Niezbyt wiele powodów do optymizmu mają w tym sezonie kibice Golden State Warriors, ale przynajmniej mogą ekscytować się fantastyczną formą Stephena Curry’ego. W środę zaliczył on już szósty po 30. roku życia mecz na co najmniej 50 punktów, wyrównując w ten sposób wynik samego Michaela Jordana.


Wciąż ani jednego wyjazdowego zwycięstwa nie mają na koncie w tym sezonie Golden State Warriors. W środę przegrali po raz ósmy z rzędu, tym razem w Phoenix. W całej lidze jeszcze tylko Orlando Magic (0-6) oraz Detroit Pistons (0-7) pozostają bez choćby jednej wygranej na wyjeździe. Nie jest to jednak grono, w którym należałoby się spodziewać mistrzów NBA. Porażka z Suns była dla Wojowników już siódmą w ostatnich 10 spotkaniach, a w tej chwili GSW z bilansem 6-9 zajmują dopiero 12. miejsce w konferencji zachodniej.

Nawet wspaniałe wyczyny Stephena Curry’ego nie wystarczają. 34-latek od początku sezonu gra na fantastycznym poziomie, lecz mimo to nie jest w stanie prowadzić Warriors do zwycięstw. W środę przeciwko Suns zapisał na konto aż 50 punktów, trafiając 17 z 28 rzutów z gry, w tym aż siedem trójek. Tak naprawdę samemu zdobył niemal więcej punktów, niż pozostali starterzy Warriors, którzy w czwórkę uzbierali wspólnie 52 oczka.

Curry po raz kolejny zapisał się w historii, bo to jego szósty występ na co najmniej 50 punktów po 30. roku życia. Udało mu się w ten sposób wyrównać wynik samego Michaela Jordana, natomiast przed Currym jest już tylko Wilt Chamberlain, który takich meczów po 30-tce miał siedem. To zresztą nie pierwszy raz w ostatnich tygodniach, gdy Steph wymieniany jest jednym tchem z MJ-em, bo wcześniej w tym sezonie stał się on najstarszym graczem właśnie od czasu Jordana, który zdobywał 40 lub więcej punktów w dwóch kolejnych spotkaniach.

W przekroju całego sezonu 34-latek notuje średnio 32.8 punktów, 6.8 zbiórek oraz 6.4 asysty na mecz. Jest w tej chwili drugim najlepszym strzelcem w lidze, przegrywając tylko z Luką Doncicem. Jeśli więc fani Warriors mają szukać jakiegoś pozytywu, to mogą zwrócić się właśnie w kierunku Curry’ego, bo przynajmniej on staje na wysokości zadania. Coraz częściej kibice kalifornijskiej drużyny zaczynają jednak zastanawiać się, czy przebudzą się także pozostali zawodnicy, bo bez ich wsparcia nawet tak fantastyczna forma Stepha to będzie za mało.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments