Poprzedniej nocy kibice NBA nie mogli narzekać na wybór, bowiem dostali aż dwanaście rywaliacji. Cavs przegrali swój mecz z 76ers, a Raptors pokonali Clippers, co oznacza, że obie drużyny mają taki sam bilans w walce o 6. miejsce tabeli wschodu. Ciekawie było w Nowym Jorku, gdzie miejscowi Nets rywalizowali z Luką Donciciem i ten ostatecznie poprowadził swoją drużynę do wygranej. Lakers w słabym stylu przegrali z Timberwolves 20 punktami, z kolei Spurs ograli Thunder po wielkim rzucie Lonniego Walkera IV. Złe wieści płyną z Bay Area. Kontuzji doznał Stephen Curry po tym, jak w jego nogi wpadł Marcus Smart. Warriors przegrali z Celtics.
CHARLOTTE HORNETS – ATLANTA HAWKS 116:106
- Podopieczni Jamesa Borrego dzięki znakomitej drugiej połowie (54:39), wygranej 15 punktami, odnieśli swoje trzecie z rzędu zwycięstwo. Kluczem do sukcesu było zatrzymanie m.in. Trae Younga (9 punktów i 15 asyst), który kompletnie nie potrafił odnaleźć swojej dyspozycji rzutowej. Lider Hawks trafił zaledwie 3 z 12 rzutów z gry (25%), pudłując wszystkie 6 prób zza łuku. Poza tym gwiazdor Jastrzębi odnotował 6 strat.
- Hornets grali niezwykle zespołowo. Sześciu koszykarzy Szerszeni zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy. Najjaśniejszą gwiazdą wieczoru był LaMelo Ball, który był bliski triple-double (22 punkty, 8 zbiórek i 11 asyst). Bardzo dobre zawody rozegrał Montrezl Harrell, autor 20 punktów i 6 zbiórek. Środkowy Szerszeni trafił 7 z 9 rzutów (78%). 18 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst dołożył Miles Bridges. Tyle samo punktów dodał Terry Rozier, zaś 16 oczek padło łupem PJ Washingtona. – To było dla nas ogromnie ważne zwycięstwo – powiedział Washington. – Pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać. Jeżeli będziemy grać w ten sposób, drużynom będzie ciężko nas pokonać – dodał.
- Po stronie Hawks wyróżniał się De’Andre Hunter, zdobywca 21 punktów. Pokaźne double-double zanotował Clint Capela (17 punktów i 15 zbiórek). 16 punktów i 7 zbiórek dołożył Kevin Huerter, zaś 14 punktów i 5 zbiórek dodał Onyeka Okongwu.
Mateusz Malinowski
CLEVELAND CAVALIERS – PHILADELPHIA 76ERS 114:118
- Podopieczni Doca Riversa zaczęli od mocnego uderzenia prowadząc po pierwszej połowie różnicą 13 oczek (59:72). Sytuacja diametralnie zmieniła się w trzeciej kwarcie, w której Philadelphia 76ers kompletnie stanęła. Zdobyli zaledwie 13 punktów i przegrali w tej części gry 18 punktami (31:13).
- Czwarta kwarta należała już do Szóstek. Ekipa z Filadelfii wygrała ostatnią odsłonę meczu 9 punktami (24:33), a w całym spotkaniu czterema oczkami (114:118). Bohaterem spotkania został Joel Embiid, autor double-double (35 punktów i 17 zbiórek). Lider Sixers trafił 13 z 19 rzutów (68%) i miał 5 asyst. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Tyrese Maxey, który zanotował 25 punktów, trafiając 9 z 15 rzutów (60%). Podwójną zdobycz zaliczył również James Harden (21 punktów i 11 asyst). 19 punktów i 6 zbiórek dołożył Tobias Harris.
- Po stronie Cavaliers najlepszym graczem okazał się Darius Garland. Rozgrywający klubu z Cleveland uzyskał 22 punkty, 5 zbiórek i 7 asyst. 17 oczek i 5 zbiórek dołożył Isaac Okoro, zaś 15 punktów i 7 asyst odnotował Caris LeVert. Po 13 oczek zapisali na swoje konto Evan Mobley i Lauri Markkanen.
