jeszcze pracować, ale to dobre otwarcie – dodał Snyder. – Czuję, że zmierzamy w dobrym kierunku – podkreślił Murray, który nie mógł się nachwalić Snydera.
- Dla Blazers, którzy powoli tracą szansę nawet na awans do turnieju play-in, 33 punkty rzucił Damian Lillard, a Cam Reddish dorzucił 25 oczek. Jerami Grant dorzucił 14 oczek, ale Blazers przegrali trzeci mecz z rzędu i piąty z ostatnich sześciu. – Nie gramy najlepiej. Każdy zespół ma gorszy okres i my przez taki teraz przechodzimy – stwierdził trener Chauncey Billups.
Boston Celtics – Brooklyn Nets 105:115
- Mikal Bridges rzucił 38 punktów, a Nets odrobili 28 punktów straty i wywieźli z Bostonu zwycięstwo. Skrzydłowy miał także 10 zbiórek i spędził na parkiecie prawie 43 minuty. – W ostatnich miesiącach zrozumieliśmy, że ofensywa nie była naszym problemem. Ofensywa jest dobra. W defensywie mieliśmy dzisiaj kilka zatrzymań, graliśmy konsekwentnie – stwierdził Bridges. Dla Nets była to pierwsza wygrana przeciwko Celtics w czwartym meczu obu ekip w tym sezonie.
- To największy powrót rywala Celtics od lutego 2019 r., gdy także 28 punktów odrobili przeciwko nim Los Angeles Clippers. Gospodarze przegrali dwa z ostatnich trzech meczów i tracą coraz więcej do liderów Konferencji Zachodniej, Milwaukee Bucks. – Pokonali nas w każdej możliwej kategorii analitycznej. Jeśli nie będziemy zwracać uwagi na detale, to nieważne, jak twardo będziemy grać, i tak nie wygramy – podkreślił trener Celtics Joe Mazzulla. Dzisiaj 35 punktów dla Celtics rzucił Jaylen Brown, a Jayson Tatum, który 3 marca obchodził 25. urodziny, dołożył 22 punkty i 13 zbiórek.
Chicago Bulls – Phoenix Suns 104:125
- Devin Booker rzucił 35 punktów i trafił sześć trójek, Kevin Durant dołożył 20 oczek w jego drugim meczu w barwach Suns, a ich drużyna nie miała problemów z ograniem Bulls. Josh Okogie miał 25 oczek. – Mamy dużo wielkich nazwisk. Mamy graczy, którzy pokazali, że potrafią w tej lidze zrobić różnicę. Chodzi jednak o to, jak będziemy wyglądać jako zespół – powiedział KD. Na razie wygląda to bardzo dobrze.
- – Zostało nam jeszcze 18 spotkań, by przed play-offami poprawić chemię i komunikację. Staramy się to robić codziennie, mamy dłuższe sesje treningowe, ulepszamy grę po obu stronach parkietu. Robimy to tutaj od kilku lat – podkreślił Booker.
- Dla Bulls 31 punktów zanotował DeMar DeRozan, Zach LaVine dołożył 27 oczek, ale gospodarze trafili zaledwie siedem z 23 rzutów za trzy, podczas gry Suns 20 z 47 takich prób zamienili na punkty. – Myślę, że powinniśmy więcej rzucać za trzy. Musimy zmienić to, jakie rzuty oddajemy, o ile chcemy być elitarnym zespołem. Oddali dwa razy tyle prób zza łuku i trafili trzy razy tyle – dodał trener gospodarzy Billy Donovan.
Miami Heat – New York Knicks 120:122
- Julius Randle wyszedł z niewiarygodnych wręcz opresji w ostatniej akcji meczu w Miami, gdy dwa razy niemal zgubił piłkę, by ostatecznie wykonać trudny rzut z rogu za trzy i zapewnić Knicks ósmą wygraną z rzędu. Sekwencja ostatnich kilkudziesięciu sekund meczu to czyste szaleństwo, a Randle skończył mecz z 43 oczkami. Jalen Brunson dodał 21 oczek, a RJ Barrett 17.
- Tyler Herro przechwycił piłkę i na 23 sekundy przed końcem zakończył akcję dwutaktem, dając Heat punktowe prowadzenie. Randle otrzymał piłkę od Brunsona na 11 sekund przed końcową syreną. Butler cały czas go naciskał, dwukrotnie niemal wymusił stratę, ale mimo tego Randle został w jej posiadaniu, zrobił ruch w bok i trafił. – W 99 na 100 przypadków ta akcja skończyłaby się po naszej myśli – stwierdził trener Heat Erik Spoelstra. Butler, który miał 33 punkty, stwierdził, że jego drużyna nie zasłużyła na wygraną.
Oklahoma City Thunder – Utah Jazz 130:103
- Aaron Wiggins miał 27 punktów, a Thunder przerwali serię pięciu kolejnych porażek – ostatni raz wygrali jeszcze przed przerwą na Weekend Gwiazd. – To przyjemne uczucie. Po powrocie z Weekendu Gwiazd trochę biliśmy głową w mur, kilka meczów przegraliśmy. Niektóre wygrane wymknęły nam się z rąk – stwierdził bohater drużyny. Thunder musieli sobie dzisiaj radzić bez Shaia Gilgeousa-Alexandra. Jalen Williams dorzucił 20 oczek, Lu Dort 19, a Josh Giddey 18 punktów, 13 asysty i sześć zbiórek.
