Ze względu na Election Day NBA nie zagra w nocy z wtorku na środę. Aby nadrobić zaległości, dziś na parkiety najlepszej ligi świata wybiegły wszystkie 30 zespołów, w tym Jeremy Sochan i jego San Antonio Spurs. Drużyna Grega Popovicha ponownie uległa Denver Nuggets, a Polak spędził na parkiecie 28 minut, w trakcie których rzucił 2 punkty, zebrał 4 piłki i rozdał 2 asysty. W pozostałych spotkaniach Milwaukee Bucks ulegli Atlanta Hawks, Philadelphia 76ers wygrali z Phoenix Suns, Portland Trail Blazers dzięki rzutowi Josha Harta pokonali Miami Heat, Chicago Bulls okazali się lepsi od Toronto Raptors, Lakers bez LeBrona Jamesa ulegli Utah Jazz, Warriors przełamali złą passę i dzięki 47 punktom Stephena Curry’ego pokonali Sacramento Kings, Mavericks wygrali po nerwowej końcówce Nets, a Cleveland Cavaliers musieli uznać wyższość Los Angeles Clippers.
Charlotte Hornets – Washington Wizards 100:108
Orlando Magic – Houston Rockets 127:134
Detroit Pistons – Oklahoma City Thunder 112:103
- Koszykarze Oklahoma City Thunder zagrali świetną pierwszą połowę. Przyjezdni z Oklahomy mieli wysoką skuteczność rzutową i zdobywali wiele punktów z pomalowanego. Detroit Pistons natomiast, grali na ledwie 35- procentowej skuteczności z gry i pudłowali z dystansu. W konsekwencji Tłoki schodziły na przerwę, przegrywając 48-63.
- Pistons odwrócili losy spotkania w drugiej połowie. Podopieczni Dwane’a Casey’a wyglądali zdecydowanie lepiej i wygrali trzecią ćwiartkę meczu 36-22. W decydującej odsłonie spotkania zawodnicy z Detroit skupili się wyłącznie na atakowaniu strefy podkoszowej rywali i grali znakomicie w obronie, pozwalając Thunder na zdobycie tylko 18 punktów. Goście przegrali po fatalnej drugiej połowie. Warto odnotować, że Pistons dominowali dziś na tablicach (73 do 56 w zbiórkach).
- Po stronie Thunder trzeba wyróżnić Shaia Gilgeousa-Alexandra, który był zdecydowanie najlepszy w swojej drużynie. Obwodowy zdobył 33 punkty, 7 zbiórek i 5 asyst. Pistons byli bardziej zbilansowani. Saddiq Bey miał 25 punktów i 5 zbiórek. Cade Cunnigham 21 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst, a Jaden Ivey 15 punktów, 11 zbiórek i 6 asyst.
Autor: Janusz Nowakowski
Indiana Pacers – New Orleans Pelicans 129:122
- Ciekawe spotkanie zakończone wysokim wynikiem. W pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany. Oba zespoły nie miały dziś problemów z grą ofensywną i po pierwszej połowie to Indiana Pacers byli minimalnie lepsi (55-58).
- W trzeciej kwarcie obie drużyny zdobyły łącznie 78 punktów (42-36 dla Pacers). New Orleans Pelicans mieli duże problemy z bronieniem rzutów dystansowych i wynik zaczął im odjeżdżać. Na początku czwartej kwarty, Pacers zbudowali kilkanaście punktów przewagi i już nie oddali prowadzenia. W końcówce przyjezdni rzucili się jeszcze do odrabiania strat i trochę zmniejszyli prowadzenie Pacers, jednak na comeback nie starczyło czasu.
- Pacers wygrali to spotkanie, mimo popełnienia 17 strat i stracenia 60 punktów z pomalowanego (60 do 40 dla Pelicans). Koszykarze z Indiany nastawili się dzisiaj na rzuty za trzy, co się opłaciło. Gospodarze urządzili sobie prawdziwą kanonadę zza łuku, trafiając 22 trójki na dobrej skuteczności.
- Gwiazdą spotkania był Myles Turner. Podkoszowy walnie przyczynił się do zwycięstwa Pacers, zdobywając 37 punktów i 12 zbiórek. Oprócz niego dobry mecz zagrał Tyrese Haliburton (20 punktów i 13 asyst) oraz Buddy Hield (20 punktów i 5 zbiórek).
- W Pelicans prym wiedli dwaj liderzy. Brandon Ingram miał 29 punktów, 6 zbiórek i 2 asysty, a Zion Willimason 26 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst. Ponadto 16 oczek dołożył Herbert Jones.
