Minionej nocy Dallas Mavericks ograli najlepszą drużynę Konferencji Zachodniej bieżącego sezonu, czyli Phoenix Suns. Kolejny świetny występ zaliczył Luka Doncić, ale zespół z Teksasu wiele zawdzięcza też rezerwowym – Joshowi Greenowi i Timowi Hardaway’owi Jr. Co do powiedzenia po ostatniej syrenie mieli główni aktorzy tego przedstawienia?
Dallas Mavericks to prawdopodobnie najbardziej grający „w kratkę” zespół w NBA. Jeszcze kilka dni temu ekipa z Teksasu przegrała z jednym z dużo niżej notowanymi Detroit Pistons, by minionej nocy w efektownym stylu ograć lidera tabeli Konferencji Zachodniej – Phoenix Suns. Wygrana z pewnością cieszy, ale póki Mavs nie zaczną dominować w meczach z zespołami teoretycznie słabszymi, zbyt wielu powodów do radości w Dallas nie będzie.
Minionej nocy naprzeciw siebie stanęli dwaj kandydaci do tytułu MVP. Jeden z nich – Luka Doncić – nie zawiódł i poprowadził Mavs do zwycięstwa, zdobywając 33 punkty, 6 zbiórek i 8 asyst. Tylko do przerwy Słoweniec miał na swoim koncie 24 punkty, 6 zbiórek i 5 asyst. To już trzeci raz w tym sezonie, gdy Doncić notuje linijkę na poziomie 20-5-5 w pierwszej połowie meczu. Pozostałym zawodnikom w całej lidze sztuka ta udała się łącznie tylko trzy razy (Devin Booker, Stephen Curry i Nikola Jokić po razie).
Rozczarował za to lider Słońc. Devin Booker zdobył jedynie 11 „oczek” i 5 asyst, trafiając zaledwie 4 z 13 rzutów z gry. Aż sześciu innych zawodników Phoenix zdobyło tej nocy więcej punktów, z czego trzech to zawodnicy rezerwowi.
– Musimy to przełknąć. Porażka, po prostu kolejna porażka. Wrócimy do nagrania [z meczu], staniemy się lepsi i przygotujemy się na Boston, kolejny trudny mecz. Nie mogę się go doczekać – mówił po meczu Booker.
Spotkanie było w dużej mierze rozstrzygnięte jeszcze przed przerwą. Po efektownej pierwszej (33:15) i drugiej (34:26) kwarcie zawodnicy Dallas schodzili na przerwę z komfortową 26-punktową zaliczką. Szczególnie pierwsza odsłona zaważyła o tym, jak do ostatniej syreny wyglądał obraz gry.
– Pudłowaliśmy rzuty, które zazwyczaj trafiamy. To jest NBA, możesz zrzucić winę na terminarz i grę dwie noce z rzędu, ale prawda jest taka, że każdy przez to przechodzi. Musisz szukać po prostu sposobów na zwycięstwo, robiliśmy to przez cały sezon. Nawet kiedy brakuje ci kilku zawodników, kolejni muszą ich zastąpić i kontynuować grę – dodał Booker.
– [15 punktów w pierwszej kwarcie] to dobry znak tylko, gdy przeciwnik ma ich 14, ale tak nie było. Nie poddaliśmy się. Zawodnicy weszli z ławki i walczyli. Takie noce będą się zdarzały, szczególnie kiedy porównasz to do tego, jak rzucaliśmy w San Antonio. Wydaje ci się, że będziemy prezentować się podobnie, ale dziś tego po prostu nie było, szczególnie w pierwszej połowie. Drugą przecież wygraliśmy – komentował trener Suns, Monty Williams.
W drugiej połowie Mavericks zwolnili tempo, ale nie mieli większych problemów z utrzymaniem wypracowanej przed przerwą przewagi, co na pomeczowej konferencji prasowej docenił Jason Kidd.
– [Moi zawodnicy] mieli odpowiedzi na wszystkie pytania. Pytaliśmy ich o czym myślą i zawsze dawali nam prawidłowe odpowiedzi. Wiedzieli, że są w zgodzie z tym, co będzie się następnie działo. W trzeciej kwarcie narzuciliśmy swoje tempo, zdobywając prawie 30 punktów. Myślę, że zaczynamy być bardziej regularni. Rozumiemy, co musimy zrobić, zbierać piłkę, dbać o nią w ataku, trafiać rzuty – to wszystko jest tego częścią, a dziś robiliśmy to na wysokim poziomie – komentował po meczu trener Mavs.