- Dla Jazz 20 punktów i 10 zbiórek zanotował Luri Markkanen, ale dzisiaj jego zespół był jedynie tłem dla bardzo dobrze dysponowanych Thunder. Gospodarze oddali dzisiaj 104 rzuty, a Jazz zaledwie 78 i duża w tym zasługa licznych strat popełnionych przez podopiecznych Willy’ego Hardy’ego. – Historią tego meczu jest naszych 26 strat. Możesz praktycznie skończyć rozmowę o tym spotkaniu w tym miejscu – stwierdził szkoleniowiec.
Denver Nuggets – Memphis Grizzlies 113:97
- Nikola Jokić zanotował 18 punktów, 18 zbiórek i 10 asyst w drodze do 25 triple-double w tym sezonie. Nuggets pokazali Grizzlies, dlaczego to oni są najlepszym zespołem Konferencji Zachodniej. Wiele wskazuje na to, że zespół z Kolorado będzie miał przewagę własnego parkietu przynajmniej do finałów konferencji. Michael Porter Jr. miał 26 oczek, a Jamal Murray 11 z 22 punktów zdobył w ostatniej kwarcie. Gospodarze w tym sezonie nie przegrali jeszcze meczu, w którym Serb zanotował triple-double.
- Dla Grizzlies 27 punktów i 10 asyst miał Ja Morant, który grał dzisiaj z maską na nosie po tym, jak nabawił się urazu w ostatnim meczu z Houston Rockets. Desmond Bane dołożył 19 oczek, Jaren Jackson Jr. 15, a Xavier Tillman 11 punktów i 10 zbiórek.
- Po trzech kwartach na tablicy z wynikami widniał remis 80:80, ale ostatnią kwartę Nuggets wygrali 33:17 – gospodarze otwarli kluczową część meczu serią 16:6 i później nie pozwolili już Grizzlies na stworzenie zagrożenia.
Golden State Warriors – New Orleans Pelicans 108:99
- Klay Thompson rzucił 27 punktów, w tym trójkę na prowadzenie, które pomogła Warriors w przejęciu kontroli nad meczem. Gospodarze wygrali piąty mecz z rzędu we własnej hali i to mimo absencji Stephena Curry’ego. Jonathan Kuminga dołożył 19 oczek, a Warriors zdołali odrobić 17-punktowe straty z pierwszej połowy. W poprzednich czterech meczach także odrabiali dwucyfrowe straty.
- Dla Pelicans 25 punktów rzucił CJ McCollum, a Brondon Ingram dołożył 17 oczek. Mimo tego Pels przegrali pięć z ostatnich sześciu spotkań. Goście prowadzili czterema punktami w czwartej kwarcie, ale następnie za trzy trafili Anthony Lamb i Thompson, dając Warriors prowadzenie.
Sacramento Kings – Los Angeles Clippers 128:127
- Domantas Sabonis trafił dwa rzuty osobiste na siedem sekund przed końcem, zapewniając Kings ważną wygraną w kontekście walki o awans do play-offów. – Znaleźliśmy sposób na wygraną. Nie za każdym razem właściwie odpowiadaliśmy, a oni to wykorzystywali. Fox i Sabonis powinni być rozważani jako kandydaci do zespołów All-NBA – powiedział trener Kings Mike Brown. Sabonis miał 23 punkty, 10 zbiórek i siedem asyst, a Kings wygrali piąty mecz z rzędu.
- Paul George nie trafił za trzy równo z syreną, a mecz skończył z 28 punktami, a na 51 sekund przed końcem trafił zza łuku, dając Clippers punktowe prowadzenie. Sabonis odpowiedział rzutem spod kosza, ale na 33 sekundy przed końcem George odpowiedział tym samym.
- Dla Kings 33 punkty zanotował De’Aaron Fox – to jego ósmy kolejny mecz z przynajmniej 30 punktami na koncie. Harrison Barnes miał 20 oczek, a Kevin Huerter 18. – Ten sezon jest świetny. Chcemy to robić ciągle, chcemy walczyć o tytuł, to wielka sprawa dla klubu i miasta. Wciąż chcemy więcej – dodał Fox.
Los Angeles Lakers – Minnesota Timberwolves 102:110
- Rudy Gobert miał 22 punkty i 14 zbiórek, Anthony Edwards dorzucił 19 oczek, a Timberwolves mecz po meczu ograli oba zespoły z Los Angeles. Naz Reid zanotował 15 punktów.
- Dla Lakers 38 punktów miał Anthony Davis, a Malik Beasley dołożył 15. Gospodarze przegrali zaledwie drugi z sześciu ostatnich meczów. Dzisiaj ponownie musieli sobie radzić bez LeBrona Jamesa i D’Angelo Russella. Dla LBJ-a to trzeci kolejny mecz, w którym nie zagrał, a ponowne badania przejdzie dopiero pod koniec miesiąca. Porażka z Wolves, którzy także są zamieszani w walkę o turniej play-in, może mieć poważne znacznie.
- Lakers przegrywali już 14 punktami na początku czwartej kwarty, ale dzięki serii 16:6 zdołali odrobić część strat. Prowadzenie Wolves stopniało do trzech oczek, ale Mike Conley trafił za trzy i dzięki temu goście mogli świętować kolejne zwycięstwo. Lakers mieli dzisiaj problem z kreowaniem akcji, gdy na parkiecie brakowało Dennisa Schroedera, autora 12 asyst.
***