Charlotte Hornets i Miami Heat kończą swoją niesamowitą rywalizację. Sprowadziła się ona do meczu nr 7, który będziecie mogli obejrzeć już dziś o 19:00 na Canal+ Sport 2 i STS TV! Zaraz po tej rywalizacji, pierwsza odsłona rundy pomiędzy Golden State Warriors i Portland Trail Blazers.
MIAMI HEAT – CHARLOTTE HORNETS godz. 19:00 transmisja na żywo w Canal+ Sport 2 i STS TV.
To już ostatnie starcie tej pary. Miami Heat w poprzednim meczu wyrównali stan serii ogrywając na wyjeździe podopiecznych Steve’a Clifforda. Seria wraca na Florydę, gdzie się rozpoczęła. Przez fakt, że Heat będą grali na własnym parkiecie, są traktowani jako faworyt tego pojedynku. Mimo takich prognoz nie mogą czuć się jak faworyt, bowiem Szerszenie udowadniały, że są gotowe ich pokonać.
Kluczowe dla Heat jest to, czy Dwyane Wade po raz kolejny będzie w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność, gdy zrobi się gorąco. W ostatnim meczu lider Heat rzucił 23 punkty, w końcówce trafiając rzuty, które zapewniły jego drużynie zwycięstwo. Jak w spotkaniu nr 7 zareaguje na to defensywa Charlotte Hornets, jedna z najlepszych w lidze?
To samo dotyczy lidera Szerszeni, czyli Kemby Walkera. W meczu nr 6 rzucił na swoje konto 37 punktów i był to jego rekordowy występ. Przyćmiony grą Wade’a w końcówce. Od produktywności rozgrywającego zależy w systemie Clifforda wiele rzeczy. Szkoda, że to już ostatni mecz tej serii, ponieważ zapewniła nam ona typowo play-offowe emocje. Obie drużyny muszą być już naprawdę zmęczone.
GOLDEN STATE WARRIORS – PORTLAND TRAIL BLAZERS godz. 21:30 transmisja na żywo w Canal+ Sport 2 i STS TV.
To pierwszy mecz drugiej rundy dla obu ekip. Portland Trail Blazers po kontuzji Chrisa Paula i Blake’a Griffina przejęli inicjatywę w starciu z Los Angeles Clippers i ostatecznie zakończyli rywalizację w sześciu meczach. Ich kolejnym rywalem będzie drużyna, która w sezonie regularnym wygrała 73 mecze i jest na drodze do drugiego mistrzostwa z rzędu.
Na parkiet na pewno nie wybiegnie Stephen Curry. Rozgrywający przyspieszył rehabilitację swojego kolana, ale Warriors na razie nie powinno podejmować ryzyka. Może się okazać, że nie będzie takiej potrzeby, jeśli wygrają dwa pierwsze mecze na własnym parkiecie. W opinii ekspertów ten mecz zakończy się po zaledwie czterech pojedynkach.
Jednak GSW musi się mieć na baczności. Damian Lillard i C.J. McCollum już wiele razy podczas sezonu zaskakiwali teoretycznie mocniejszych od siebie rywali. Blazers nie mają doświadczenia, aby pokonać w tej serii Golden State, ale urwanie mistrzom jednego meczu będzie dla podopiecznych Terry’ego Stottsa wielkim sukcesem.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET