Memphis Grizzlies mimo licznych kontuzji i kłopotów zdołali odbudować się po umiarkowanym starcie sezonu, jednak wkrótce mogą zostać brutalnie ściągnięci w dół z powodu kwestii pozasportowych. Ja Morant został oskarżony o pobicie i grożenie bronią, przez co czekać mogą go konsekwencje prawne.
Wybryki Ja Moranta ubiegłego lata mogą go sporo kosztować. Jak twierdzi Washington Post, Morant wraz z grupą „bliskich mu ludzi” brał udział w kilku incydentach, za które wkrótce postawione mogą zostać im formalne zarzuty. Pierwszym z nich była sprzeczka z szefem ochrony jednego z centrów handlowych w Memphis. Zawodnik miał grozić mężczyźnie, po czym jeden z jego znajomych uderzył go w głowę.
Cztery dni później podczas sąsiedzkiego meczu koszykówki w domu Moranta rozgrywający miał pobić nastolatka, zadając mu kilka ciosów w głowę, po których ten nie był w stanie podnieść się z ziemi. Parę minut po tym zajściu 23-latek miał udać się do swojego domu, wrócić z pistoletem umieszczonym za paskiem od spodni i grozić młodemu chłopakowi. Z akt, do których dotarło Washington Post wynika, że po przyjeździe policji Morant zeznał, że to nastolatek sprowokował całą sytuację, z premedytacją rzucając piłkę w jego głowę podczas meczu. – Zamachnąłem się na niego pierwszy, ale to ten rzut był dla mnie pierwszym uderzeniem – przyznał wtedy rozgrywający.
O sprawie zrobiło się głośno dopiero na przełomie lutego i marca ze względu na pozew wniesiony przez nastolatka i jego rodzinę. Sprawę rozpatrzy teraz sąd, a z własnych dochodzeniem może ruszyć wkrótce także NBA, która jeżeli Morantowi zostaną udowodnione jakiekolwiek zarzuty, z pewnością ukarze także zawodnika zawieszeniem.
Grizzlies z bilansem 38-23 zajmują obecnie drugą lokatę na Zachodzie. W meczach bez Moranta Miśki mają w tym sezonie bilans 4-5.