Autor: Janusz Nowakowski
Philadelphia 76ers – Phoenix Suns 100:88
- W Wells Fargo Center, Philadelphia 76ers odnieśli pewne zwycięstwo nad Phoenix Suns. Filadelfijczycy od początku dominowali pod koszami, a świetny Joel Embiid w samej pierwszej połowie zdobył 18 punktów. Sixers schodzili na przerwę, prowadząc 56-47.
- Na początku drugiej połowy Suns prezentowali się znacznie lepiej. Odpowiedzialność za wynik wziął na swoje barki Devin Booker. Rzucający obrońca „Słońc” zdobył w tej części spotkania 14 punktów, a goście zmniejszyli przewagę 76ers do pięciu punktów (70-75).
- Czwarta ćwiartka należała jednak do gospodarzy. Sixers grali dobrze w obronie i stopniowo powiększali prowadzenie, nie dając szans przyjezdnym z Arizony. 76ers wygrali walkę na tablicach (48 do 37), mieli więcej punktów z ponowienia (16 do 5) i w całym meczu, stracili tylko 88 punktów.
- Po stronie 76ers Joel Embiid miał 33 punkty, 10 zbiórek i 5 asyst, Tobias Harris 21 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst, a Georges Niang 21 punktów i 4 zbiórki. Dla Suns Devin Booker zanotował 28 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst, a Mikal Bridges dodał 15 punktów i 5 zbiórek.
Autor: Janusz Nowakowski
Atlanta Hawks – Milwaukee Bucks 117:98
- Pierwsza porażka Milwaukee Bucks w 77. sezonie NBA. Dziś liderzy Wschodu musieli uznać wyższość coraz lepiej funkcjonującej maszyny Hawks, która po dwóch porażkach zaliczyła trzecią kolejną wygraną z rzędu. Po wyrównanej pierwszej połowie do głosu doszli koszykarze z Atlanty, w trzeciej, wygranej 37-22 kwarcie wyprowadzając konkretny cios, który pozwolił im na wyjście nawet na dwucyfrowe prowadzenie. Czwarta odsłona to już mocno jednostronny pojedynek i wiele tzw. garbage time.
- Wygrywając to spotkanie Bucks mieli szansę stać się pierwszym zespołem od 2014 roku (Golden State Warriors 24-0), który rozpoczął sezon od bilansu 10-0. Dziś żaden ze starterów nie spędził na pakiecie więcej niż 30 minut, a powracający po jednomeczowej absencji (ból kolana) Giannis Antetokounmpo rzucił w 27 minut 25 punktów (9-20 z gry) i zebrał 7 piłek. Wtórowali mu zdobywca 16 „oczek” Jrue Holiday i mający po 11 punktów na koncie Brook Lopez oraz Bobby Portis. Bucks popełnili tej nocy 19 strat, co stało się ich najgorszym wynikiem w tym sezonie.
- Hawks bez kontuzjowanego Trae Younga nie mieli problemu z faworyzowanymi przeciwnikami głównie dzięki pierwszoroczniakowi A.J. Griffinowi, który w najlepszym meczu w dotychczasowej karierze zaliczył 24 punkty i wskaźnik +/- na poziomie +28. Ważną rolę wziął na siebie grający dziś głównie na piłce Dejounte Murray – autor 25 punktów, 11 asyst i 8 zbiórek w niespełna 32 minuty na parkiecie. Po 14 „oczek” dodali John Collins i Justin Holiday.
Miami Heat – Portland Trail Blazers 107:110
- Max Strus na 6 sekund przed końcem swoim rzutem za 3 wyrównał wynik spotkania 107:107 i wydawało się, że będziemy świadkami dogrywki w tym spotkaniu, inny plan miał jednak Josh Hart. Zawodnik Blazers oddał rzut zza łuku równo z końcową syreną, który wpadł do kosza i zapewnił wygraną Portland 110:107. Na temat ostatniego rzutu wypowiedział się rozgrywający Miami Heat Kyle Lowry: – Lillard świetnie podał piłkę, a Hart wykonał fantastyczny rzut, to było idealne.
- Po kontuzji do gry wrócił Damian Lillard, lider Trail Blazers zdobył w tym meczu 19 punktów, 3 zbiórki i 6 asyst, zauważalne było także, że wypadł on z rytmu meczowego, przez co trafił, zaledwie 4 z oddanych 12 rzutów z gry. Na parkiecie spędził prawie 35 minut i w ostatniej akcji spotkania zanotował asystę przy zwycięskim rzucie Josha Harta.