W czwartej kwarcie Suns zdołali jednak zbliżyć się na 17 punktów i niektórzy sympatycy Mavericks zaczęli z niepokojem spoglądać na wydarzenia na parkiecie. Pomimo to Luka Doncić całą ostatnią odsłonę przesiedział na ławce rezerwowych, co dla Jasona Kidda wydawało się naturalnym rozwiązaniem.
– To dla nas drugi mecz z rzędu, back-to-back, gdzie w Nowym Jorku też odpoczywał w czwartej kwarcie. Dziś również daliśmy mu w niej odpocząć, więc mam nadzieję, że jutro będzie świeży. Grupa, która jest wtedy [w czwartej kwarcie] na parkiecie musi kontynuować grę w odpowiednim stylu. Straciliśmy sporo punktów w czwartej kwarcie. Będziemy musieli o tym porozmawiać i stać się w tym aspekcie lepszym. Każdy grał i każdy pomógł najlepszemu zespołowi na Zachodzie – dodaje Kidd.
Pewny tego, że najlepszym zespołem nie tylko Konferencji Zachodniej, ale i całej NBA są Mavericks jest również Luka Doncić. Zapytany na konferencji prasowej o to, czym jest ekip z Dallas po dzisiejszym meczu, Słoweniec odpowiedział wprost:
– Są najlepszym zespołem w lidze. Mają świetną drużynę, świetnych zawodników. Myślę, iż to pokazało, że potrafimy grać, kiedy bronimy – podsumował Doncić.
Dobre zawody rozegrał Tim Hardaway Jr., który od czterech spotkań po raz pierwszy w tym sezonie znajduje się w wyjściowej piątce Mavericks. Jego trzy ostatnie występy to średnie na poziomie 25,3 punktu, 5,3 zbiórki oraz 1,7 asysty na mecz ze świetną skutecznością 50,9% z gry oraz 50% zza łuku.
– Po prostu wykorzystałem okazję i to, że reszta mi ufa. Chcę wyjść na parkiet i dać z siebie wszystko, by pomóc zespołowi pod każdym względem. Nie wiem, jak długo będzie to trwać, ale będę delektował się każdą chwilą i zrobię wszystko, by pomóc chłopakom. […] Przez cały sezon znajdowałem takie pozycje rzutowe, ale w końcu zacząłem je wykorzystywać. Wielokrotnie rozpoczynałem już spotkania u boku Luki [Doncicia], wiem, gdzie chce, żeby zawodnicy ustawiali się, kiedy atakuje kosz. Muszę po prostu wykonywać swoją robotę, tak jak robiłem to w ostatnich spotkaniach – komentował swój występ Hardaway Jr.
Równie skutecznie zaprezentował się Josh Green, który dzięki świetnej dyspozycji spędził na parkiecie aż 31 minut i zdobył 16 punktów oraz 5 asyst, notując przy tym najwyższy wskaźnik +/- w zespole (+26).
– Nie tylko w tym meczu, [od jakiegoś czasu] gra bardzo, bardzo dobrze. Tak właściwie to wspaniale. Dostarcza energii z ławki rezerwowych. Myślę, że ma sporo pewności siebie. Niektórzy ludzie potrzebują trochę więcej czasu. To najlepsza liga na świecie, więc grasz przeciwko najlepszym, ale on pokazuje, że potrafi grać i to nam pomaga – komentował występ Greena Doncić.
Mavericks będą potrzebowali dobrych występów od zawodników rezerwowych, ale najważniejsza dla nich jest „regularność”, czyli dobra, skuteczna, mądra, skrupulatna i konsekwentna oraz odpowiedzialna gra ich lidera oraz graczy pierwszej piątki. Bez tego będą zaliczać wpadki, jak z Pistons, a bez wygrywania meczów „obowiązkowych”, czyli ze słabszymi rywalami, na nic zdadzą się wygrane z silnymi ekipami, bo i tak wtedy Mavs będą nisko w tabeli, a wszystkim chodzi przecież o to, aby być w szóstce – nie walczyć w play-inach, a najlepiej zająć miejsca 1-4, aby mieć przewagę własnego boiska w play-offach już w pierwszej rundzie.
Pomimo zwycięstwa z liderem Zachodu Dallas wciąż plasują się dopiero na 9. miejscu w tabeli z bilansem 12-11. Ich kolejnym rywalem będą czwarci w tabeli konferencji Denver Nuggets, z kolei później czek ich niezwykle trudny pojedynek z Milwaukee Bucks.