Wieku nie oszukasz i dotyczy to nawet LeBrona Jamesa, który mając 37 lat utrzymuje optymalną dyspozycję. Nie jest mimo wszystko w stanie pewnych rzeczy uniknąć. W momentach, gdy wrzuca drugi, a nawet trzeci bieg – mocno w kość dostaje jego organizm.
Na przestrzeni ostatnich lat LeBron James mierzył się z różnego rodzaju problemami zdrowotnymi, które mocno wpłynęły na jego dostępność. Nie były to bardzo poważne kontuzje, ale odbiły się na organizmie zawodnika. Ten mimo wszystko nadal jest w stanie pracować na pełnych obciążeniach i budować formę. W meczu, w którym rzucił 56 punktów prezentował się, jak za swoich najlepszych lat. Jednak już po zakończeniu tego show, poczuł, że jego organizm protestuje.
Według ostatnich informacji, LBJ już od kilku tygodni gra z obolałym prawym kolanem. Rzekomo na dobre z problemem upora się dopiero po zakończeniu sezonu, gdy będzie miał więcej czasu na odpoczynek i regenerację. To oznacza, że do końca bieżących rozgrywek będzie zmuszony z problemem sobie “radzić”. Niewykluczone więc, że od czasu do czasu sztab medyczny będzie odsuwał go od gry, tak jak poprzedniej nocy przeciwko San Antonio Spurs.
Nie jest to dla Los Angeles Lakers komfortowa sytuacja biorąc pod uwagę, że zespół rywalizuje o play-offy, a w gruncie rzeczy o turniej play-in, do którego musi się zakwalifikować. Trener Frank Vogel przyznał, że James może opuścić także kolejnych parę meczów, co jest bardzo niepokojącą informacją. James jest zdecydowanie najbardziej obciążonym fizycznie graczem w rotacji. W 46 meczach tego sezonu, LBJ notował na swoje konto średnio 29,4 punktu, 8,1 zbiórki i 6,2 asysty trafiając 52,2 FG% oraz 35,4 3PT%.
Ostatniej nocy bez LeBrona Lakers przegrali ze Spurs w San Antonio 110:117.