Mateusz Malinowski
WASHINGTON WIZARDS – DENVER NUGGETS 109:127
- Spotkanie bez większej historii, od początku do końca układające się po myśli Nuggets. Drużyna Michaela Malone’a w skrajnym momencie prowadziła już nawet 28 punktami, rzucając na świetnych 51% z gry. – Nie ma dla nas łatwych meczów – studził po ostatnim gwizdku nastroje Nikola Jokić. – Myślę, że pracujemy na każde spotkanie i szczerze mówiąc tak właśnie powinno być – dodał.
- Gwiazdor gości zaliczył tej nocy indywidualny jubileusz, przekraczając granicę 10 tys. punktów. Przebywając na parkiecie jedynie 26 minut Jokić zgromadził na koncie 29 punktów, 13 zbiórek i 8 asyst, na skuteczności 10-14 z gry. Kolejny dobry mecz także w wykonaniu Bonesa Hylanda (17 punktów), Monte Morrisa (15 punktów) i DeMarcusa Cousinsa (14 punktów).
- Po stronie gospodarzy wyróżniał się zwłaszcza zmiennik Deni Avdija, który rzucił 19 oczek. Na pochwałę zasługują także Kristaps Porzingis (16 punktów) oraz Corey Kispert (15 punktów). Wizards przegrali właśnie 5. spotkanie z rzędu.
Maks Kaczmarek
BROOKLYN NETS – DALLAS MAVERICKS 111:113
- Wielkie spotkanie dwóch drużyn znajdujących się w świetnej dyspozycji. Ostatnie 4 minuty czwartej kwarty toczyły się pod znakiem rozgrzewającej trybuny rywalizacji punkt za punkt. Gdy na 10 sekund przed końcową syreną Kevin Durant trafił trójkę, Mavericks przegrywali 110-111, jednak mieli do dyspozycji jeszcze jedno posiadanie. Piłka trafiła oczywiście do Luki Doncicia, a ten podwajany oddał ją do Spencera Dinwiddiego, który równo z syreną trafił rzut na wagę zwycięstwa. Dinwiddie zrobił to w drugim meczu z rzędu (z Boston Celtics na 9 sekund przed końcem).
- 28-latek w całym meczu zgromadził na swoim koncie 22 punkty. Prawdziwym terminatorem tej nocy był jednak Luka Doncić, który rzucił 37 punktów, rozdał 9 asyst i zebrał 9 piłek., a jego drużyna zaliczyła ósme zwycięstwo w dziewięciu ostatnich meczach. 18 oczek dodał Jalen Brunson, a 12 Dwight Powell.
- Grę Nets ciągnął Kevin Durant, który uzbierał 23 punkty, 10 asyst i 6 zbiórek. – Kiedy oglądam tą ostatnią akcję, zastanawiam się, jak wyglądałby wynik, gdybym nie podwoił Luki. Z perspektywy czasu żałuję, że nie podjąłem innej decyzji – przyznał po spotkaniu KD. Do dorobku gospodarzy 21 punktów dołożył Goran Dragić, a 14 Bruce Brown.
Maks Kaczmarek
NEW YORK KNICKS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 128:98
- Faworyzowani New York Knicks nie dali się zaskoczyć i w pewnym stylu pokonali Portland Trail Blazers. Przewaga ekipy z Wielkiego Jabłka widoczna była już w pierwszej kwarcie, choć przyjezdni trafiali ponad 60% swoich rzutów za trzy (5/8). Świetnie dysponowany był jednak RJ Barrett i to przede wszystkim dzięki niemu gospodarze prowadzili do przerwy 66:55.
- Kluczowa dla losów spotkania była trzecia „ćwiartka”, którą NYK wygrali 28:19. Problemy ze skutecznością miał wówczas co prawda Julius Randle, ale na wysokości zadania stanęli Evan Fournier oraz ponownie Barrett. Przewaga Knicks wzrosła do 20 punktów (94:74), a w czwartej odsłonie zespół gospodarzy dokończył dzieła zniszczenia.
- – Podobała mi się nasza ofensywa z pierwszej połowy, ale w drugiej ruszyliśmy też z obroną. Atak był mimo wszystko świetny. Ławka rezerwowych była świetna. Wyjściowa piątka grała dobrze. To była dobra, zrównoważona ofensywa – mówił po meczu Tom Thibodeau. Warto podkreślić, że dla Knicks było to pierwsze zwycięstwo w Madison Square Gardon od 31 stycznia.
