Brooklyn Nets nie zajmują w tabeli miejsca, które chcieliby zajmować. W kilku ostanich meczach drużyna z Nowego Jorku jest na fali wznoszącej, ale nie jest to jedyny powód, dla którego fani Nets mają prawo być zadowoleni.
Zespół z Brooklynu wygrał cztery mecze z rzędu, a w dwóch z nich kibice mieli okazję zobaczyć, jak zawodnik ich drużyny zdobywa ponad 50 punktów. Pierwszym z nich był nie kto inny, jak sam Kevin Durant, który powrócił do gry po 21-meczowej przerwie spowodowanej kontuzją więzadła pobocznego piszczelowego. 33-latek pokazał, że dłuższe absencje nie wpływają na jego formę i już w piątym spotkaniu po miesięcznej nieobecności na parkietach NBA zdobył 53 punkty, przeciwko New York Knicks, trafiając 19 z 37 rzutów z gry. Podczas oddawania rzutów osobistych pozostawał prawie bezbłędny (11-12 FT), czego nie można powiedzieć o skuteczności zza łuku, zaledwie 4 z 13 prób oddanych przez Duranta znalazły drogę do kosza.
Drugim graczem Brooklyn Nets, który zdobył 50+ punktów, był Kyrie Irving. Dokonał tego ostatniej nocy w meczu przeciw Orlando Magic. W blowoucie, który zakończył się wynikiem 150:108 na korzyść Nets, Irving zdobył 60 punktów, ustanawiając tym samym rekord drużyny, jeśli chodzi o liczbę zdobytych punktów przez jednego zawodnika w meczu. Tym wynikiem przebił zdobycz Derona Williamsa, który w 2012 roku zdobył 57 punktów w barwach Nets. Kyrie trafił 20 z 31 oddanych przez siebie rzutów z gry, co daje skuteczność 64,5%. Podobnie jak Kevin Durant, Irving pozostawał właściwie bezbłędny na linii rzutów osobistych (12-13 FT), jednak w przeciwieństwie do swojego kolegi z drużyny Uncle Drew radził sobie bardzo dobrze z próbami zza łuku, trafił ich dwa razy więcej niż KD (8) w 12 próbach. Tutaj możecie przeczytać o reakcjach na wielki mecz Irvinga.
Dzięki tym występom panowie stali się pierwszymi zawodnikami, którzy mecz po meczu zdobyli ponad 50 punktów, grając w tej samej drużynie. Co ciekawe, zdarzały się już w historii NBA przypadki, w których to jeden zawodnik zdobył przynajmniej 50 „oczek” w meczach back-to-back. Do tego grona należy np. Michael Jordan, Kobe Bryant, Wilt Chamberlain (który miał serię siedmiu spotkań 50+ punktów), Elgin Baylor oraz James Harden, który do niedawna grał razem z Irvingiem i Durantem w barwach Brooklyn Nets. Zanim fani Nets zdążyli na dobre ochłonąć po występie Kevina Duranta, Uncle Drew postanowił udowodnić wszystkim, że potrafi grać wielką koszykówkę, zaliczając legendarny występ i tym samym zapisując ten duet na kartkach historii NBA.
Problemy Nets? Magic zabiera głos
Kyrie Irving zagrał w tym sezonie zaledwie 19 spotkań, a do końca sezonu regularnego będzie mógł wybiec na parkiet jeszcze zaledwie trzy razy. Stawia to zespół w nieciekawej sytuacji, więcej o tym znajdziecie tutaj. W trakcie tych 19 meczów Irving spędzał na parkiecie średnio 36 minut, zdobywając prawie 28 punktów, do czego dokładał jeszcze 5 asyst. Tak mała liczba spotkań rozegranych przez gwiazdę Nets spowodowana jest przepisami dotyczącymi zawodników niezaszczepionych obowiązujących w Nowym Jorku. Po ostatnim legendarnym spotkaniu na Twitterze wypowiedział się w tej sprawie Magic Johnson.
Kyrie Irving zaliczył olśniewające show przeciwko Orlando, zdobywając 60 punktów! Mam nadzieję, że przepisy dotyczące szczepień w NYC zmienią się na Playoffs, żebyśmy mogli podziwiać go w akcji w każdym meczu. Jest niesamowity.
Na pewno Irving przyda się swojej drużynie w trakcie playoffów. Brooklyn Nets znajdują się obecnie w strefie Play-in, będąc na 8. miejscu w konferencji wschodniej. Ich świeżo nabyta gwiazda, czyli Ben Simmons ciągle nie zadebiutowała z powodu urazu pleców. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy po 10-miesięcznej absencji nowy zawodnik Nets będzie w stanie wrócić do formy, która w jakikolwiek sposób pomogłaby drużynie. Jeśli nie, to Kevin Durant pozostanie osamotniony w ewentualnych starciach playoffowych, a już pierwsza runda może okazać się dla Nets dużym wyzwaniem, chociaż byli przecież faworytami do zdobycia w tym sezonie mistrzostwa NBA.