Przystawka przed jutrzejszą nocą, kiedy to na parkiety najlepszej ligi świata wybiegnie wszystkie 30 zespołów, mogła wstępnie nasycić fanów najlepszej ligi świata. Los Angeles Lakers po sporych emocjach w pierwszych trzech kwartach musieli uznać wyższość Cleveland Cavaliers. Toronto Raptors zasłużenie wygrali z Chicago Bulls pozbawionymi Zacha LaVine’a, Memphis Grizzlies wymęczyli zwycięstwo z Washington Wizards, a Utah Jazz pokonali Los Angeles Clippers.
Los Angeles Lakers – Cleveland Cavaliers 100:114
- Los Angeles Lakers zaczęli ten mecz z dużą intensywnością i nie mieli problemów z grą w ataku. Prym wiódł Russell Westbrook, który wniósł dużo energii z ławki i był bardzo skuteczny, rzucając w pierwszej kwarcie 12 punktów. Po pierwszej ćwiartce Jeziorowcy prowadzili 36-30. W dalszej części pierwszej połowy obserwowaliśmy wyrównaną grę z niewielką przewagą gospodarzy. Lakers zawzięcie atakowali strefę podkoszową, zdobywając w pierwszej połowie 38 punktów z pomalowanego. Dzięki temu schodzili na przerwę, prowadząc 64-58.
- Cleveland Cavaliers prowadzeni przez swoich dwóch liderów znakomicie weszli w druga połowę (run 13-2) i objęli prowadzenie. Na tym etapie spotkania zarówno Donovan Mitchell, jak i Darius Garland przekroczyli granicę 20 punktów. W trzeciej kwarcie mieliśmy kilka zmian prowadzenia, ale ta część meczu należała do Cavs, którzy przed rozpoczęciem czwartej ćwiartki mieli siedem punktów przewagi (87-80).
- Na początku czwartej kwarty koszykarze z Cleveland powiększyli prowadzenie i mieli sytuacje pod kontrolą. Lakers w niczym nie przypominali zespołu z pierwszej połowy. Podopieczni Darvina Hama stracili skuteczność, przestali bronić i raz za razem pudłowali z dystansu. Gdy do końca zostały cztery minuty i gospodarze przegrywali 17 punktami, Ham rzucił ręcznik, posyłając na parkiet rezerwowych. Dla Cavaliers było to ósme zwycięstwo z rzędu.
- Donovan Mitchell miał 33 punkty i 5 zbiórek, Darius Garland 24 punkty i 7 asyst, a Jarrett Allen dołożył 16 oczek i 11 zbiórek. Dla Lakers 27 punktów i 7 zbiórek zanotował LeBron James, Anthony Davis miał 19 punktów i 12 zbiórek, a Russel Westbrook 19 punktów i 10 asyst.
Autor: Janusz Nowakowski
Toronto Raptors – Chicago Bulls 113:104
- Z powracającym do składu Fredem VanVleetem, a bez kontuzjowanego Pascala Siakama, Raptors dali dziś w końcówce Bykom lekcję koszykówki. W ostatnich 4 minutach spotkania zatrzymali przeciwników na zaledwie 5 rzuconych punktach, samemu zdobywając 13 „oczek”, przechylając szalę na swoją stronę w tym wyrównanym, lecz nierównym starciu.
- Bohaterem gospodarzy wspomniany już Fred VanVleet, który jeszcze kilka godzin wcześniej prognozowany był jako nieobecny podczas tego pojedynku. Po kilkumeczowej absencji powrócił jednak do gry, notując najlepsze w tym sezonie 30 punktów oraz 11 asyst w 39 minut spędzone na parkiecie. – Zawsze chcesz mieć swojego point guarda w składzie – przyznał startujący dziś Christian Koloko. – Potrzebujemy go. Jest jednym z naszych najlepszych strzelców – dodał. 22 punkty do dorobku gospodarzy dodał O.G. Anunoby, a 19 i 10 zbiórek Scottie Barnes.