- Prym w ekipie Knicks wiódł RJ Barrett, zdobywca 31 punktów i 5 asyst. Pomimo problemów z odnalezieniem drogi do kosza (5/18 z gry, 0/5 za trzy) Julius Randle dołożył 20 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst. Rezerwowy Immanuel Quickley dorzucił 18 oczek, a Obi Toppin 13.
- Po stronie Blazers wyróżniali się głównie Josh Hart (17 pkt), Brandon Williams (14 pkt), Kris Dunn (13 pkt) i Trendon Watford (11 punktów, 8 zbiórek). O double-double otarł się Drew Eubanks, autor 10 oczek i 9 zbiórek. Zespół z Oregonu przegrał 8 z 9 ostatnich spotkań.
Krzysztof Dziadek
HOUSTON ROCKETS – PHOENIX SUNS 112:129
MINNESOTA TIMBERWOLVES – LOS ANGELES LAKERS 124:104
- Początek spotkania to popis nieskuteczności w ofensywie i prostych strat w wykonaniu obu ekip. Szybko dwa faule zebrał Karl-Anthony Towns, co utrudniło zadanie Minnesota Timberwolves, choć środkowy kontynuował grę przez koleje kilka minut i wraz z Patrikiem Beverleyem napędzał ataki gospodarzy. Wilki wykorzystały nieporadność Jeziorowców oraz kiepską skuteczność (0/10 za trzy) i odskoczyły z wynikiem (31:17).
- Posuchę strzelecką Lakers zza łuku dopiero w drugiej kwarcie przerwał Wayne Ellington, ale nie wpłynęło to znacząco na grę. Już po chwili trójki Anthony’ego Edwardsa i D’Angelo Russella powiększyły przewagę Timberwolves do 20 oczek (41:21). Pomimo przerw na żądanie Franka Vogela prowadzenie gospodarzy osiągnęło pułap nawet 25 punktów, a na przerwę schodzili oni z komfortową zaliczką (67:46).
- Jeziorowcy stosunkowo dobrze rozpoczęli trzecią odsłonę i po kilku trafieniach LeBrona Jamesa, Austina Reavesa i Carmelo Anthony’ego zdołali wyraźnie zmniejszyć stratę (71:58). Przez dłuższy czas przewaga Wilków oscylowała w granicy właśnie 10 oczek, ale w drugiej połowie czwartej kwarty gospodarze ponownie przejęli inicjatywę. Nie do zatrzymania był wówczas Karl-Anthony Towns, a kluczowe trafienia zza łuku dołożyli Taurean Prince i Jaylen Nowell. Minnesota bez większych problemów dowiozła bezpieczne prowadzenie do końcowej syreny.
- – Zespoły podpuszczają nas do rzutów za trzy, a my ich nie trafiamy. Zaczęliśmy mecz od 0/10 za trzy, ale wróciliśmy do gry. Wygraliśmy trzecią kwartę 31:19. Wciąż wszystko sprowadziło się jednak do trafiania. Nie robiliśmy tego wystarczająco regularnie – mówił na pomeczowej konferencji wyraźnie rozczarowany LeBron.
- Po raz kolejny kluczem do zwycięstwa T-Wolves była postawa Karla-Anthony’ego Townsa, autora 30 punktów i 8 zbiórek. Świetne zawody rozegrał też Anthony Edwards, który dorzucił 27 oczek. Na pochwałę zapracował również Patrick Beverley, który dorzucił 18 punktów.
- Po stronie Lakers najwięcej punktów (19) zdobył LeBron, ale jego wskaźnik +/- wynosił kiepskie -19, a jego skuteczność pozostawia wiele do życzenia (8/21 z gry, 1/8 za trzy). Russell Westbrook dołożył 15 punktów i 5 asyst (5/12 z gry), a Malik Monk 13 punktów i 6 asyst (2/9 zza łuku). Wchodzący z ławki Carmelo Anthony skompletował 16 oczek (1/7 za trzy).
