Czas na kolejną noc z turniejem play-in. W meczach o wszystko zmierzą się Atlanta Hawks z Charlotte Hornets i New Orleans Pelicans z San Antonio Spurs. Emocji z pewnością nie zabraknie.
(9.) ATLANTA HAWKS – (10.) CHARLOTTE HORNETS
Czwartek – 14.04; godz. 1:00
Starcie dwóch ciekawych ekip, z odmiennymi ambicjami. Dla Hawks znalezienie się w turnieju play-in może być rozczarowaniem, natomiast Hornets zamiast na teraźniejszości, skupiają się bardziej na przyszłości.
Bezpośrednie konfrontacje w tym sezonie
remis 2-2
Bilans w ostatnich 10 meczach sezonu zasadniczego
- Hawks: 7-3
- Hornets: 6-4
Przewidywania
Nietrudno wskazać w tym meczu faworyta. Po ubiegłorocznym sukcesie i awansie do Finału Konferencji Wschodniej apetyty w Atlancie znacznie wzrosły, a przegrana w tym spotkaniu będzie oznaczać spore rozczarowanie. Hornets natomiast za główny cel stawiają sobie ogrywanie młodzieży w meczach o wysoką stawkę.
Ekipa z Charlotte po raz ostatni w Play-offach wystąpiła w 2016 roku, gdzie w pierwszej rundzie w siedmiomeczowej serii przegrała z Miami Heat. Dwie młode gwiazdy drużyny – LaMelo Ball i Miles Bridges nie zagrały jeszcze żadnego meczu w postseason, który cechuje się zupełnie inną charakterystyką i intensywnością niż sezon regularny.
Co tu dużo mówić, kluczem do zwycięstwa jest Trae Young. Jeśli zawodnik wejdzie na swój poziom, może rzucić 40, 50, czy 60 oczek. Jeśli natomiast Szerszeniom uda się go zatrzymać, będą mieli szansę na wygraną. Ice Trae jest drugim zawodnikiem w historii, któremu w jednym sezonie udało się liderować NBA pod względem liczby zdobytych punktów i rozdanych asyst.
Goście z Charlotte wydają się mieć jednak patent na rozgrywającego. W czterech meczach z Hornets w tym sezonie Young rzucał jedynie na 37,7% skuteczności z gry, co jest o ponad 8% niższym rezultatem od jego średniej (46%). Należy spodziewać się jednak, że mimo że Young nie wyzbył się jeszcze wszystkich cech jeźdźca bez głowy, za jakiego uważano go jeszcze kilka lat temu, to w tak ważnym meczu nie pozwoli sobie na dekoncentrację.
Cichym bohaterem meczu może być De’Andre Hunter, któremu pojedynki z Hornets wyjątkowo „leżą”. W dwóch spotkaniach, w których miał okazję zagrać w sezonie regularnym, zdobywał średnio 20,5 punktów, rzucając na 54% z gry i 45,5% zza łuku. Dodatkową różnicę zrobić mogą jego kompetencje defensywne i mobilność. Należy spodziewać się, że skrzydłowy będzie nominalnym obrońcą Milesa Bridgesa, oraz że na parkiecie oglądać będziemy go ponad 40 minut.
Problem stanowią oczywiście kontuzje. Z dużą pewnością w meczu nie zobaczymy Johna Collinsa, który opuścił 23 z ostatnich 27 spotkań drużyny. Hornets natomiast radzić będą sobie musieli bez jednego z niewielu zawodników w składzie, którzy mają doświadczenie w Play-offach. Gordon Hayward pozostaje poza grą na czas nieokreślony.
(9.) NEW ORLEANS PELICANS – (10.) SAN ANTONIO SPURS
Czwartek – 14.04; godz. 3:30
Najmniej medialne spotkanie turnieju play-in niemusi okazać się najmniej ciekawym. Naprzeciwko siebie staną bowiem dwie drużyny grające w drugiej połowie sezonu wysokojakościową koszykówkę, które w drodze do postseason wyeliminowały między innymi typowanych przed rozgrywkami w gronie faworytów do tytułu Los Angeles Lakers.
Bezpośrednie konfrontacje w tym sezonie
3-1 dla Spurs
Bilans w ostatnich 10 meczach sezonu zasadniczego
- Pelicans: 6-4
- Spurs: 6-4
Przewidywania
Niedoceniany pojedynek Pelicans ze Spurs może okazać się w prawdziwą wojną nerwów. Trudno w niej wskazać faworyta, ponieważ spotykają się ze sobą dwa zespoły o kompletnie odmiennej filozofii i specyfice gry.
Z jednej strony mamy ekipę z San Antonio, która z trzech meczów w tym sezonie z rywalami z Nowego Orleanu wychodziła zwycięsko. Jej przemyślana obrona, będąca zawsze jednym ze znaków rozpoznawczych trenera Gregga Popovicha, sprawiała, że mimo indywidualnych popisów rywale niebyli w stanie optymalnie funkcjonować ofensywnie jako drużyna. Dodajmy, że zespół rzucał w tych meczach na kiepskich 29,5% zza łuku, co nawet dla 26. pod tym względem drużyny NBA nie jest pozytywem.
W takim wypadku za faworytów powinniśmy uznać SAS. Jest jednak jedno „ale”. Tegoroczny All-Star Dejounte Murray opuścił ostatnie pięć meczów sezonu regularnego z powodu choroby górnych dróg oddechowych i mimo że klub zarzeka się, że rozgrywającego zobaczymy tej nocy na parkiecie, nie wiadomo, czy będzie on w pełni sił. Murray notował przeciwko ekipie z Nowego Orleanu średnio 18.3 punktów, 9.8 zbiórek i 10.0 asyst.
Po drugiej stronie mamy natomiast Pelikany, które zaczęły sezon bilansem 1-12. Gdy wydawało się, że drużyna odpuści sobie wygrywanie i w oczekiwaniu na powrót Ziona Williamsona będzie polować na jak najwyższy wybór w drafcie, klub sprowadził C.J.-a McColluma. Zawodnik odmienił grę ekipy, która potrzebowała kompetentnego w ofensywie gracza potrafiącego utrzymać się przy piłce, rozegrać atak pozycyjny, zagrać pick-and-rolla.
Od momentu przyjścia do drużyny McColluma Pels notują 7. net rating w lidze (4.4). W trzech pojedynkach ze Spurs obrońca notował wybitne 29.3 punktów, 7.0 zbiórek i 4.3 asyst, rzucając na 51.5% z gry. Defensywę klei natomiast 35. wybór zeszłorocznego draftu Herbert Jones. Jak podaje Mike Prada, pierwszoroczniak zakończył sezon z największą sumą przechwytów, bloków i tzw. deflections w całej NBA.
CO JUŻ ZA NAMI?
- Brooklyn Nets – Cleveland Cavaliers 115:108
- Minnesota Timberwolves – Los Angeles Clippers 109:104
CO JESZCZE PRZED NAMI?
Noc z piątku na sobotę:
- Clippers vs. Wygrany meczu Pelicans – Spurs.
- Cavs vs. Wygrany meczu Hawks – Hornets
Jakimi zasadami rządzi się turniej play-in? Więcej przeczytasz o tym, klikając w link.