Po odzyskaniu przewagi własnego parkietu w Bostonie Golden State Warriors wygrywają piąty pojedynek serii finałowej i są już tylko o krok od kolejnego tytułu mistrzowskiego. Minionej nocy w świetle reflektorów znalazł się Andrew Wiggins, który świetny występ zwieńczył drugim z rzędu double-double. Podwójną zdobycz zanotował też Jayson Tatum, ale w kluczowym momencie zabrakło mu skuteczności i to Wojownicy staną w czwartek przed szansą wywalczenia sobie pierścieni.
Golden State Warriors – Boston Celtics 104:94 (3-2)
Statystyki na PROBASKET
- Od samego początku spotkania Golden State Warriors przejęli inicjatywę i narzucili swoje tempo. Trafienia m.in. Andrew Wigginsa czy Draymonda Greena z pierwszych minut pozwoliły gospodarzom na szybkie wypracowanie sobie 10-punktowej przewagi (14:4). Nie mylił się co prawda Jayson Tatum (3/3 z gry), ale spore problemy mieli Jaylen Brown (2/8) i Marcus Smart (0/3). Kiepska skuteczność Boston Celtics sprawiła, że podopieczni Steve’a Kerra mogli utrzymywać i pielęgnować swoje prowadzenie (27:16).
- W drugiej „ćwiartce” kilku zawodników C’s zdołało wrzucić wyższy bieg, ale to wciąż było za mało. Pomógł im m.in. fakt, że wstrzelić się nie mógł Stephen Curry, który do przerwy spudłował trzy rzuty zza łuku, a ostatecznie był pod tym względem 0/9. Kiedy kolejne trafienia zaliczyli Smart, Tatum oraz Robert Williams III, przewaga Wojowników stopniała do zaledwie 6 „oczek” (32:26). Sprawy w swoje ręce wzięli jednak Green i Wiggins, swoje dołożył też wspomniany Curry i do przerwy Warriors znów cieszyli się komfortową przewagą (51:39).
- Po powrocie na parkiet Celtowie byli w stanie odmienić obraz gry, głównie za sprawą imponującej skuteczności zza łuku (6/9 w 3Q). Po czterech celnych trafieniach z linii strzelanie za trzy rozpoczął Jayson Tatum. Podczas gdy Warriors mieli problemy z odnalezieniem drogi do kosza, co przełożyło się na tylko jedno trafienie Klaya Thompsona, Tatum się nie zatrzymywał i niemal w pojedynkę zniwelował straty swojego zespołu (53:52). Po trójce dołożyli następnie Marcus Smart i Al Horford, dzięki czemu przyjezdni objęli swoje pierwsze prowadzenie tej nocy (55:58). Chwila radości nie trwała jednak zbyt długo. Po wymianie ciosów Jordan Poole „zamknął” kwartę trafieniem z ponad 11 metrów i zapewnił GSW skromną zaliczkę (75:74).
- Początek czwartej „ćwiartki” całkowicie należał już jednak do Warriors. Po trafieniu Andrew Wigginsa dwa celne rzuty osobiste zaliczył Poole. Chwilę później obrońca GSW dołożył kolejne trzy punkty, które poprzedziła jeszcze trójka Klaya Thompsona i gospodarze ponownie prowadzili różnicą ponad 10 „oczek” (85:74).
- Niemoc Celtów przerwał chwilowo Jaylen Brown, ale popełniająca wiele błędów (w tym strat) ofensywa Bostonu pozostawiała wiele do życzenia. Jayson Tatum spudłował dwa rzuty osobiste, a następnie kilka kolejnych prób z gry i w całej kwarcie był 1/5 z gry. Warriors również nie byli w stanie ustrzec się błędów, ale stale utrzymywali bądź stopniowo powiększali swoją przewagę. Kolejne trafienie zza łuku Klaya na 1:45 przed końcem spotkania wyprowadziło Wojowników na – do tamtego momentu – największe tej nocy prowadzenie (102:86) i w dużej mierze przesądziło o losach dzisiejszego pojedynku. Wcześniej efektownym wsadem popisał się Wiggins, który już wtedy postawił kropkę nad „i”.
- Warto zaznaczyć, że na nieco ponad trzy minuty przed końcową syreną szósty faul popełnił Draymond Green. Skrzydłowy GSW stał się tym samym pierwszym zawodnikiem od 2000 roku (Dale Davis), który w jednej serii finałów NBA przekroczył limit fauli aż trzykrotnie.
- Najlepszym zawodnikiem Warriors był tej nocy Andrew Wiggins, zdobywca 26 punktów, 13 zbiórek, 2 asysty i 2 przechwytów. Klay Thompson dołożył pięć cennych trójek i skompletował ostatecznie 21 „oczek”. Mniej skuteczny był Stephen Curry, który spudłował wszystkie 9 rzutów za trzy i zdobył ostatecznie 16 punktów i 8 asyst (7/22 z gry). Świetnie spisał się też wchodzący z ławki duet Gary Payton II (15 punktów, 5 zbiórek, 3 przechwyty) – Jordan Poole (14 pkt). Warto zaznaczyć, że czterech zawodników wyjściowej piątki GSW (pomijając Thompsona) było tej nocy łącznie 0/19 za trzy.
- – Czułem się dziś dobrze, atakując kosz. Zacząłem od samego początku, udało mi się pozostać agresywnym i stale atakować. Próbuję robić wszystkie małe rzeczy potrzebne do zwycięstwa. Niezależnie od tego, o co będę poproszony na parkiecie – punktowanie, obronę, zbiórkę – zrobię to. Jesteśmy tutaj, mamy apetyt na zwycięstwo, chcemy go – mówił „na gorąco” po meczu Wiggins.
- Po stronie Celtów najwięcej punktów zdobył Jayson Tatum, autor double-double w postaci 27 „oczek”, 10 zbiórek i 4 asyst (2/6 z linii rzutów wolnych) Marcus Smart dołożył 20 punktów, z kolei Jaylen Brown otarł się o podwójną zdobycz (18 punktów, 9 zbiórek). Rezerwowi Bostonu zdobyli zaledwie 10 punktów.
- Szósty i być może ostatni mecz tegorocznych finałów odbędzie się w nocy z czwartku na piątek o godzinie 03:00 czasu polskiego.
Czy będzie siódmy mecz finału NBA? Czy Warriors wygrają w Bostonie? Posłuchaj najnowszego podcastu PROBASKET Live – Michał Pacuda w wersji solo – pół godziny słuchania o tym, co się dzieje w wielkim finale NBA! Polecamy: