Paul Pierce wybrał Los Angeles Clippers by znów grać dla Doca Riversa i przy okazji dać sobie szansę na walkę o drugie mistrzostwo w karierze. Sezon dla niego i dla drużyny zakończył się po pierwszej rundzie. Co dalej dla weterana?
– W tym momencie nie podjąłem żadnej decyzji, jestem 50 na 50. Nie chcę, aby kierowały mną emocje, dlatego dam sobie trochę czasu – mówił Paul Pierce ze łzami w oczach tuż po ostatnim meczu serii z Portland Trail Blazers. Czy to już koniec dla 38-latka? Czy ma w nogach paliwo na jeszcze jeden 82-meczowy sezon i kolejną próbę zdobycia mistrzostwa?
Zaraz po zakończeniu sezonu dla Los Angeles Clippers, The Truth udał się do domu, aby odpocząć i nabrać do ostatnich miesięcy odpowiedniej perspektywy. Po osiemnastu sezonach w lidze, ma do podjęcia jedną z najważniejszych decyzji w swojej karierze. – W trakcie ostatnich kilku lat, po zakończeniu sezonu za każdym razem myślę o tym, czy to nie czas, aby opuścić grę – przyznał.
Odpowiedzi na to pytanie zawodnik szukał w tym, jak jego ciało reagowało na odpoczynek. Po tylu latach gry na tak dużej intensywności, organizm Pierce’a może domagać się odpoczynku. – Nie mogę zapominać o tym, że się starzeje. Na pewno porozmawiam o wszystkim z moją rodziną – dodaje. W jego kontrakcie z Clippers nadal jest 7 milionów dolarów rozłożonych na kolejne dwa lata.
– Za każdym razem gdy wracasz do domu bez tego trofeum, to przełykasz naprawdę gorzką pigułkę. Jeśli jesteś naprawdę pochłonięty rywalizacją, zawsze myślisz o zdobyciu tytułu – mówi. – Każde takie zakończenie sprawia, że chcesz podjąć jeszcze jedną próbę – kontynuuje. Według Pierce’a, zdrowi Clippers mieli poważną szansę, by włączyć się do walki z Oklahomą City Thunder, San Antonio Spurs i Golden State Warriors.
Po utracie Chrisa Paula i Blake’a Griffina zabrakło im odpowiedzi. Przegrali dwa kolejne mecze nie radząc sobie z intensywnością drużyny Damiana Lillarda. – Muszę to wszystko przemyśleć. Dam sobie na to trochę czasu – kończy. Zatem Pierce będzie swoich fanów trzymał w niepewności. Sezon z Clippers zakończył notując 6,1 punktu i 2,7 zbiórki. Statystycznie jego najgorszy rok w karierze.
fot. Keith Allison, Creative Commons
NBA: Duże nazwiska zmienią zespoły? Kings gotowi handlować Cousinsem
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET