Zespoły NBA w zeszłym tygodniu wróciły do grania po przerwie na Mecz Gwiazd, powracają także statystyczne podsumowania minionego tygodnia. Wydarzeniem ostatnich dni był niesamowity występ LeBrona przeciwko Warriors, ale i inni zawodnicy stanęli na wysokości zadania – punktowy rekord organizacji w NBA nie zdarza się co dzień.
- Sobotnim występem przeciwko Golden State Warriors LeBron James zszokował koszykarski świat. 56 punktów i 10 zbiórek to pod względem statystyk jego najlepszy mecz od sezonu 2017-18. W wieku 37 lat i 65 dni został czwartym najstarszym w historii zdobywcą 50 punktów w meczu NBA. Starsi byli Kobe Bryant w 2016 (prawie 38 lat), Michael Jordan w 2001 (prawie 39 lat) i Jamal Crawford w 2019 (39 lat i 20 dni). Więcej punktów niż LBJ w sobotnim meczu po 37 urodzinach rzucał jedynie starszy od LeBrona o pół roku Kobe (60 punktów). Przy okazji, nikt wcześniej w historii nie miał po 34 urodzinach meczu z pięćdziesięcioma punktami i double-double. Najstarszym dotąd graczem z takim występem był Steph Curry w listopadzie zeszłego roku (miał 33 lata i 8 miesięcy) z 50 punktami i 10 asystami. Jeszcze jedną ciekawostką jest to, że James został drugim zawodnikiem w historii, który zagrał mecz z co najmniej 50 punktami w trzech różnych dekadach (lata 00, 10 i 20). Poprzednim był oczywiście Michael Jordan (lata 80, 90 i 00).
- James Harden w zeszłym tygodniu zadebiutował w Filadelfii. W pierwszych 4 meczach w nowym zespole nie zszedł poniżej 25 punktów, a w debiucie rzucił 27 oczek i dołożył 12 asyst. Był to jego trzeci debiut w zespole (po Rockets i Nets), w którym osiąga co najmniej 25 punktów i 12 asyst. Żaden inny gracz w historii nie miał choćby jednego takiego debiutu w drużynie.
- W swoim drugim występie w Philadelphia 76ers Harden uzbierał 29 punktów, 10 zbiórek, 16 asyst i 5 przechwytów. Było to jego 68. triple-double w karierze, został też 33. zawodnikiem Filadelfii z takim występem. Poza tym został drugim graczem w historii (ostatnie 50 sezonów, odkąd notuje się przechwyty), który osiągnął takie wartości w czterech wymienionych kolumnach statystyk. Magic Johnson w 1981 miał mecz z linijką 33-15-17-6.
- Karl-Anthony Towns rzucił 36 punktów w meczu przeciwko Portland, miał skuteczność 13/17 z gry, a wszystkie 4 przestrzelone rzuty były próbami za trzy. Po raz 21. w historii zawodnik oddał co najmniej 13 rzutów za 2 bez pomyłki, przy czym do 2018 było 14 takich występów, a w ostatnich sezonach aż 7 kolejnych: Thomas Bryant w 2018 (14/14), Gordon Hayward w 2019 (16/16), Giannis w 2020 i 2021 (13/13 i 18/18), Zion Williamson w 2021 (14/14) i Jayson Tatum w styczniu (13/13). Rekord to 18/18 wspomnianego Giannisa i Wilta Chamberlaina z 1967.
- RJ Barrett i Ja Morant w ostatnich dniach pobili swoje punktowe rekordy kariery. Gracz Nowego Jorku rzucił 46 punktów, a obrońca Memphis najpierw 46, a dzień później 52. Wynik punktowy Barretta to jeden z 27 najlepszych meczów w długiej historii Knicks i najlepszy występ zawodnika z Nowego Jorku od 8 lat, kiedy 46 i 62 punkty rzucał Carmelo Anthony.
- Morant oprócz rekordu kariery, dwukrotnie (mecz po meczu) ustanawiał też rekord organizacji Memphis Grizzlies. Poprzedni przetrwał 15 lat i było to 45 punktów Mike’a Millera z lutego 2007. Co ciekawe, Grizzlies byli ostatnią franczyzą w NBA bez indywidualnego występu z co najmniej 50 punktami. Ostatnim zawodnikiem, który pobił rekord organizacji w dwóch meczach z rzędu, był Tony Campbell z Minnesoty w roku 1989 – ale trochę to niemiarodajne bo rzucał 31 i 38 punktów i był to dopiero 3 i 4 mecz w historii Timberwolves, miał więc ułatwione zadanie.
- Morant we wspomnianym rekordowym meczu miał też znakomitą skuteczność 22/30 z gry. 73.3% to jeden z 9 najwyższych wskaźników skuteczności w meczach, w których zawodnik rzucał co najmniej 30 rzutów. W NBA nie było takiego występu od roku 1978, kiedy David Thompson trafił 28/38 rzutów (73.7%).
