Gdy przed środowym spotkaniem fani Lakers zobaczyli, że przeciwko Thunder zabraknie nie tylko LeBrona Jamesa, ale też Anthony’ego Davisa, to wielu pewnie odpuściło sobie ten pojedynek. Tymczasem ekipa z Los Angeles wygrała w Oklahomie i wykonała ważny krok w kierunku najlepszej dziesiątki Zachodu, pokonując przy okazji bezpośredniego rywala w tym wyścigu. Jednym z bohaterów Lakers okazał się Austin Reaves, który jest ostatnio w znakomitej formie.
Co by nie mówić o Los Angeles Lakers w ostatnich latach, to na pewno trzeba przyznać jedno: Rob Pelinka i spółka mają oko do ciekawych zawodników, na których nikt inny nie stawia. Austin Reaves to kolejny tego przykład. 24-latek został pominięty w drafcie w 2021 roku, lecz Lakers szybko zgarnęli go na umowę typu two-way, a kilka tygodni później podpisali z nim normalny kontrakt. Reaves już w debiutanckim sezonie miał sporo przebłysków, jak choćby trójka na zwycięstwo w Dallas czy efektowne triple-double w ostatnim meczu rozgrywek.
Teraz zrobił krok naprzód i stał się jeszcze ważniejszym graczem rotacji Darvina Hama. Udowodnił to choćby w środę, zaliczając perfekcyjny niemal występ przeciwko Oklahoma City Thunder:
Reaves w drodze po 19 punktów trafił pięć rzutów z gry oraz osiem z dziewięciu rzutów wolnych, pudłując dopiero swoją ostatnią próbę. Zapewnił kalifornijskiej drużynie świetne wsparcie i potwierdził wysoką formę. Na przestrzeni ostatnich czterech meczów notuje on średnio 15.5 oczek przy 76-procentowej skuteczności, dając tym samym Lakers dużo jakości z ławki rezerwowych. A to coś, czego LAL bardzo potrzebują w tym momencie sezonu – tym bardziej przy problemach zdrowotnych liderów zespołu.
24-latek nie jest najbardziej efektownym graczem na parkiecie, ale zna swoją wartość i wie, co wnosi dla zespołu. Jak stwierdził kilka tygodni temu w jednym z wywiadów, w zrozumieniu tego pomógł mu m.in. LeBron James. – Nie każdy będzie gwiazdą, dlatego musisz to zrozumieć i poszukać tych aspektów, w których jesteś dobry i możesz pomóc drużynie. To była najważniejsza lekcja, jaką mi dał. Żebym był po prostu sobą i cieszył się grą – stwierdził Reaves w rozmowie z portalem HoopsHype.
Obrońca swoją postawą nie tylko pomaga jednak Lakers wygrywać, ale też najprawdopodobniej wywalczy sobie sporych rozmiarów kontrakt, gdyż po zakończeniu trwającego sezonu NBA kończy się jego obecna umowa. Pewne jest jednak, że zostanie w lidze na dłużej, a on sam ma nadzieję, że będzie kontynuował przygodę w Los Angeles. Na razie może być z siebie bardzo zadowolony, notując średnio 10.9 punktów przy 39-procentowej skuteczności rzutów za trzy po 45 rozegranych meczach.