- – Ich trash talking mi nie przeszkadza. Żaden z nich nie osiągnął niczego w tej lidze – mówił po meczu Westbrook. – Play-offy co roku. Dwa finały konferencji zachodniej z dwoma różnymi zespołami. Statystyki indywidualne czy drużynowe? Myślałem, że to sport drużynowy? – odpowiedział na Twitterze Patrick Beverley.
- Co ciekawe, dla Los Angeles Lakers jest to już 11 z rzędu porażka w meczach wyjazdowych. Jeziorowcy przegrali również 12 z ostatnich 15 spotkań.
Krzysztof Dziadek
SAN ANTONIO SPURS – OKLAHOMA CITY THUNDER 122:120
- Podopieczni Gregga Popovicha przerwali serię dwóch porażek i dołożyli kolejne zwycięstwo do dorobku szkoleniowca z największą liczbą wygranych w historii NBA. San Antonio Spurs sami sobie zadanie skomplikowali, bo w trzeciej kwarcie prowadzili różnicą 16 punktów. Oklahomie City Thunder udało się stratę odrobić i doprowadzić do interesującej końcówki meczu.
- Spurs trafili w całym meczu 19 rzutów za trzy, co jest ich rekordem w tym sezonie. Wszystko jednak sprowadziło się do ostatniego rzutu Lonnie Walkera IV. Na 4,6 sekundy przed końcem Aleksej Pokusevski trafił lay-up, który dał Thunder prowadzenie 120:119. Spurs mieli mało czasu na przygotowanie zagrywki, ale ostatecznie Walker trafił za trzy przywracając swoją drużynę na prowadzenie (122:120).
- W ten sposób OKC przegrali siódmy mecz z rzędu. Shai Gilgeous-Alexander spudłował ostatni rzut, który mógł dać jego drużynie zwycięstwo razem z syreną. Młody lider OKC skończył noc z 34 punktami, 6 zbiórkami, 8 asystami i 3 przechwytami. 25 punktów i 9 zbiórek dołożył Darius Bazley. Po stronie Spurs 26 punktów, 9 zbiórek, 12 asyst i 4 przechwyty Dejounte Murraya i 22 oczka, 6 zbiórek i 6 asyst Keldona Johnsona.
UTAH JAZZ – CHICAGO BULLS 125:110
- Kluczowy moment tego meczu miał miejsce w trzeciej kwarcie, gdy Donovan Mitchell wściekł się na sędziego, za co otrzymał przewinienie techniczne. Nie został wyrzucony z parkietu, wręcz przeciwnie – całkowicie zdominował grę notując w tej odsłonie 25 punktów. – Kiedy trafiłem tą trójkę zza zasłony, wiedziałem, że złapałem ten rytm – mówił po meczu.
- W trzeciej kwarcie lider Utah Jazz trafił siedem z dziewięciu rzutów za trzy punkty. Zach LaVine mówił po meczu, że Chicago Bulls powinni wykonać lepszą pracę w próbie powstrzymania Mitchella. W czwartej kwarcie Byki zaczęło go podwajać, ale to otworzyło miejsce dla innych zawodników. Lay-up Ayo Dosunmu zredukował stratę do 99:103 na kilka minut przed końcem meczu. Jednak Jazz odpowiedzieli zabójczym runem 14:0.
- Bulls są w małym kryzysie. Przegrali siedem z ostatnich dziewięciu meczów. Zach LaVine cały czas zmaga się z problematycznym kolanem, ale poprzedniej nocy zanotował 33 punkty i 5 asyst. DeMar DeRozan dorzucił od siebie 25 oczek, 5 zbiórek i 7 asyst. Mitchell skończył noc z 37 oczkami, 3 zbiórkami i 5 asystami. Z ławki 26 punktów dorzucił Jordan Clarkson.
GOLDEN STATE WARRIORS – BOSTON CELTICS 88:110
- Pod koniec pierwszej połowy Stephen Curry doznał kontuzji lewej nogi. Do tego stopnia wyssało to z Golden State Warriors energię, że w drugiej połowie nie byli w stanie się Boston Celtics postawić. Oczywiście teraz wszyscy w San Francisco myślą tylko o zdrowiu lidera. Na ten moment nie wiadomo, jak poważnego Steph doznał urazu i ile potrwa jego ewentualna przerwa.
