Na przestrzeni ostatnich lat LeBron James skrupulatnie i skutecznie rozwijał swoje imperium biznesowe. Jest pierwszym aktywnym koszykarzem w historii, którego majątek dobił do miliarda dolarów. Snuje już plany na przyszłość i te rzecz jasna są bezpośrednio związane z najlepszą ligą świata.
O tym, co chciałby zrobić po zakończeniu kariery opowiedział w programie “The Shop” platformy The Uninterrupted. – Chcę mieć swój własny zespół. Chcę kupić zespół i chcę, by grał w Las Vegas – przyznał LeBron James. Nie jesteśmy zaskoczeni tymi słowami. Zawodnik Los Angeles Lakers już wiele razy sugerował, że po zakończeniu kariery skupi się na zupełnie nowych wyzwaniach biznesowych i będą one w dużej mierze skierowane na przejęcie którejś z ekip.
Teraz jednak narracja się odrobinę zmieniła, bowiem James mówi o Las Vegas. To miasto, które od bardzo dawna czeka na NBA. Liga pojawia się tam od czasu do czasu, by zorganizować ligę letnią lub mecze przedsezonowe, ale cały czas brakuje tam zespołu rywalizującego na co dzień z innymi ekipami. James chce to zmienić i liga może mu pójść na rękę, choć komisarz Adam Silver w jednej z ostatnich wypowiedzi zaprzeczył doniesieniom, jakoby Las Vegas i Seattle zostały już wybrane do potencjalnej ekspansji.
Rozszerzenie ligi najprawdopodobniej byłoby możliwe dopiero przy podpisaniu nowej umowy z telewizjami. W grę oczywiście wchodzą ogromne pieniądze, m.in. tzw. “expanison fee”, czyli podatek, jaki nowa drużyna musi zapłacić, by w pewnym stopniu zniwelować straty finansowe innych drużyn. O jakich stratach mowa? Podział pieniędzy z umów telewizyjnych zostałby rozłożony nie na 30 zespołów, a na 32, więc każdy straci kawałek swojego tortu.
Do tego jednak jeszcze bardzo długa droga. Nowa umowa zapewne zostanie podpisana w 2024 roku i wtedy będziemy mieli większą pewność, co do planów ligi w kontekście rozszerzenia stawki. Niewykluczone jednak, że słowa LeBrona dadzą komisarzowi Silverowi do myślenia. Zespół w Las Vegas mógłby generować ogromne zyski i w sposób bezpośredni przyczynić się do wzrostu popularności NBA. Zatem współpraca pomiędzy Jamesem i NBA może działać na korzyść obu stron.