33-letni Kent Bazemore znalazł sobie nowy klub. W przyszłym sezonie zagra on dla Sacramento Kings, z którymi w niedzielę porozumiał się w sprawie umowy na jeden rok. A choć nie wiadomo do końca czy jest to umowa gwarantowana, to jednak ekipa z Sac-Town ma jeszcze aż trzy wolne miejsca w składzie, więc Bazemore i tak powinien załapać się do drużyny.
Coraz mniej dzieje się na rynku wolnych agentów w NBA, ale kilka zespołów wciąż ma jeszcze sporo wakatów. A kimś trzeba te wolne miejsca obsadzić. Sacramento Kings już zresztą wybrali jednego kandydata – to Kent Bazemore, dla którego będzie to już druga w karierze przygoda z kalifornijskim zespołem. 33-latek rozegrał 25 spotkań w barwach Kings w sezonie 2019/20. W poprzednich rozgrywkach Bazemore zaliczył natomiast 39 meczów dla Los Angeles Lakers.
Statystycznie rzecz biorąc był to jeden z najgorszych jego sezonów w karierze, bo notował on średnio ledwie 3.4 punktów oraz 1.8 zbiórek na mecz, spędzając na parkiecie przeciętnie 14 minut w każdym pojedynku. Co więcej, trafił zaledwie 32 procent swoich rzutów z gry. 33-latek wciąż może jednak wnieść do Kings sporo doświadczenia. Ma on za sobą już 10 sezonów w NBA i grę w trykotach takich drużyn jak Warriors, Lakers, Hawks, Blazers i Kings. Jego średnia punktowa z całej kariery to natomiast 8.2 oczek w 657 pojedynkach sezonu zasadniczego.
Kings liczą, że Bazemore sprawdzi się w roli weterana i okaże się cenną częścią ławki rezerwowych. Drużyna z Sacramento w nadchodzących rozgrywkach chce przerwać serię kolejnych sezonów bez awansu do fazy play-off. W tym roku Królowie pobili niechlubny ligowy rekord, nie potrafiąc awansować do fazy posezonowej już po raz 16. z rzędu. Tego lata dodali do drużyny m.in. Malika Monka oraz Matthew Dellavedovę, a w drafcie z „czwórką” wybrali Keegana Murraya, który z dobrej strony pokazał się w lidze letniej. Nowym trenerem został z kolei Mike Brown.