Niecałe pół sezonu potrwała przygoda Gorana Dragica z Chicago Bulls. Weteran rozwiązał kontrakt z klubem we wtorek i dzięki temu w nowych barwach będzie mógł zagrać w fazie play-off. Gdyby nie zdążył przed 1 marca, to wtedy nie byłby do tego uprawniony. Wśród potencjalnych zainteresowanych Słoweńcem wymieniało się m.in. Miami Heat, lecz ekipa z Florydy najprawdopodobniej nie będzie zabiegała o jego usługi.
Miał być cennym dodatkiem, ale Chicago Bulls po sprowadzeniu Patricka Beverleya uznali, że Goran Dragić nie jest im już dłużej potrzebny w składzie. Porozumieli się więc z zawodnikiem w sprawie zwolnienia go z kontraktu i we wtorek pożegnali 36-latka, który w barwach Byków rozegrał w trwającym sezonie 51 spotkań.
Dragić trafił do Chicago latem ubiegłego roku, podpisując minimalny kontrakt na jeden sezon. Od początku rozgrywek był w rotacji trenera Billy’ego Donovana, spędzając na parkiecie przeciętnie nieco ponad kwadrans – w tym czasie notował średnio 6.4 punktów oraz 2.7 asyst, trafiając ponad 35 procent rzutów z dystansu. Bulls po sprowadzeniu Beverleya nie potrzebowali już jednak usług Słoweńca, który teraz może poszukać angażu w drużynie walczącej o awans do fazy play-off NBA.
Jednym z kandydatów mieli być Miami Heat, dla których Dragić grał już w latach 2015-2021, lecz według ostatnich doniesień drużyna z Florydy nie będzie zabiegać o weterana, mając na uwadze spodziewany niedługo powrót do gry Kyle’a Lowry’ego. Być może po Dragica zgłoszą się więc Dallas Mavericks, dzięki czemu Dragić stworzyłby słoweński duet z Luką Doncicem.