Sezon NBA wchodzi w decydującą fazę, ale większość zawodników zakończyła już rywalizację i myślami jest w zupełnie innym miejscu. W związku z ogłoszonymi niedawno zespołami All-NBA część z nich znalazła się w uprzywilejowanej sytuacji finansowej, odblokowując dzięki nominacji dodatkowe bonusy. Inni muszą obejść się smakiem. Przyjrzyjmy się czterem takim przypadkom.
Devin Booker i Karl-Anthony Towns
Ta dwójka zawodników znajduje się obecnie w podobnej sytuacji. Obaj mają jeszcze aktualne kontrakty (podpisane w 2018 roku), które wygasną dopiero wraz z końcem sezonu 2023/24. Nominacje do odpowiednio pierwszego i trzeciego zespołu All-NBA sprawiły jednak, że za 'supermaksymalne’, czteroletnie przedłużenie (supermax extension), które mogliby podpisać już tego lata (odpowiednio z Phoenix Suns i Minnesota Timberwolves), otrzymaliby aż 211 milionów dolarów.
Zgodnie z przedstawianymi przez Bobby’ego Marksa z ESPN danymi, w przypadku tego typu prolongaty obaj zawodnicy zarabialiby rocznie kolejno 47.1, 50.8, 54.6 i 58.4 miliona dolarów.
Trae Young
Rozgrywający Atanta Hawks związał się już z Jastrzębiami na kolejne lata przed rozpoczęciem sezonu 2021/22. Kontrakt zacznie obowiązywać jednak dopiero od przyszłych rozgrywek, w związku z czym nominacja do jednego z zespołów All-NBA znacząco powiększyła jego wartość. Wg. Marksa zamiast 177 milionów kierownictwo klubu będzie musiało zapłacić mu aż 212 milionów.
Tym samym Young zarobi dokładnie o 35,4 miliona dolarów więcej. Oznacza to, że łączna kwota na liście płac Hawks o 7,8 miliona przekracza tę wolną od podatku od luksusu. O prawdopodobnych zmianach i sytuacji w Atlancie więcej informacji znajdziecie tutaj.
Zach LaVine
Przyszłość Zacha LaVine’a wciąż stoi pod znakiem zapytania. Zainteresowanie jego usługami wyraziło już kilka zespołów, w tym m.in. Los Angeles Lakers, Portland Trail Blazers czy Atlanta Hawks.
W 2018 roku obrońca podpisał z Chicago Bulls czteroletnią umowę wartą 78 milionów dolarów. Po kilku imponujących sezonach i pierwszym awansie do play-offs w swojej karierze, w nadchodzące lato 27-latek może liczyć na sowity zapłatę. Jego sytuację komplikuje jednak brak nominacji do żadnego z trzech zespołów All-NBA, pomimo średnich na poziomie 24,4 punktu, 4,6 zbiórki i 4,5 asysty na mecz. Liczby te sprawiają, że nie musi martwić się o swoją przyszłość, jednakże utrudniły nieco jego finansową sytuację.
LaVine nie może bowiem podpisać tzw. supermaksymalnego przedłużenia. Największe pieniądze, jakie może otrzymać, to 212,3 miliona dolarów od Chicago Bulls (w tym wliczając ewentualny scenariusz sign-and-trade) lub 157,4 miliona od któregokolwiek z pozostałych zespołów. To pokazuje, że jeśli obrońca myśli o kontynuowaniu swojej kariery poza Wietrznym Miastem, to podpisanie nowej umowy z Bykami, a następnie przeprowadzenie zaplanowanej wcześniej wymiany jest dla niego najbardziej opłacalną, a zarazem prawdopodobną opcją (o ile nie zdecyduje się pozostać w Chicago).