Anthony Davis omal nabawił się kontuzji, gdy podczas meczu z San Antonio Spurs próbował podnieść z parkietu LeBrona Jamesa. Silny skrzydłowy ekipy z Kalifornii poślizgnął się i przez chwilę na jego twarzy widać było grymas bólu. LeBron także z niepokojem patrzył, na to, co dzieje się z kolegą z drużyny, który przez ostatnie lata jest często kontuzjowany.
Anthony Davis chciał być dobrym kolegą z drużyny i gdy zobaczył, że LeBron James leży na parkiecie, wraz z Lonniem Walkerem IV próbowali go podnieść. Sytuacja miała miejsce pod koniec drugiej kwarty, gdy Los Angeles Lakers zdążyli już zaznaczyć swoją przewagę nad San Antonio Spurs. James próbował zebrać piłkę po niecelnym rzucie gospodarzy, podobnej sztuki chciał dokonać gracz Spurs Zach Collins, który ostatecznie sfaulował LBJ-a, a ten upadł na parkiet.
Zgodnie z niepisaną zasadą Walker i Davis pobiegli w stronę kolegi, by pomóc stanąć mu na nogi. Niewiele brakowało, by później żałował swojej decyzji. Wyciągając rękę do Jamesa, Davis poślizgnął się i w nienaturalny sposób postawił nogę na parkiecie. Na jego twarzy widać było ból, a fani Jeziorowców przez chwilę zamarli. Wszystko przez chroniczne problemy zdrowotne podkoszowego, które w poprzednich sezonach w znaczny sposób wyłączyły go z gry.
Wygląda na to, że tym razem skończyło się na strachu, a Davisowi ostatecznie nic się nie stało. Podkoszowy zagrał kolejny świetny mecz, notując na swoim koncie 25 punktów, 15 zbiórek i trzy bloki. Lakers wygrali cztery z ostatnich pięciu spotkań i po katastrofalnym początku sezonu wyglądają coraz lepiej. W nocy z soboty na niedzielę spróbują podtrzymać dobrą passę, gdy w San Antonio ponownie zmierzą się ze Spurs.