- Po stronie Bulls nie zobaczyliśmy dziś na parkiecie Zacha LaVine’a, który nadal pauzuje w meczach back-to-back, Andre Drummonda oraz Coby’ego White’a. DeMar DeRozan rzucił 20 puntów na skuteczności 7-9 z gry, Goran Dragić wyrównał z ławki swój najlepszy wynik w tym sezonie z 16 „oczkami”, a Nikola Vucević dodał 18 punktów. Jedynym zawodnikiem z wyraźnie pozytywnym wskaźnikiem +/- był dziś Alex Caruso, który dzięki 4 punktom i 11 asystom sprawił, że gdy przebywał na pakiecie drużyna była na +15.
Memphis Grizzlies – Washington Wizards 103:97
- Starcie niepokonanych na własnym parkiecie, powoli rozpędzających się w tym sezonie Miśków z przechodzącymi gorszy okres po udanym starcie rozgrywek Czarodziejami. Dziś Grizzlies potrafili prowadzić już nawet 23 punktami, aby w ostatniej kwarcie dać się doścignąć przeciwnikom i musieć drżeć o końcowy rezultat. Na 6:17 do końca czwartej kwarty gospodarze zaliczyli jednak serię 9-0, dzięki której wyszli ponownie na prowadzenie i przedłużyli serię zwycięstw do trzech.
- Nieskuteczny przez większość spotkania Ja Morant charakter pokazał w ostatniej odsłonie, własnoręcznie rzucając 6 z 9 wspomnianych wcześniej punktów podczas serii dla Grizzlies. – Myślę, że nasza drużyna jeszcze rok temu mogłaby przegrać ten mecz – przyznał po ostatnim gwizdku Desmond Bane. – Jesteśmy oczywiście młodzi, ale wielu naszych chłopaków, którzy byli na parkiecie pod koniec meczu, grali razem wcześniej. Dzięki ich doświadczeniu przetrwaliśmy tę burzę – dodał. autor 28 punktów i 4 asyst. Morant rzucił dla swojej drużyny 23 „oczka” na mało porywającej skuteczności 9-27, a Brandon Clarke dodał 16 punktów.
- –Podobał mi się dziś nasz duch rywalizacji – powiedział na konferencji trener Wizards, Wes Unseld Jr. – Wygraliśmy trzy z czterech kwart. Graliśmy stosunkowo dobrze. Mieliśmy swoje szanse – dodał. Bez nieobecnego z powodu włączenia do protokołu zdrowotnego Bradley’a Beala w zespole zabrakło lidera, który w najważniejszym momencie wziąłby na siebie ciężar gry i przełamał ofensywną niemoc. Ciężar rozegrania spoczywał dziś na Monte Morrisie, którzy przez pierwsze trzy kwarty wyglądał bardzo dobrze – w sumie zanotował 18 punktów na skuteczności 7-12. 15 „oczek” dorzucił Rui Hachimura, a po 12 Kyle Kuzma i Will Barton.
Los Angeles Clippers – Utah Jazz 102:110
- Jazz nie dostali dziś niczego za darmo od gospodarzy. Na 4:57 przed końcową syreną na tablicy wyników widniał remis i wydawało się, że Clippers jako drużyna bardziej doświadczona, ze świetnym dziś Paulem Georgiem w składzie załatwi sprawę i zapiszę na swoją korzyść 6. wygraną w sezonie. Jazz od tego momentu zakończyli jednak spotkanie runem 14-6, a zarówno George, jak i cała piątka ekipy z LA raziła nieskutecznością.
- Goście znacznie wygrali dziś zbiórkę, co pozwoliło im przykryć gorsza skuteczność z gry w przekroju całego meczu i większą ilość popełnionych strat. W pierwszym garniturze ponownie sprawdził się w roli lidera Jordan Clarkson, który zanotował dziś 23 punkty i 5 asyst. Z ławki 22 „oczka” dorzucił Collin Sexton, a budujący swoją wartość na rynku Lauri Markkanen 18.
- Clippers zaliczyli dziś jeden z gorszych rzutowo meczów w tym sezonie, zespołowo trafiając zaledwie 8 trójek, z czego 5 należało do Paula George’a. Gwiazdor zanotował dziś imponującą linijkę 34 punkty, 8 zbiórek i 4 asysty, jednak w kluczowym momencie czwartej kwarty zgasł. 18 „oczek” dołożył Marcus Morris, a 14 Terrance Mann.