- Anfernee Simmons zdobył 25 punktów dla Portland, 23 punkty dorzucił Jeremi Grant i to oni prowadzili swoją drużynę do tego ważnego zwycięstwa. Dla przegranych najwięcej punktów zdobyli Jimmy Butler, Bam Adebayo i Max Strus, każdy z nich zanotował po 16 oczek, a w sumie aż 7 zawodników Żarów zapisało na swoim koncie 10 lub więcej punktów.
- Po tej wygranej Portland Trail Blazers legitymują się bilansem 7-3 co daje im najlepszy start od sezonu 2018/19.
Autor: Mateusz Wrona
Chicago Bulls – Toronto Raptors 111:97
- Do zwycięstwa nad Raptors poprowadził Zach LaVine, autor 30 punktów i 5 asyst. Jeden z liderów Byków trafił 11 z 20 rzutów (55%), w tym 4 z 8 rzutów trzypunktowych. –To wspaniała opcja dla nas, kiedy Zach wykorzystuje akcje „catch-and-shoot” – powiedział po meczu trener, Billy Donovan. Inny bardzo dobry występ to double-double (15 punktów i 13 zbiórek) Nikoli Vucevicia. Czarnogórzec miał co prawda też 5 strat, ale trafił 7 z 14 rzutów z gry (50%).
- Słabsze spotkanie w ataku rozegrał największy gwiazdor Chicago Bulls, DeMar DeRozan. 33-latek oddał zaledwie 6 rzutów (2/6 z gry, 33%), ale to głównie dzięki niemu powstrzymana została ofensywa Raptors. –DeMar znakomicie dzisiaj czytał obronę naszych rywali – chwalił swojego kolegę LaVine. W całym meczu lider Bulls uzyskał 9 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst.
- Po 12 punktów dołożyli Ayo Dosunmu oraz Derrick Jones Junior. Natomiast po 10 punktów zapisali na swoje konto Patrick Williams (6 zbiórek) i Goran Dragić (5 zbiórek). Autorem 9 punktów został Javonte Green.
- Po stronie Raptors brylował Fred VanVleet. Rozgrywający Toronto uzyskał 27 punktów i szalał głównie zza linii 7,24. Były All-Star trafił 6 z 10 rzutów trzypunktowych, co było najlepszym wynikiem wśród wszystkich graczy tego meczu. 19 oczek dodał Gary Trent Junior, zaś autorem 13 punktów był OG Anunoby. 10 oczek dołożył Precious Achiuwa.
Autor: Mateusz Malinowski
Memphis Grizzlies – Boston Celtics 106:109
- Trzecie zwycięstwo z rzędu Celtics nie przyszło dziś łatwo. Po przestoju w końcówce 3. kwarty i serii Grizzlies 13-2 zespół ze wschodniego wybrzeża na swoje własne życzenie doprowadził do wyrównanej końcówki, w której do ostatnich sekund musiał drżeć o wynik. Zadecydowały dwa rzuty osobiste wykorzystane przez Jaysona Tatuma na 2,2 sekundy do końca spotkania. Po wznowieniu z boku Miśki miały jeszcze okazję na wyprowadzenie akcji, która dałaby im zwycięstwo, jednak z piłką w rękach poślizgnął się Ja Morant, w związku z czym gospodarze nie zdążyli oddać chociażby rzutu.
- Celtowie zagrali dzisiejszy mecz zawężoną rotacją 9 zawodników, a zmiennicy gości zdobyli łącznie zaledwie 17 punktów. Ciężar gry wziął na siebie Jayson Tatum, który do 39 „oczek” na skuteczności 12-25 z gry dołożył solidną obronę na Brandonie Clarke’u, a po przekazach także na Ja Morancie. 21 punktów zapisał na swoje konto Jaylen Brown, a po 15 Al Horford i Marcus Smart. Obrońca dodatkowo rozdał 12 asyst, co jest jego drugim wynikiem w karierze. Co ciekawe, ten mecz był dla Celtów pierwszym w obecnym sezonie z rywalami z Zachodniej Konferencji.
- Grizzlies tymczasem ponieśli pierwszą porażkę na własnym parkiecie w nowym sezonie. Przez większość spotkania zespół ciągnął przyspieszający maksymalnie akcje Ja Morant, który uzbierał na koncie 30 punktów, 9 asyst i 8 zbiórek. 19 „oczek” dodał Desmond Bane, a 13 Dillon Brooks.
