Kontuzje na pewno Stephena Curry’ego spowolniły, ale w Oakland nie chcą szukać wymówki i utrzymują narrację o tym, że 2-krotny MVP jest gotowy do rywalizacji. Słowom wtóruje sam zawodnik. Jednak według anonimowych źródeł z wewnątrz ekipy, Steph gra co najwyżej na 70% swoich faktycznych możliwości.
3-1 dla Oklahomy City Thunder oznacza, że Golden State Warriors, by awansować do finałów NBA, muszą stać się dziesiątą ekipą w historii NBA, która odrobi straty i wygra kolejne trzy rywalizacje. – Nie spodziewaliśmy się, że będziemy w takim miejscu – mówił po ostatnim meczu Draymond Green, który po raz kolejny zawiódł i nie stanowił dla swojej drużyny żadnego wsparcia. Green twierdzi, że w poprzednich meczach nie był sobą. To samo dotyczy jego kolegi MVP.
Stephen Curry wygląda jak cień zawodnika z sezonu regularnego. – Gra najwyżej na 70% – mówią źródła Adriana Wojnarowskiego z Yahoo Sport. Pudłuje, posyła złe podania i nie potrafi wykreować przewagi na koźle. W dwóch ostatnich meczach mimo mis-matchu na Stevenie Adamsie, nie był w stanie wykreować wystarczająco dużo miejsca na swój rzut i został 2-krotnie zablokowany. Takie rzeczy nie zdarzały się wcześniej.
Curry rozpoczął fazę rozgrywek posezonowych od kontuzji kostki, a następnie kolana. Nie ma pewności czy jest już w pełni zdrowy i gotowy do gry w swoim naturalnym rytmie. Ostatnie spotkania wskazują na to, że nadal odczuwa pewien dyskomfort. Na domiar złego, w trakcie serii z Thunder do repertuaru urazów doszedł łokieć. – Nie sprawia mi bólu, ale to dziwne uczucie – mówił. Dziwne uczucie, które może być dla mistrzów bardzo kosztowne.
W czterech meczach serii z Thunder, Curry notował średnio 24,3 punktu trafiając 41,9 FG% i 37,2 3PT%. Jednak w ostatnich dwóch meczach trafił 5 z 21 rzutów z dystansu, zanotował tylko 8 asyst i aż 7 strat. Zespół z nim na parkiecie był -58, co oznacza, że dokładnie tyle stracił punktów, gdy Curry grał. To nietypowe dla zawodnika takiej klasy. – Jesteśmy liderami tej drużyny i musimy grać lepszą koszykówkę – mówi Draymond Green.
To Klay Thompson poczuwa się do odpowiedzialności. W trzeciej kwarcie ostatniego starcia rzucający obrońca zdobył 19 punktów. Był najlepszą odpowiedzią Steve’a Kerra na świetną w tym meczu defensywę Thunder. Nie jest jednak w stanie samodzielnie prowadzić drużyny przeciwko tak ściśle funkcjonującemu rywalowi. Mecz numer 5 odbędzie się w Oracle Arena i będzie niezwykle interesujący w kontekście tego, jak na ostatnie problemy odpowie Curry.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET