Dłuższy czas bez kontraktu na przyszły sezon pozostawał Markieff Morris, ale to już nieaktualne. Skrzydłowy porozumiał się w sprawie umowy na jeden rok z Brooklyn Nets. Tym samym nowojorski zespół wygrał wyścig o 32-latka z drużyną Philadelphia 76ers.
Na początku przyszłego miesiąca Markieff Morris świętować będzie swoje 33. urodziny – już jako nowy zawodnik Brooklyn Nets. Od dłuższego czasu skrzydłowego łączono z Nets, choć kilka dni temu o jego usługi zaczęli zabiegać także Philadelphia 76ers. Ostatecznie jednak Morris przenosi się na Brooklyn, jak tylko uda mu się przejść testy medyczne.
Od kilku dni trwały zresztą „zaawansowane rozmowy” w tej sprawie, a teraz zawodnik wybrany w drafcie NBA w 2011 roku rzeczywiście trafi do Nets. Morris będzie mieć dla Nets sporą wartość nie tylko na parkiecie, ale też w szatni. Jako doświadczony gracz, który w swojej karierze grał u boku m.in. LeBrona Jamesa, z pewnością może okazać się ważnym głosem w szatni Brooklynu – także dla największych gwiazd drużyny, a więc dla Kevina Duranta i Kyrie Irvinga.
Fani 76ers liczyli, że Morris – który zagra na umowie minimalnej – zechce na końcówkę kariery wrócić w rodzime strony i zagrać w Filadelfii, a więc w mieście, w którym się urodził i wychował, lecz wybrał on inaczej. Sam zainteresowany ma za sobą trudny sezon. W barwach Miami Heat zagrał tylko w 17 spotkaniach, notując średnio 7.6 punktów na mecz. Przez większość rozgrywek leczył kontuzję, której doznał po scysji z Nikolą Jokicem w listopadzie ubiegłego roku.