Minnesota Timberwolves – New York Knicks 107:120
San Antonio Spurs – Denver Nuggets 109:115
- Drugie starcie obu drużyn w przeciągu dwóch dni – druga wygrana Nuggets. Sporo emocji dostarczyły nam tej nocy obie ekipy, a Jeremy’ego Sochan zaliczył kolejny solidny wysęp po bronionej stronie parkietu. Broniony przez niego przez większość spotkania Aaron Gordon zatrzymany został na 9 punktach, a na przekazach przeciwko niższym starterom gości Polak radził sobie zaskakująco dobrze. W ataku jednak partnerzy rzadko korzystali z usług mało widocznego po atakowanej połowie parkietu Sochana, który zakończył spotkanie z linijką: 28 minut, 2 punkty na skuteczności 1-4 z gry (0-2 zza łuku), 4 zbiórki, 2 asysty, 2 przechwyty, 1 blok i ponownie najlepszy wśród starterów wskaźnik -3.
- Losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatnich minutach czwartej kwarty, gdy na 59 sekund do końca Nuggets dzięki rzutowi z półdystansu Nikoli Jokicia wyszli na czteropunktowe prowadzenie. Spurs ostatnie punkty rzucili na 1:36 do końca decydującej odsłony i nie byli w stanie odpowiedzieć bardziej doświadczonym rywalom. Wszystko to niestety bez Jeremy’ego Sochana, który ostatnie minuty meczu przesiedział na ławce. Liderem gospodarzy był autor 30 punktów i 5 zbiórek Keldon Johnson. 20 punktów dołożył Tre Jones, a 17 Devin Vassell.
- Nuggets nie zagrali dziś tak efektywnego spotkania, jak w sobotę, popełniając aż 20 strat, co o mało nie skończyło się 4. porażką w sezonie. Obie drużyny rzucały na imponujących ponad 52% z gry i rozdały odpowiednio 31 i 33 asysty. Liderem gości był Nikola Jokić – autor 26 punktów, 10 asyst i 8 zbiórek. Wtórowali mu głównie zdobywca 24 „oczek” Michael Porter Jr oraz Jamal Murray, który zakończył mecz z 19 punktami i 6 asystami.
- To już czwarta kolejna porażka Spurs.
Dallas Mavericks – Brooklyn Nets 96:94
- Na 5,6 sekundy przed końcem spotkania Kevin Durant sfaulowany został przy rzucie trzypunktowym, ale wykorzystał zaledwie jeden z trzech rzutów. Celna była tylko pierwsza próba. Przy trzecim rzucie piłka wpadła w ręce skrzydłowego Nets, Royce O’Neale’a, ale ten zanotował stratę. Na 1,7 sekundy przed końcem piłkę przechwycił Dwight Powell i Mavs mogli cieszyć się z szóstego zwycięstwa w sezonie.
- Standardowo najlepszym graczem Mavs praktycznie pod każdym względem był Luka Doncić. Słoweński lider zdobył 36 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst. Gwiazdor klubu z Dallas trafił 11 z 22 rzutów (50%) i 5 z 9 (56%) trójek. 23-latek dołączył do legendarnego Wilta Chamberlaina i został zaledwie drugim koszykarzem NBA w historii, który w pierwszych dziewięciu meczach sezonu zdobywał średnio ponad 30 punktów. Rekordzistą jest oczywiście Chamberlain, który taki wynik osiągnął aż w 23 meczach sezonu regularnego 1962/63.
- 18 punktów dołożył Dorian Finney-Smith. – To zasługa ufającego mi Luki. Wiedział, że kryje go dwóch gości i powiedział po po prostu „weź tę piłkę”. To świetne uczucie, gdy najlepszy zawodnik w naszym zespole mówi ci coś takiego – komentował po meczu zawodnik.
- 16 punktów i 5 zbiórek dodał Josh Green. Natomiast 11 oczek zapisał na swoje konto Tim Hardaway Junior.
- Po stronie Nets najlepiej prezentował się Kevin Durant, autor 26 punktów. 19 oczek dołożył Cam Thomas. 15 punktów i 8 asyst uzyskał wspomniany wcześniej O’Neale, zaś 14 punktów i 5 zbiórek dodał Joe Harris. Double-double (10 punktów i 14 zbiórek) osiągnął Nic Claxton.
- – Za każdym razem wyślą do ciebie dwóch albo trzech ludzi. Mają trzy lub cztery schematy defensywne, bo lubią je zmieniać. Są niskim zespołem, więc chcą mieć możliwość wzajemnej asekuracji, to mądre – wychwalał występ Mavs Kevin Durant. Trener Jacque Vaughn wychwalał z kolei ofensywną postawę Luki Doncicia. – Wysokie IQ. Widzi grę, gra w swoim tempie. Jest w stanie podać piłkę, ale i rzucić. To imponujące, w jaki sposób jest w stanie manipulować grą.
