W szeregach prowadzących przebudowę Indiana Pacers nie widać już dłużej miejsca dla Mylesa Turnera. Podkoszowy szykuje się do odejścia z klubu i wyznaczył już nawet cenę zatrzymania go na kolejne lata.
Dużo tego lata mówi się o Mylesie Turnerze, a szczególnie jego niepewnej klubowej sytuacji. Nie jest tajemnicą, że Indiana Pacers szukają chętnych na podkoszowego i w ostatnim możliwym momencie chcą jeszcze na nim zarobić. Najbliższego lata Turner stanie się bowiem niezastrzeżonym wolnym agentem i klub będzie zmuszony puścić go za darmo.
Z tego powodu zawodnik jest idealnym kąskiem dla drużyny, która chce wygrywać tu i teraz. Na horyzoncie pojawiają się w tym miejscu oczywiście Los Angeles Lakers, którzy od dobrych kilku tygodni pozostają w kontakcie z ekipą z Indianapolis. Jak donoszą ligowe źródła Pacers proponowali rywalom wymianę Mylesa Turnera, Buddy’ego Hielda i Daniela Theisa w zamian za Russella Wesbrooka, dwa pierwszorundowe picki i Talena Horton-Tuckera. Lakers nie chcieli jednak oddać obu swoich wyborów i wziąć na siebie długoterminową umowę niemieckiego podkoszowego, przez co zdecydowali się na wymianę THT do Utah Jazz.
Ktokolwiek sprowadzi do siebie Mylesa Turnera musi liczyć się z faktem, że najbliższego lata będzie musiał głęboko sięgnąć do kieszeni. 26-latek oczekuje wieloletniej umowy opiewającej na ponad 20 mln dolarów za sezon i jest gotowy opuścić swoją rodzimą ekipę.
Wydaje się, że chętnych na zawodnika kolejnego lata nie zabraknie. Turner jest podkoszowym, umiejętnościami pasującym do współczesnej NBA. Potrafi dostosować się do panujących w lidze trendów, czego przykładem jest sukcesywnie poprawiana przez niego skuteczność rzutów zza łuku. Pamiętajmy, że wchodząc do NBA, zawodnik stronił od prób z dystansu, a obecnie oddaje prawie 5 tego typu prób na mecz.