Jak już informowaliśmy, przed Golden State Warriors trudne decyzje kadrowe. Aby na kolejne lata utrzymać swój mistrzowski szkielet, muszą sięgnąć jeszcze głębiej do kieszeni i znaleźć pieniądze na umowy dla Andrew Wigginsa, Draymonda Greena i Jordana Poole’a. Najtrudniej może być w przypadku ostatniego z nich, którym interesują już się inne kluby NBA.
Patrząc na Wojowników pojęcie „wielkie pieniądze” nabiera zupełnie nowego znaczenia. W zeszłym sezonie Golden State Warriors przelali na konta swoich zawodnikom około 176 mln dolarów, a prawie drugie tyle przeznaczyli na szeroko rozumiane opłaty. 170 mln dolarów podatku od luksusu i łączna suma 346 mln dolarów na pensje powalają, będąc zdecydowanie najwyższą kwotą w historii sportów amerykańskich. Dla porównania Los Angeles Lakers, o których wielokrotnie mówiło się, że mają „zapchany” salary cap zamknęli budżet w ubiegłym sezonie w 250 mln dolarów. Dodajmy, że są zespołem z większego koszykarskiego rynku.
Tymczasem Warriors znajdują się w sytuacji, w której trzeba do tej sumy dołożyć trzy lukratywne umowy. Andrew Wiggins, Draymond Green i Jordan Poole chcą pozostać w San Francisco, ale w zamian oczekują maksymalnych pieniędzy. Green już zapowiedział, że jeżeli Wojownicy nie zaproponują mu maxa, poszuka drużyny, która nie będzie miała z tym problemu. W przypadku Wigginsa płacowy przeskok nie musi być aż tak uciążliwy, ponieważ w przyszłym sezonie zarobi ponad 33,5 mln dolarów.
Pozostaje jeszcze kwestia Poole’a, która jest w tym momencie chyba najtrudniejszą dla GSW. Obrońca w przyszłym sezonie zarobi prawie 4 mln dolarów, po czym, jeżeli Warriors nie podpiszą z nim przedłużenia umowy tego lata, stanie się zastrzeżonym wolnym agentem. Oznacza to, że jego obecna drużyna będzie mogła wyrównać każdą złożoną mu ofertę i w ten sposób pozostawić go u siebie. Poole jest uprawniony do podpisania maksymalnego rookie extension w wysokości blisko 190 mln dolarów za 5 lat gry.
Jeżeli mistrzowie NBA nie sięgną jeszcze głębiej do swojej przepastnej kieszeni, w lidze z pewnością znajdą się zespoły, które skore będą zaproponować zawodnikowi maksymalną umowę. Jednym z nich, według doniesień, mogą być prowadzący przebudowę Orlando Magic. – Z Paolo (Banchero) w składzie, z jego podaniami, będą w stanie coś osiągnąć. Ale będą potrzebowali także strzelca na obwodzie, który potrafi pograć z piłką w rękach. Jeśli umieścisz Poole’a z Paolo i Franzem Wagnerem, to będzie to ekscytujący młody zespół – twierdzi członek jednego z klubów NBA.
Magic będą mieć najbliższego lata blisko 60 mln dolarów miejsca w salary cap. Ta suma spokojnie pozwoli na podpisanie przynajmniej jednego maksymalnego kontraktu i przedłużenie umowy z Colem Anthonym.