Autor: Mateusz Malinowski
Golden State Warriors – Sacramento Kings 116:113
- Wielki mecz rozegrał nie kto inny jak Stephen Curry, lider Wojowników zdobył 47 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst. Trafił 7 z 12 rzutów za 3 i to jego fenomenalna postawa przyczyniła się do wygrania spotkania i przełamania passy porażek Warriors.
- Na niespełna 3 minuty przed końcem Kings prowadzili 107:102, Wojownicy zanotowali jednak od tego momentu run 8:0 i wyszli na prowadzenie, po szalonej 3 Curry’ego. Wojownicy nie oddali już prowadzenia do końca, Kings oddali jeszcze rzut z końcową syreną był jednak niecelny. Ta akcja zakończyła się także kontrowersją, gdyż według wielu podczas ostatniego rzutu Kevin Huerter był faulowany przez Klay’a Thompsona. Sędziowie nie dopatrzyli się jednak przewinienia i to Warriors wyszli zwycięsko z tej potyczki.
- Dla Sacramento najlepiej zagrał nie kto inny jak De’Aaron Fox, który zdobył 28 punktów, dzielnie wspierał go wchodzący z ławki Malik Monk z 24 punktami. Dobre spotkanie rozegrał także Domantas Sabonis, który zanotował double–double 19 punktów i 14 zbiórek. Po stronie Warriors obok Curry’ego kolejny dobry mecz rozegrał Andrew Wiggins zdobywca 25 oczek.
- Kolejne słabe spotkanie rozegrali rezerwowi Wojowników, na 116 punktów zdobytych przez drużynę gracze wchodzący z ławki zdobyli w sumie zaledwie 15 oczek. Zaledwie 1 rzut trafił Jordan Poole, który od początku sezonu ma problemy ze znalezieniem odpowiedniej formy. Steve Kerr dalej musi kombinować na różne sposoby, aby pobudzić graczy rezerwowych do lepszej gry, bez ich wsparcia Warriors nie zajdą tak daleko, jak w poprzednich rozgrywkach.
Autor: Mateusz Wrona
Utah Jazz – Los Angeles Lakers 139:116
- Lakers bez LeBrona Jamesa (ból lewej stopy), Patricka Beverley’a i Lonnie Walkera (obaj nie-covidowe infekcje).
- Utah Jazz są 5-0 na własnym parkiecie.
- 3. kwarta 39-27 dla Jazzmanów.
- Jeziorowcy są 0-4 na wyjazdach w tym sezonie.
- 9 trójek LAL (na 37%) i tylko 15 asyst, przy 30 Jazz.
- 29 punktów Anthony’ego Davisa, 23 punkty Lauri Markkanena.
Los Angeles Clippers – Cleveland Cavaliers 119:117
- Do zwycięstwa nad Cavs poprowadziła dzisiaj bardzo zespołowa gra zawodników z Los Angeles. 6 graczy Clippers zanotowało w tym meczu podwójny wynik punktowy. Najwięcej punktów (26) zdobył Paul George. Gwiazdor Clippers trafił 10 z 20 rzutów z gry, w tym 5 trójek i miał 5 zbiórek.
- 20 punktów i 6 zbiórek dołożył Marcus Morris. 18 punktów i 7 asyst zapisał na swoje konto Reggie Jackson. 17 punktów uzyskał Norman Powell. 16 punktów i 5 asyst dodał Terance Mann.
- Po stronie Cavaliers brylowali Donovan Mitchell i Evan Mobley, który zdobyli razem 56 punktów. Mitchell (30 punktów) trafił 8 z 11 prób trzypunktowych (73%). Natomiast Mobley (26 punktów) miał celnych aż 12 rzutów (12/18 z gry, 67%). Double-double zanotowali Darius Garland (19 punktów i 12 zbiórek) oraz Jarrett Allen (10 punktów i 20 zbiórek).
Autor: Mateusz Malinowski
Czy to możliwe, że Kyrie Irving nie zagra już nie tylko w Brooklyn Nets, ale w ogóle w NBA!? Jeśli władze klubu podejmą decyzję o odsunięciu go od zespołu na dobre, to kolejnym krokiem będzie transfer Kevina Duranta. Są cztery drużyny, które mogłyby chcieć złożyć Nets ofertę. Zastanawialiście się, co jest przyczyną serii porażek Golden State Warriors i czy mistrzowie NBA nie powinni zdecydować się na zmiany w składzie? Na te pytania szuka odpowiedzi Michał Pacuda w najnowszym podkaście PROBASKET.