- Steve Kerr był wściekły na Marcusa Smarta. Według trenera GSW, jeden z liderów C’s bez pomyślunku wpadł w nogi Curry’ego. Steph zszedł z parkietu o własnych siłach, ale do gry już nie wrócił. Wyczekujemy więc konkretnych informacji na temat stanu jego zdrowia. Smart natomiast kilka sekund po urazie Curry’ego, został przez sędziów ukarany przewinieniem niesportowym pierwszego stopnia po faulu na Klayu Thompsonie. Był zatem wyjątkowo agresywnie nastawiony do rywala.
- Dobra obrona C’s zatrzymała GSW na 37% z gry w całym meczu. Warriors rozdali tylko 19 asyst. W czwartej kwarcie gospodarzom udało się zejść do -9, ale to wszystko, na co było ich stać. Jordan Poole zanotował 29 punktów i 3 asysty. 18 oczek z 24 rzutów Thompsona. Po stronie gości z Bostonu 26 punktów, 7 zbiórek i 3 asysty Jaylena Browna oraz 26 oczek, 12 zbiórek i 4 asysty Jaysona Tatuma.
SACRAMENTO KINGS – MILWAUKEE BUCKS 126:135
- Milwaukee Bucks złapali znakomitą formę na kilka tygodni przed play-offami. Zespół Mike’a Budenholzera ograł na wyjeździe Sacramento Kings i jest to ich ósma wygrana w ostatnich dziewięciu meczach. Bucks tracą już tylko dwa meczem do pierwszych w tabeli wschodniej konferencji Miami Heat, więc niewykluczone, że złapią ich jeszcze przed końcem sezonu regularnego.
- Giannis Antetokounmpo rozegrał piąty mecz z rzędu notując minimum 30 punktów. Zdominował końcówkę trzeciej kwarty, gdy zaliczył osobisty run 12:0 przeciwko kompletnie nieprzygotowanej defensywie Sacramento Kings. O wygraną Kings walczyli jednak do końca. 3-punktowa akcja De’Aarona Foxa dała jego drużynie prowadzenie 123:120. Bucks odpowiedzieli dwoma trójkami Jrue Holidaya i Khrisa Middletona. Fox odpowiedział trafieniem z dystansu i doprowadził do remisu.
- Wtedy jednak decydujący cios zadał Wesley Matthews. Jego trójka na 1:32 przed końcem meczu dała Bucks prowadzenie, którego goście już nie oddali. Antetokounmpo zanotował 36 punktów oraz 10 zbiórek. Kolejne 32 oczka, 8 zbiórek i 8 asyst Middletona. Po stronie Kings 21 oczek, 4 zbiórki i 7 asyst Foxa oraz 22 oczka, 5 zbiórek i 7 asyst Domantasa Sabonisa.
LOS ANGELES CLIPPERS – TORONTO RAPTORS 100:103
- Dobrze radzący sobie w ostatnim czasie Toronto Raptors zatrzymali próbę powrotu Los Angeles Clippers w czwartej kwarcie i w efekcie wygrali piąty mecz z rzędu. Zwycięstwo Raps oznacza złe wieści dla Cleveland Cavaliers. Zespoły mają teraz taki sam bilans i walczą o 6. miejsce w tabeli wschodu, zatem ostatnie gwarantujące bezpośredni udział w play-offach.
- Dla LA Clippers to trzecia porażka w ostatnich czterech meczach. Clippers pozostają na 8. miejscu i nic nie wskazuje na to, by przesunęli się w górę przed zakończeniem sezonu regularnego. Mają też bezpieczną przewagę nad rywalami za swoimi plecami. Raptors prowadzili w czwartej kwarcie 93:83, ale Clippers odpowiedzieli runem 14:6 i w samej końcówce mieli kilka szansa na doprowadzenie do remisu.
- Na 1,7 sekundy przed końcem Marcus Morris miał rzut za trzy na dogrywkę, ale spudłował. Najlepiej punktującym graczem gospodarzy był Reggie Jackson z 22 oczkami i 9 asystami. Morris dołożył 22 oczka, 6 zbiórek i 7 asyst. Z kolei dla Raptors punktowali Pascal Siakam z 31 oczkami, 12 zbiórkami i 3 asystami oraz Fred VanVleet z 21 punktami i 3 asystami.