Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors zmierzą się ze sobą drugi raz z rzędu. W ostatnich siedmiu takich przypadkach, aż sześciokrotnie wygrywała drużyna, która rok wcześniej została pokonana. To stawia podopiecznych Tyronna Lue w dobrej pozycji. Warriors potwierdzili jednak, że nie możesz lekceważyć serca mistrza.
CLEVELAND CAVALIERS (1) – GOLDEN STATE WARRIORS (1)
Tyle dyskusji, tyle zwrotów akcji i rozważań, a na koniec i tak w wielkim finale zmierzą się ze sobą drużyny, które prognozowano od samego początku sezonu regularnego. Golden State Warriors podnieśli się z dramatycznego 1-3 w serii z Oklahomą City Thunder i napełnienie nową energią, w serii z Cleveland Cavaliers chcą naprawić błędy, jakie pojawiły się na początku rywalizacji z drużyną Billy’ego Donovana. Niemniej Cavs to dla mistrzów zupełnie inny rodzaj wyzwania.
Kluczowe w strategii obu drużyn może być to, jak defensywa Cleveland Cavaliers będzie radziła sobie z pick-and-rollami Stephena Curry’ego i Klaya Thompsona. Oklahoma City Thunder miała Stevena Adamsa i Serge Ibakę, którzy wychodzili wysoko i kryli na dystansie strzelców nie pozwalając im na rzut. Widzieliśmy wszyscy, że w meczu numer 7 nie miało to znaczenia, ponieważ Splash Brothers trafiali trudne próby nad rękoma swoich obrońców. Podobnej strategii możemy spodziewać się po Cavs, gdzie wychodzącymi wysoko będą LeBron James oraz Tristan Thompson. Ale co z Kevinem Lovem?
To może być spory ból głowy Tyronna Lue. Czy uda mu się wkomponować Love’a w obronę tak, aby nie był celem każdego kolejnego pick-and-rolla Warriors? To bardzo interesująca kwestia. Na pewno będzie miała duży wpływ na to, jaka narracja rozwinie się wokół serii i nad czym trenerzy będą zastanawiać się najbardziej. – Czasami na te rzuty nie jesteś w stanie nic poradzić – stwierdził LeBron James. – Steph i Klay to prawdopodobnie najlepsi strzelcy w historii gry – dodał odważnie.
James mówi, że Cavs nie mogą się tym przejmować. Kluczowe jest wypracowanie planu na mecz i kurczowe trzymanie się ustaleń. W tym roku zespół z Ohio ma do dyspozycji zdrowego i będącego w świetnej formie Kyriego Irvinga oraz wspomnianego wcześniej Love’a, który oprócz chwilowych załamań formy, gra naprawdę dobrą koszykówkę dodając sporo wartości. Poza tym są J.R. Smith i Channing Frye – zadaniowcy, jacy odcisnęli swoje piętno na poprzednich seriach Cavaliers.
Dla Warriors kluczowa może okazać się forma ich strzelców z obwodu – Curry’ego i Thompsona. Panowie mieli swoje wzloty i upadki w trakcie finałów zachodu z Thunder. W ostatnich trzech meczach potwierdzili jednak, że gdy pojawia się presja i potrzeba wyniesienia swojej gry na nowy poziom, nie mają z tym większych problemów. Obaj na obwodzie będą kryci przez Irvinga, Smitha, Matthew Dellavedovę i Imana Shumperta. Delly i Shump mogą być szczególnie problematyczni, bowiem nigdy się łatwo nie poddają, gdy trzeba walczyć po zasłonach.
W finale spotkają się dwie drużyny, które w play-offach trafiały najczęściej za trzy. Starcia wielokrotnie mogą się zamienić w konkurs strzelecki. Cavs mogą próbować tego uniknąć, bo nigdy nie chcesz prowokować Splash Brothers i pozostałych graczy rotacji. Z perspektywy GSW, interesujące będzie również to, jak spisze się Draymond Green. Od stylu obrony Cavaliers zależy rola silnego skrzydłowego w tej serii. Niewykluczone, że Cavs podczas krycia Curry’ego i Thompsona, zostawią Drayowi nieco więcej miejsca na jego rzut i rozegranie.
– Przy tym zespole nigdy nie możesz się rozluźnić. Oni zawsze się ruszają – uprzedza swoich podopiecznych Lue. – Ciągle jednak musisz próbować ich zatrzymać – dodaje LBJ. Cavaliers prawdopodobnie będą próbowali przyspieszać tempo gry, by kończyć posiadania zanim defensywa Warriors odpowiednio się ustawi. – Nie chcemy zwalniać gry, musimy naciskać i zdobywać łatwe punkty w kontrze, jednocześnie upewniając się, że rzucamy z dobrych pozycji – dodał Tyronn Lue.
Jednak Warriors także potrafią grać w szybką koszykówkę, zwłaszcza niskim ustawieniem, nazywanym – ustawieniem śmierci. Składają się na niego: Curry, Thompson, Iguodala, Barnes i Green. Cavaliers nie mieli na to odpowiedzi w meczach sezonu regularnego. Po raz pierwszy w tych play-offach Cavs rozpoczną serię od meczów na wyjeździe. W Ohio cieszą się na rewanż, w Oakland zbierają siły, by obronić mistrzostwo sprzed roku.
Pierwszy mecz finałów NBA 2016 w nocy z czwartku na piątek o 3:00 w Canal+ Sport.
Jakie szanse obu drużynom dają eksperci STS na pierwszy mecz finału?
Warriors są też faworytami całego finału NBA.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET
grafika: Jakub Cichorek