- Bardzo dobrą formę pokazuje ostatnio Tyler Herro – jego ostatnie 6 meczów to 25, 27, 20, 30, 27 i 21 punktów. W trzech meczach z rzędu miał też powyżej 5 asyst, oczywiście wszystkie te występy zaliczył w roli gracza rezerwowego. W historii było tylko 27 zawodników, którzy z ławki zagrali 3 mecze z rzędu z co najmniej 20 punktami i 5 asystami, przy czym ogromna większość zatrzymała się właśnie na trzech takich meczach, podobnie jak Herro. Dłuższe serie zaliczali: Lou Williams w 2018 i 2020 (6 i 4), Derrick Rose w 2020 (5) i Jrue Holiday w 2016 (8).
- Herro w tym sezonie zagrał 52 mecze, w tym 10 jako gracz pierwszej piątki. Jego średnia to ok. 20,6 punktu na mecz. Lista rezerwowych w historii, przekraczających średnią 20 punktów jest bardzo krótka: Ricky Pierce w 1991 (20.5), Xavier McDaniel w 1989 (20,5), Kevin McHale w 1990 (20,9), Eddie Johnson w 1989 (21,5), Lou Williams w 2018 i 2019 (rekordowe 22,6 i 20,0). Przyjąłem tu warunek zagrania co najwyżej 30 meczów w pierwszej piątce w sezonie. Herro jest na najlepszej drodze, by być szóstym zawodnikiem (i siódmym przypadkiem) rezerwowym przekraczającym barierę 20 punktów na mecz.
- Wayne Ellington przeciwko Los Angeles Clippers zanotował 12 punktów w 12 minut z ławki, trafiając 5/5 z gry, w tym 2/2 za trzy. Ostatnio gra mało (właściwie co drugi lub trzeci mecz), ale kiedy już gra, rzuca prawie wyłącznie za trzy. Przed mecze z Clippers miał trzy spotkania z rzędu, w których w sumie rzucał 17 razy za trzy, nie oddając żadnego rzutu za dwa. Aktualnie jest jedynym graczem w rotacji zespołów NBA ze wskaźnikiem 3PAr powyżej 85% (to stosunek liczby oddanych rzutów za 3 do wszystkich wykonanych rzutów). W sezonie oddał 179 rzutów za trzy i 20 za dwa, czyli 89.9% jego prób to rzuty trzypunktowe. Przy dość niewielkich liczbach rzutów, stosunkowo łatwo zmienić jeszcze tę zależność, ale na ten moment Ellington jest graczem, którego udział rzutów za trzy na przestrzeni sezonu jest najwyższy w historii. Aktualny rekord należy do Davisa Bertansa z zeszłego sezonu (89.5% rzutów to trójki), licząc zawodników kwalifikowalnych do statystyk (czyli nie licząc takich, którzy oddali kilka lub kilkanaście rzutów w sezonie).
W ostatnich dniach mieliśmy też kilka ciekawych statystyk dotyczących drużyn:
- Mecz Spurs i Wizards zakończył się po dwóch dogrywkach wynikiem 157:153. To dopiero 16. mecz w historii, który rozegrał się na poziomach powyżej 150 punktów z obu stron. W ostatnich 30 latach były tylko trzy takie mecze: Phoenix – New Jersey w 2006 (161:157 po dwóch dogrywkach), Chicago – Atlanta w 2019 (168:161 po czterech dogrywkach) i Houston – Washington w 2019 (159:158 bez dogrywki).
- Ostatnie mecze Pelicans to zwycięstwa 34 punktami z Jazz, 30 z Kings, 28 z Lakers i 15 z Suns. Pierwszy raz w swojej historii zespół z Nowego Orleanu prowadził 30 punktami w trzech meczach z rzędu, pierwszy raz w swojej historii wygrali też trzy mecze z rzędu co najmniej 25 punktami i są pierwszym zespołem z taką trzymeczową serią od Spurs z 2018. Uściślając, Pels wygrali trzy ostatnie mecze różnicą co najmniej 28 punktów, czym wyrównali rekord najdłuższej serii takich zwycięstw w historii NBA. Dołączyli do Celtics 1963, Suns 1971, Bulls 1990, Magic 2001, Nuggets 2011. Wszystkie te zespoły poza Suns wygrywały jeden mecz z przewagą 28 oczek i dwa pozostałe wyżej. Suns w sezonie 1970-71 osiągali przewagi 33, 36 i 36 punktów w trzech następujących po sobie meczach i jako jedyni w historii mieli serię trzech meczów wygranych wyżej niż 28 punktami.
Na kolejne statystyczne ciekawostki z parkietów NBA zapraszam już za tydzień.
Więcej moich tekstów znajdziecie pod tym linkiem.