„Jedynkę” draftu 2023 już prawdopodobnie znamy, jednak za plecami Victora Wembanyamy toczy się wyścig o czołowe miejsca przyszłorocznego naboru. Kłopoty zdrowotne sprawiły, że pewny dotychczasowy wicelider Scoot Henderson tracił w ostatnich tygodniach w oczach skautów. Tracił aż do ubiegłej nocy, gdy wrócił do gry i trafił dla Ignite rzut na dogrywkę.
Dominacja w lidze francuskiej Victora Wembanyamy sprawiła, że oczy skautów klubów NBA skoncentrowały się na innych młodych talentach. Talentach, których w przyszłym roku jest wiele, a draft 2023 zapowiada się na najmocniejszy od wielu lat i to nie tylko z powodu popularnego Wemby’ego, a szerokiej gamy zawodników za jego plecami. Szczególny ścisk jest widoczny szczególnie w pierwszej piątce, gdzie każdego miesiąca w Mock Draftach publikowanych przez popularne amerykańskie portale widzimy mocne zmiany.
Mimo gigantycznego potencjału porównywalnego często z Derrickiem Rose’em czy Johnem Wallem drugiej lokaty pewny nie jest Scoot Henderson. Ten sam, który mimo fajerwerków od Wembanyamy pokazał klasę w pokazowych meczach w Las Vegas przed kilkoma miesiącami. Ze względu na sposób gry 18-latka doskwierają mu jednak problemy zdrowotne, które mogą znacznie utrudnić mu wejście do NBA.
18 listopada – tego dnia Henderson rozegrał ostatnie do tej pory spotkanie. Po złamaniu nosa i szeroko rozumianym urazie głowy obrońca spędził w protokole wstrząsu mózgu trzy tygodnie, co spowodowało, że opuścił ważny dla młodych zawodników z przyszłością w NBA G League Winter Showcase, w którym uczestniczyła rzesza skautów najlepszej ligi świata. W ostatnim czasie mieliśmy okazję oglądać Hendersona na trzech treningach w Las Vegas, gdzie wyglądał wprost elitarnie, a przymusowa przerwa i odpoczynek dodały mu dodatkowo głodu gry.
Czemu więc mimo opuszczenia protokołu zawodnik nadal nie wrócił do gry? Na konferencji prasowej organizowanej przez władze G League dowiedzieliśmy się, że Scoot jest oszczędzany ze względu na dużą ostrożność wynikającą z ryzyka uszkodzenia tkanek miękkich po niedawnym doznaniu wstrząsu mózgu. Cytując, personel ligi chce poprzez dłuższy odpoczynek rozgrywającego „chronić jego ciało dla długoterminowych celów”.
To spory zawód, ponieważ trzeba przyznać, że dotychczasowe mecze Hendersona na zapleczu NBA oglądało się z wypiekami na twarzy. Można domyślać się, że podobnie jak w zaleceniach dla trenera Vincenta Colleta, dotyczących permanentnego posadzenia Victora Wembanyamy na ławce podczas meczów ligi francuskiej, także i w tej sprawie palce maczały władze NBA, które w ten sposób próbują zabezpieczyć się przed ogromnymi stratami wynikającymi z kontuzji topowych zawodników przyszłorocznego draftu.
Pytanie jednak, czy to, co dotychczas pokazał Henderson, wystarczy na dwójkę draftu. Jego potencjał jest ogromny, sufit niezwykle wysoki, a sam gracz od drugiego-trzeciego roku w NBA może wejść na poziom All-Star. Konkurencja jednak nie śpi, a szczególnie obiecująco wyglądają w ostatnim czasie bracia bliźniacy Thompsonowie. Szczególnie Amen dodał do swojego arsenału rzut zza łuku, który do tej pory był jego najsłabszym elementem gry, a dynamiką i szybkością pierwszego kroku dorównuje Hendersonowi. Kolejnymi zawodnikami, którzy zawitają do czołówki draftu 2023, są Nick Smith Jr, Cam Whitmore czy Brandon Miller.
AKTUALIZACJA: Scoot Henderson wrócił po 11-meczowej absencji w nocy z wtorku na środę do gry i przeciwko Ontario Clippers trafił rzut, który zapewnił Ignite dogrywkę. W momencie publikacji tego newsa nie było żadnych informacji, aby rozgrywający miał wrócić na parkiet w najbliższym czasie.
Jeżeli chcesz poznać wszystkich zawodników, którzy w przyszłym roku wstąpią na parkiety NBA, zajrzyj do mojego autorskiego lipcowego Mock Draftu, który znajdziesz pod tym linkiem. Wkrótce na PROBASKECIE kolejne podsumowanie najlepszych młodych prospektów.