W obliczu kontuzji Stephena Curry’ego i kiepskich wyników Golden State Warriors znaleźli się pod ścianą. Klay Thompson zaliczył kilka fenomenalnych występów, ale Wojownicy wciąż nie mogą być pewni udziału w play-offs. W San Francisco pojawił się jednak optymizm, że Curry wróci wkrótce do gry i poprowadzi Wojowników do miejsca w czołowej ósemce. Pod znakiem zapytania chwilowo stanęła również sytuacja De’Aarona Foxa, ale wygląda na to, że jego uraz nie jest poważny.
Kiedy kontuzji nabawił się Stephen Curry, w obozie Golden State Warriors pojawiło się sporo wątpliwości. W ostatnim czasie Wojownicy przegrali cztery z pięć kolejnych spotkań, w tym dwukrotnie z niżej notowanymi Los Angeles Lakers. Świetna gra Klaya Thompsona, który zdobywał kolejno 42, 32 oraz 23 punkty, pozwoliła im jednak na trzy z rzędu zwycięstwa, co przy korzystnych wynikach pozostałych ekip pozwoliło im wskoczyć na 5. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej.
Pomimo piątej lokaty GSW nie mogą być jeszcze niczego pewni. Na swoim koncie mają bowiem 32 zwycięstwa, czyli tyle samo co zajmujący 8. lokatę Minnesota Timberwolves i zaledwie jedno więcej niż New Orleans Pelicans, którzy zajmują ostatnią pozycję premiowaną grą w turnieju play-in.
W tego typu sytuacji nie powinno dziwić, że wszystkie oczy zwrócone są na Stephena Curry’ego. Rozgrywający pozostaje poza grą od 4 lutego z uwagi na kontuzję, ale zgodnie z doniesieniami Adriana Wojnarowskiego z ESPN w sztabie Warriors panuje powszechny optymizm, że 34-latek, który już 14 marca będzie świętował 35. urodziny, wróci do gry w następnym tygodniu.
Powrót Curry’ego ma zatem przypaść na serię trzech kolejnych spotkań wyjazdowych. Wojownicy zmierzą się wówczas z Lakers, Oklahoma City Thunder oraz Memphis Grizzlies. Niezależnie od stanu zdrowia rozgrywającego, kalendarz GSW nie napawa optymizmem. Po niedalekich wyjazdach czekają ich bowiem pojedynki z Milwaukee Bucks, Phoenix Suns i Los Angeles Clippers.
W bieżącym sezonie – w 38 rozegranych spotkaniach – Curry notuje zawrotne 29,4 punkty, 6,3 zbiórki oraz 6,4 asysty na mecz, trafiając 49,5% wszystkich rzutów z gry, w tym aż 42,7% zza łuku. Z rozgrywającym w aktywnej rotacji bilans Wojowników w obecnych rozgrywkach to 20-18. Jego powrót nie jest zatem gwarancją sukcesów, co było jednym z powodów, dla których przed zamknięciem okienka transferowego sporo mówiło się o potencjalnych ruchach Warriors.
Nie ulega jednak wątpliwości, że z Currym na pokładzie Warriors wizualnie prezentują się lepiej i są zdecydowanie groźniejszym zespołem. Obrońcy tytułu nie byli jednak w stanie odnaleźć w tym sezonie rytmu, który zapewnił im pierścienie w czerwcu minionego roku. Wiele wskazuje zatem na to, że walka o miejsce zarówno w czołowej szóstce, jak i dziesiątce, będzie zacięta do ostatnich dni rozgrywek zasadnicznych.
Nieco inne nastroje panują w Sacramento Kings, którzy są na świetnej drodze, by powrócić do play-offów pierwszy raz od 2006 roku. Zespół stracił ostatnio De’Aarona Foxa, jednego z niekwestionowanych liderów u boku Domantasa Sabonisa, ale wygląda na to, że po opuszczeniu jednego meczu rozgrywający wróci do gry. Takie informacje przekazuje Chris Biderman z Sacramento Bee, który sugeruje, że prześwietlenie nie wykazało żadnych poważnych obrażeń lewego nadgarstka i Fox pojawi się w składzie Kings już w ten piątek lub sobotę.
Kings z bilansem 36-25 zajmują obecnie 3. miejsce w tabeli Zachodu, co na ten moment oznaczałoby, że w pierwszej rundzie play-offów zmierzyliby się z Los Angeles Clippers. Kings będą potrzebowali zdrowego Foxa, by namieszać w drugiej fazie sezonu. Rozgrywający notuje w tym sezonie 25,4 punktu (rekord kariery), 4,3 zbiórki (rekord kariery), 6,3 asysty oraz 1,1 przechwytu na mecz, trafiając 51,5% wszystkich rzutów z gry (rekord kariery) oraz 33,1% za trzy. Podobnie jak Curry w Warriors, De’Aaron jest fundamentalnym elementem układanki swojego zespołu.