Pierwszym krokiem Houston Rockets będzie odzyskanie wiarygodności w oczach swoich kibiców. Po sezonie pełnym frustracji i niedopowiedzeń, zespół potrzebuje zyskać fundament, który nie będzie się trząsł po każdej nieprzemyślanej decyzji Jamesa Hardena i wywracaniu wzroku przez jego kolegów. Generalny menadżer Daryl Morey stanął przed największym wyzwaniem w karierze.
Koniec Dwighta Howarda w Houston został przesądzony, gdy środkowy Houston Rockets skrytykował Daryla Moreya za to, że ten krytykował jego grę. Publiczne narzekanie na słowa osoby, która potencjalnie chciałaby oddać ci kilkanaście milionów dolarów rocznie, nie wróży tym relacjom przyszłości. Howard stwierdził, że Morey nie może się wypowiadać na temat koszykarzy, skoro sam nigdy nim nie był. W Houston prawdopodobnie chcą jak najszybciej zakończyć ten rozdział.
Według ostatnich pogłosek, na transferową listę zespołu trafili Al Horford i Ryan Anderson, czyli dwójka wolnych agentów. Środkowy Atlanty Hawks tuż po zakończeniu sezonu mówił, że kontynuowanie kariery w stanie Georgia jest dla niego priorytetem, ponieważ jego rodzina została dobrze przyjęta przez lokalną społeczność i sam gracz czuje się w mieście komfortowo. Natomiast silny skrzydłowy New Orleans Pelicans nigdy nie wspominał o głębokiej chęci kontynuowania swojej koszykarskiej przygody w Luizjanie.
Horford jest wszechstronniejszym graczem w zestawieniu z Howardem. Mógłby grać razem z Clintem Capelą. Miał słabe play-offy, ale w trakcie sezonu regularnego przedstawił się jako solidny defensor potrafiący kryć kilka pozycji zarówno na obwodzie, jak i w środku. Poza tym dysponuje rzutem z kilku metrów, co otworzyłoby Rockets i Hardenowi sporo miejsca w środku. Drużyna musi jednak liczyć się ze sporą konkurencją. Oprócz Hawks, po zawodnika zgłoszą się także Boston Celtics oraz Orlando Magic.
Równie długa kolejka stanie po usługi Ryana Andersona. W poprzednim sezonie Ryno wychodził dla Pelicans z ławki i wielokrotnie swoją egzekucją ratował drużynie tyłek. Jego brak mobilności w obronie może być problemem (Clinta Capelę czekałoby dużo pracy z zabezpieczaniem zawodnika), ale po atakowanej stronie Anderson jest jednym z najlepszych strzelców z pozycji nr 4 w lidze. Znakomicie pasowałby do filozofii gry Rockets, gdzie wiele opiera się na tempie i rozrzucaniu piłki do strzelców.
Zanim jednak Rockets rozpoczną transferowe ruchy, potrzebują zatrudnić szkoleniowca. Cały czas mówi się o rozmowach z Mikem D’Antonim, ale w grę wchodzi także stworzenie trenerskiego duetu ze Stephena Silasa i Lionela Hollinsa, gdzie jeden miałby odpowiadać za defensywę, a drugi za atak. Morey nadal się zastanawia. Uciął listę kandydatów do absolutnego minimum. Niewykluczone, że w proces podejmowania decyzji został włączony także mający swoje zdanie James Harden.
fot. Mark Runyon | http://basketballschedule.net/
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET