Brooklyn Nets zdecydowali, że problem skrzydłowego z plecami jest na tyle poważny, że ten potrzebuje zabiegu chirurgicznego. W czwartek Ben Simmons wyląduje na stole operacyjnym. Co to oznacza dla jego gry w przyszłym sezonie?
Zespół oficjalnie potwierdził, że w czwartek Ben Simmons zostanie zoperowany. Mówiąc precyzyjnie, wykonana zostanie mikrodiscektomia. Znana również jako mikrodekompresja – jest jedną z najczęstszych minimalnie inwazyjnych procedur chirurgii kręgosłupa. Nie mówimy zatem o poważnej operacji, a o zabiegu, który ma pomóc Simmonsowi w dalszej rehabilitacji. Pomoc lekarzy ma sprawić, że zawodnik w końcu upora się z bólem.
Nets oraz Simmons w ostatnim czasie konsultowali problem z wieloma specjalistami i wspólnie doszli do wniosku, że operacja jest konieczna. O tym, jak długo Australijczyk będzie dochodził do siebie zespół poinformuje już po wykonaniu zabiegu. Według Adriana Wojnarowskiego z ESPN – oficjalnie okres rehabilitacji potrwa trzy/cztery miesiące, więc Simmons powinien być gotowy do gry na początek kolejnego sezonu regularnego.
Wiemy jednak, że musimy to traktować bardzo umownie, bowiem wiele może się w międzyczasie zmienić. Dużo w tej kwestii zależy od tego, jak będą reagowały plecy zawodnika. Wśród obecnych graczy NBA, którzy mają za sobą mikrodiscektomie są Dwight Howard, Michael Porter Jr. oraz Brook Lopez. Kilka lat temu z podobnym problemem zmierzył się Steve Kerr, ale w jego przypadku sprawa była bardzo poważna, ponieważ po wykonaniu zabiegu pojawiły się komplikacje.
Simmons opuścił cały poprzedni sezon. Najpierw nie zagrał dla Philadelphii 76ers, a następnie nie zadebiutował dla Brooklyn Nets, choć wiele osób oczekiwało, że wystąpi w serii z Boston Celtics. Ma jeszcze ważny kilkuletni kontrakt i wiele wskazuje na to, że Nets chcą go po prostu postawić na nogi i zobaczyć, jak bardzo jest im w stanie pomóc. w 275 meczach swojej kariery notował średnio 15,9 punktu, 8,1 zbiórki i 7,7 asysty trafiając 56% z gry.